Właśnie podsuchałam rozmowę, odbytą przez moich rezydentów pod drzwiami łazienki :
Tosia : No patrz, on nawet fajny, może się pobawimy z nim...
Franio : cicho gówniaro! Warcz! Bluzgaj ! Ja bluzgam !
T: Ej, no powarczeć mogę, ale nie wypaga bluzgać daaaaaamie....
F: nie myj się tylko warcz!
T: No ale co ty, nie chce mi się warczeć, podejdę, popatrzę na niego
F: Głupia jesteś, po pysku dostaniesz. Ja też się niedługo z nim pobawię, ale to wypada powarczeć. Zresztą bo ja wiem co on jest, taki czarny i pekaty.
T: No co, fajny puchaty taki...no dobra, dobra, juz mnie nie bij, powarczę, powarczę....
A Pędzelek obserwował to wszsytko ze stoickim spokojem z kosza na bieliznę. I tylko tabletki skurczybyk nie chciał zjeść.
Czekają mnie dziś jeszcze przed wyjściem do pracy dwie tabletki (Franio i Pędzel), i zakroplenie uszek Pędzelka.
