Wczoraj Mopsia była bardzo biedna, wymiotowała kilka razy, w tym z żółcią. Skłuliśmy ją, wepchnęłam czopek w pupsko (co za dramat!). Nie jadła. Teraz wyciągnęłam ją z garderoby, bo wolałabym, zeby tam się pawie nie zalęgły

i w trakcie mruczała, co jest dobrym znakiem. Mam nadzieję, że jej się już polepszy, bo okropnie mi jej żal.
Cyndi spała dziś sama i przy "drzwiach otwartych". Rano znalazłam ją w niezłym humorze, ale jedzenie nadal nie wchodzi w grę, więc będziemy po południu w lecznicy.
Szczurek pawiował jak wariat, też mu zapodałam czopka i przy okazji dowiedziałam się o nim nowej rzeczy - posiada silnie rozwiniętą umiejętność wypychania
Musiałam wsadzić bardzo głęboko. Może niektórych razić moja szczerość, ale cóż, kociarze, nigdy nie wiecie kiedy będziecie musieli wkładać kotom palce w tyłki...
Miś w nocy zainteresował się jedzeniem i zjadł kilka chrupków intestinala