Sie melduje z kafejki z Gorlic
Niestety, moj stan zakocenia ulegl zmniejszeniu o jeden
W dwa dni od mojego przyjazdu do Nowicy, znajomy zostawil niechcacy otwarte drzwi na werande i polecial na chwile po jakies narzedzia, ta chwila wystarczyla Dzikiemu zeby wyjsc na werande, pewnie by wrocil, ale znajomy nadszedl z psem i pies pogonil Dzikiego, szukalam, wolalam, ale nic z tego, sasiadow nagabywalam, trzy dni go nie widzialam, az wreszcie pewnego dnia spogladam rano kontrolnie przez okno i co widze?
Do starej obory sluzacej teraz za drewutnie/graciarnie wchodzi jakis kot, zobaczylam tylko sam tyleczek, ale siodmym zmyslem mysle "Dziki!"
Rece mi sie zaczely trzesc, pobieglam sprawdzac, wchodze, szukam, zagladam, kiciam, doopa
Nagle widze... DZIKI!!!
Skubany nie wyszedl oczywiscie do mnie, wrecz przeciwnie, zmierzal do drzwi, zeby uciec z szopki
Nie dalam mu wyjsc i od tej pory mieszka zdaje sie w tej oborce, oddalonej tak z 10 metrow od mojego domu
Widzialam go od tamtej pory raz, w srode, dzis mija juz tydzien jak go nie widzialam
Nosze mu jedzenie, zostaje zjadane, mysle ze to on, bo zostaja okruszki a gdyby ktorys z okolicznych kotow dorwal sie do wyzerki, to zjadlby pewnie z miska
Zbudowalam mu tam domek nad domkami, ocieplany wszystkim co sie dalo, styropianem, sianem, wreszcie na nim i przy jednej scianie worami z wata szklana (domy sie tym ocieplalo, dla niezorientowanych

).
Niezbyt dobrze sie z tym czuje, rzeklabym nawet ze paskudnie, ale co mam zrobic
Dziki nie zgubil sie, starannie wybral mieszkanko blisko mnie, ale takie zebym go przypadkiem nie mogla zlapac i nawet sie nie pokazuje
Wolalabym go miec w domu, to oczywiste, ale nie bardzo mam jak to przeprowadzic, za duzo tam zakamarkow i gratow, wsrod ktorych Dziki moze sie schowac, musialabym rozebrac szope na kawalki, a i wtedy Dziki by zwial, bo jego sie daje zlapac tylko na ograniczonej przestrzeni.
Jest zaszczepiony, odpchlony, chyba juz tam zostanie, jak ja wyjade poprosze znajomych zeby go dokarmiali i tyle
Najbardziej sie martwie bo jest naprawde zimno, w nocy bylo 20 stopni mrozu
Jak myslicie, probowac go lapac jednak
To bedzie bardzo trudne a nawet prawdopodobnie okaze sie ze i tak go nie zlapie, za to Dziki moze sie przestraszyc i nawet wyprowadzic z szopy, a tam jest chociaz troszke pod kontrola, chociaz wiem, gdzie mu moge jesc dawac
A moze on tam jest, mimo ze zmarzniety, to szczesliwy
Dla nieznajacych Dzikiego: Dziki nosi to imie nie bez powodu, naprawde jest dziki. Mieszkal ze mna poltora roku i nic sie nie ucywilizowal, nie podchodzil, bal sie ciagle, nie moglam go nawet dotknac, nawet troszke