Nic nie piszę bo nie było forum, a potem mnie nie było
No super nie jest, ale i nie tragicznie.
Franio nadal bez fonii, podobno to zapalenie gardła, z tym że to wyrok zaoczny, tylko na podstawie opowiedzianych objawów (nie miałam serca tagrac go do weta autobusem, w poniedziałek kolega podwiezie nas samochodem) - dostaje syropek, niewiele to pomaga, ale poza brakiem dźwięki (co ma dobre strony

) nic mu ewidentnie nie dolega - apetyt tylko nieco mniejszy, ale skoro go gardło boli, to nie dziwne . Jutro po pracy i tak miałam z nim iść na kontrolę wiec pokażę go mojej stałej wetce.
Tośka za to ma podejrzenie urazu miednicy, być może czegoś starego, z okresu zanim znalazła ją pini1 , co mogło się odezwać w czasie intensywnych szaleństw z Frankiem. Powinnyśmy iść na RTG, pewnie w środę.
Ja jednym słowem nie mam czasu chorować

i jak te koty nie przestaną, to organizuję napad na bank albo wyprzedaż mienia (może nie własnego, zacznę od klientów którzy nam w firmie zalegają za opłaty magazynowe

) - wizja operacji Tosieńki nieco (nieco? koszmarnie!) mnie przeraża i medycznie, i finansowo.
Póki co, Tosia po wczorajszym szczepieniu dziś pół dnia przespała za tapczanem - koty mają tam schron chorobowy pod kaloryferem, przy wejściu świnie powiesiły kartkę "Nawet nie waż się mnie dotykać, będę chciał to sam wyjdę".
I czekamy na Pędzelka... rany, to już jutro
Mam nadzieję że mi się koty szybko poustawiają do pionu bo nie dam rady czasowo z trzema tabletkowymi naraz
