Ta śliczna Pani chowa nosek bo bardzo kicha...
Nie ma już tak bardzo obfitych wysięków z oczu i noska, ale dziś u weta, do którego zabrałem ją z rana wraz z Lusią, psiknęła krwią!
Znam ten typ kataru, wredny, ale leczy się dość dobrze...
Na pewno nie może być sterylizowana we wtorek. We wtorek mamy dać jej jeszcze jeden zastrzyk... Mam nadzieję, że to już końcówka choroby...
Zaś ta niezwykle urocza panienka, na fotografi pod tytułem "Dzikość w sercu", ma niestety powazniejszy problem, bo zachorowały jej płucka...
Nie podobało mi się wczoraj wieczorkiem jej zachowanie takie jakieś dziwne, poza tym brzydko pokasływała. Uznałem, że nie ma na co czekać do poniedziałku. I jak się okazało - miałem rację. Mała ma zajęte płuca. Nie jest bardzo źle, bo w porę trafiliśmy do weta, ale na pewno leczenie potrwa z tydzień minimum, jeśli antybiotyk teraz zadziała. Jeśli nie, trzeba będzie go zmienić i leczenie się wydłuży...
Lusieńka biedna jest osowiała i brzydko kaszle... Mam nadzieję, że antybiotyk załapie i maleńka szybko poczuje się lepiej. Dostała dobrą obstawę lekową poza antybiotykiem jeszcze lek na odporność i cosik na wspracie oszuszenia płucek... (nie pamiętam nazw

)
A przy okazji miałem niemiłą przygodę, już drugą taką...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=1538775#1538775