Mamy gosci na feriach swiatecznych
Mamut jest wniebowziety. Dwa koty wiecej, ktore go beda wielbic. Bo Mamutek to kot, ktorego sie kocha. Przynajmniej tak sie Mamutkowi zdaje. No i skucha. Czarny duzy kolega go olal kompletnie. Zakochal sie w Merci i zyc jej nie daje. Merci przed nim ucieka po katach, a Czarny Duzy za nia lazi i grucha. Juz mu nawet plombe sprzedala. Chlopak sie niczym nie zraza. O zgrozo, nawet Dziubi buja sie w pannicy i namietnie ja w podskokach, jak skunks z kreskowek, goni. Merci z ogonem "na wiewiora" ucieka przed chlopakami i usiluje chowac sie za mna. Roll dumny i blady chodzi po wlosciach i opowiada wszystkim, a zwlaszcza gosciom, ze on tu rzadzi w tym towarzystwie. Raz tylko dostal po gembie od Dziubiego, ale juz doszli do porozumienia. Czarny Duzy terroryzuje go spojrzeniem, ale Roll pracowicie udaje, ze mu to wisi.
A zeby bylo dowcipniej, wszyscy na raz chcieli z nami spac. I tu doszlo do rozdzwieku. Bo o ile rezydonetom pies - czyli Hrabina Hanna - rezydentom w lozku nie wadzi, o tyle Czarny Duzy i Dziubi nie mogli posiasc sie z oburzenia. Wszak luzko nalezy do ludzi i kotow.
Merci pol nocy mi sie zalila na ucho, ze ja gwalca. "Kochanie" - mowie - "przeciez nikt cie nie gwalci".
Ale na pewno zaraz zaczna powiedziala z pelnym przeonaniem.