Opowieści z Kitkowego lasu - Koteczka wraca z giganta!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 07, 2006 7:33

Sigrid pisze:
kropka75 pisze:A jak Ty chcesz złapać siku z pokrywką? :roll: :D Będziesz ściągać jak już futer w środku będzie?


No faktycznie, głupio to zabrzmiało ;) Panika nie jest dobrym doradcą :roll:
Myślałam raczej o operacji "Komandos". Kot grzebie w kuwecie, przykuca, pokrywa wędruje w górę, pojemnik pod ogon i załatwione :roll: Eeeeech :roll:


Takie to proste, mówisz? :lol: Zobaczymy. :D

No i... ja nie wiem czy Ty zdążysz z tym podnoszeniem. :D Ale trzymam kciuki. :ok:

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto lut 07, 2006 9:09

Proste? 8O Nie, nie spodziewam się tego. Od wielu miesięcy nie ma w moim życiu nic prostego :? Pewnie dlatego moje słownictwo wzbogaca pewien łaciński wyraz, oznaczający krzywizny :twisted:

Pewnie pójdę na łatwiznę i wykorzystam sprawdzone rady, tak dla spokoju sumienia, bowiem odkryty rano przeciek rury przy sedesie :evil: poddaje nieco w wątpliwość autentyczność winy kotecków.

Skoro się już jednak psychicznie na to łapanie przyzwyczaiłam, to pewnie do tego dojdzie :lol: Nie ma lekko :?

Sigrid

 
Posty: 6959
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Wto lut 07, 2006 9:54

Sigrid pisze:Pewnie pójdę na łatwiznę i wykorzystam sprawdzone rady, tak dla spokoju sumienia, bowiem odkryty rano przeciek rury przy sedesie :evil: poddaje nieco w wątpliwość autentyczność winy kotecków.

Skoro się już jednak psychicznie na to łapanie przyzwyczaiłam, to pewnie do tego dojdzie :lol: Nie ma lekko :?


O Ty! I wszystko na koteczki, tak? Pięknie... :lol:

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto lut 07, 2006 10:47

Wiesz, odkrycie pękniętej rury przy muszli sedesowej niestety nie wyklucza automatycznie partyzanckiego posikiwania poza kuwetą :( Z drugiej strony, od początku wydawało mi się podejrzane, że jeden kot tak dokładnie przemoczył gruby bądź co bądź dywanik "przyklozetowy" :roll:

Czasem takie wydarzenia dopingują do podjęcia działań profilaktycznych i może się okazać (oby nie), że faktycznie coś wyjdzie, choć ani zachowanie, ani ogólna kondycja kotów na to nie wskazują.

Wszystko mi się ostatnio wali na głowę :evil:



A z innej beczki. Odkryłam kolejny dowód na kocią przekorę tudzież tendencje do realizowania własnych celów w najmniej odpowiednim momencie :roll:
Otóż kochana moja Kitulka, cmoktaczek mamusi, ostatnio przyłazi na pieszczoty do łóżka dwie minuty po 7 (rano), z zegarkiem w ręku. Jest to pora, o której z zegarkiem w ręku kończę dopijać swoją kawę i zamierzam wstać z łóżka, umyś się, ubrać, spakować przygotowane przez TŻta śniadanie i wyjść do pracy. Nic z tego. Kitulka pakuje obfite ciałeczko, przysysa się do ręki i cmokta.
Dostaje 10 minut na realizację swojego zboczenia :lol: , po czym definitywnie wstaję. A kiedy moja ręka wędruje do góry, wędruje z nią przyssany Kitek (nie, nie! nie wstawaj, tak nam dobrze ;))
I wszystko fajnie, niech cmokta i pół godziny, ale czy nie mógłby pojawiać się w łóżku o 6.30? Nie, on musi 7.02 :twisted:
Grrrrrr.....

Sigrid

 
Posty: 6959
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Wto lut 07, 2006 11:44

Agnieszko, zrobisz badania i na pewno będą dobre :ok:
Zobaczysz :)
Mocno całuję Ciebie i Twoje dwa Kocoory piękne :king: :king:
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Wto lut 07, 2006 23:21

Sigrid pisze:Otóż kochana moja Kitulka, cmoktaczek mamusi, ostatnio przyłazi na pieszczoty do łóżka dwie minuty po 7 (rano), z zegarkiem w ręku. Jest to pora, o której z zegarkiem w ręku kończę dopijać swoją kawę i zamierzam wstać z łóżka, umyś się, ubrać, spakować przygotowane przez TŻta śniadanie i wyjść do pracy. Nic z tego. Kitulka pakuje obfite ciałeczko, przysysa się do ręki i cmokta.
Dostaje 10 minut na realizację swojego zboczenia :lol: , po czym definitywnie wstaję. A kiedy moja ręka wędruje do góry, wędruje z nią przyssany Kitek (nie, nie! nie wstawaj, tak nam dobrze ;))
I wszystko fajnie, niech cmokta i pół godziny, ale czy nie mógłby pojawiać się w łóżku o 6.30? Nie, on musi 7.02 :twisted:
Grrrrrr.....


:ryk:
To cmoktanie to imitacja ssania czy caluski? :lol:

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto lut 07, 2006 23:56

Cmoktanie jest imitacją ssania, które objawiło się u małego Kitusia, gdy niedobra ludzka "mamusia" zostawiła kotka samiteńkiego na noc :oops: :oops: :oops: Po powrocie nad ranem zastała zapłakane (!), schrypnięte kocię, które z kwikiem ulgi uwaliło się na dłoni i zaczęło ciamkać, ugniatając przy tym raźno. Od tego czasu cmoktanie weszło w nawyk - rano i wieczorem. To znak, że kot nie jest z pańcią na wojennej ścieżce.

Na temat cmoktania było już parę wątków :lol: , samo zjawisko jest różnie oceniane ;) - niektórzy odbierają to obślinianie jako coś mało przyjemnego. TŻ na sam zasysający dźwięk krzywi się z niesmakiem i od prawie 3 lat powtarza jak echo: "Jesteście obrzydliwi" :lol: Cmoktać się nie daje, co prawda kot też się nie garnie :lol: Zaś pisząca te słowa bardzo kocie cmoktanie lubi, bo przez dłuższy czas był to jedyny znak, że Pańcia jest akceptowalna nie tylko jako istota, na która się napada, drapie i znienacka gryzie :lol: Słowem, że kot ma w sobie jakiekolwiek ciepłe uczucia i rokuje nadzieję, że z czasem zrobi się choć trochę nakolankowy.

Natomiast dziś o cmoktaniu mogłam sobie zapomnieć :twisted: . Kocoor jest obrażony na śmierć i życie :roll: Najpierw rzucił się łapczywie na wołowinę, łykając ją w całości, nie gryzioną, bo przecież trzeba było wypucować talerz Aliena :twisted: , który tańcował Jezioro Łabędzie ;); potem ryży łapczywiec zrobił khy khy i zwrócił wszystko, a na koniec zawzięłam się i posłałam tałatajstwo spać bez kolacji. O suchym pysku. Z możliwością dopchania pustych bandziochów chrupkami. A jak nie, to odchudzanie :twisted:

Sigrid

 
Posty: 6959
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro lut 08, 2006 0:15

Sigrid pisze:(...) ostatnio przyłazi na pieszczoty do łóżka dwie minuty po 7 (rano), z zegarkiem w ręku.

To znaczy, przynosi Ci zegarek? ;) :lol:

Wojtek

 
Posty: 27934
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro lut 08, 2006 3:07

Wojtek pisze:
Sigrid pisze:(...) ostatnio przyłazi na pieszczoty do łóżka dwie minuty po 7 (rano), z zegarkiem w ręku.

To znaczy, przynosi Ci zegarek? ;) :lol:

w ręce? Obrazek Obrazek
Od-vetowy Snus
Za vetem veto - liberum veto :evil:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57900
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Śro lut 08, 2006 7:51

Ale się przyczepili. :lol:

Sigrid pisze:Cmoktanie jest imitacją ssania, które objawiło się u małego Kitusia, gdy niedobra ludzka "mamusia" zostawiła kotka samiteńkiego na noc :oops: :oops: :oops: Po powrocie nad ranem zastała zapłakane (!), schrypnięte kocię, które z kwikiem ulgi uwaliło się na dłoni i zaczęło ciamkać, ugniatając przy tym raźno.

Bidulek malutki...

Sigrid pisze:TŻ na sam zasysający dźwięk krzywi się z niesmakiem i od prawie 3 lat powtarza jak echo: "Jesteście obrzydliwi" :lol:

:lol: WY jesteście? Że też zawsze jak kot coś wymyśli, to baba jest współwinna... :lol:

Sigrid pisze:Słowem, że kot ma w sobie jakiekolwiek ciepłe uczucia i rokuje nadzieję, że z czasem zrobi się choć trochę nakolankowy.

A nie jest?

Sigrid pisze:Natomiast dziś o cmoktaniu mogłam sobie zapomnieć :twisted: . Kocoor jest obrażony na śmierć i życie :roll: Najpierw rzucił się łapczywie na wołowinę, łykając ją w całości, nie gryzioną, bo przecież trzeba było wypucować talerz Aliena :twisted: , który tańcował Jezioro Łabędzie ;); potem ryży łapczywiec zrobił khy khy i zwrócił wszystko, a na koniec zawzięłam się i posłałam tałatajstwo spać bez kolacji. O suchym pysku. Z możliwością dopchania pustych bandziochów chrupkami. A jak nie, to odchudzanie :twisted:

A co Ty zrobiłaś koteczkowi? 8O
Obraził się wcześniej czy za brak drugiej kolacji? :) Swoją drogą... a propos tego khy khy... nie wygląda na takiego wrażliwca. :) A tu proszę - takie delikatne ciałko, mimo wszystko. :twisted:
Moja panna też tak robi jak się napcha - przekitrane z tymi futrami. :D

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro lut 08, 2006 9:25

:ryk:
Wiedziałam, że się złośliwce jedne przyczepią tego zegarka :smiech3:
A co? Kitek nie wyląda na takiego mądrego kota, który aportuje zegarek? :twisted:
Po prawdzie to ma taki mechanizm w głowie, że punktualności mógłby mu sam Philip Patek pozazdrościć :smiech3:


No oczywiście, że nie dałam mu drugiej kolacji :twisted: Jak ktoś prezentuje życiową postawę w stylu "Ja już rzygam tą wołowiną" :twisted: to niech się opycha chrupkami ;)
Za to jak dzisiejsza porcja smakowała! Tylko musiałam siedzieć przy obu i wydzielać. I pokrzykiwać - gryź to porządnie! nie łykaj całego! Łyknąłeś? No to czekaj teraz pacanie, aż Alien swój skończy. Raz tobie, raz tobie.... Dooobrze, gryziemy dokładnie... :ryk:

Dodam, że nie udało mi się dziś odgniewać Don Kitta :twisted: Pewnie dlatego nie spóźniłam się do pracy ;)

Sigrid

 
Posty: 6959
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro lut 08, 2006 11:26

Sigrid pisze:Proste? 8O Nie, nie spodziewam się tego. Od wielu miesięcy nie ma w moim życiu nic prostego :? Pewnie dlatego moje słownictwo wzbogaca pewien łaciński wyraz, oznaczający krzywizny :twisted:

Pewnie pójdę na łatwiznę i wykorzystam sprawdzone rady, tak dla spokoju sumienia, bowiem odkryty rano przeciek rury przy sedesie :evil: poddaje nieco w wątpliwość autentyczność winy kotecków.

Skoro się już jednak psychicznie na to łapanie przyzwyczaiłam, to pewnie do tego dojdzie :lol: Nie ma lekko :?

Słusznie, bo rura rurą, a siur zbadać warto :D
Tym niemniej mam nadzieję, że siur okaze się być czysty jak łza :ok:

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 08, 2006 11:32

Ja tak dzisiaj podążam za Megi po moich wątkach ulubionch :lol:
Sigrid, duża buźka i mizianko dla Koteczków :D
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Czw lut 09, 2006 1:00

no to ja bedę trzecia entuzjastka do kompletu :smiech3:

ale, ale, niektórzy newsów najnowszych nie znają

O! Obrazek
Od-vetowy Snus
Za vetem veto - liberum veto :evil:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57900
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Wto lut 14, 2006 0:01

Znają znają 8) Doczytali już chciwie :lol: I konają z podziwu :lol:

A teraz będzie opowieść krótka i wstrząsająca, jak pan feudalny spadł na sam dół drabiny 8)

Otóż Don Kitto przed mamuśką ma respekt 8) . No nie tą ludzką oczywiście, tej, nawet jeśli nie ma tam, gdzie kita bierze swój napuszony początek, to wszelakoż poszanowania nie ma żadnego 8) Ale mamuśka futrzasta... Oooo, to jest charrakter przecię. I leje syna równo, nie ma to tamto 8) Z miseczki najlepsze kąski przed matką wybiera? W papę mu, niech się szacunku smark uczy. Do pokoju się pierwszy wpycha - hola gówniarzu, najpierw dama. Dama ogólnie humor ma nie teges...Synowi w łeb ;)
No więc chodzi biedny Kitek najeżony, czasem mu się buzi od mamci wydobyć uda, na ogół pozostaje się położyć i brzuchol pokazać ;)

Upadek autorytetu, totalnie :roll:

Za to Alien 8O Pierwsza melepeta w domu, sługa i podnóżek, kitkowy Piętaszek, w towarzystwie tej wystrzałowej babeczki przeistacza się w demona. Nie da się ukryć, starsza pani, ale ten wdzięk, te kolory, te oczy szmaragdowe :love: Krótko mówiąc Alik jest po szczeniacku zakochany, najbardziej na świecie ciekawi go, co baba ma pod ogonem 8) a i całuśny się strasznie robi :lol: Dama takiego chamstwa nad wyraz nie lubi, pyskuje i pluje, łapami młóci jak cepem, ale nic to. Alik próbuje do skutku, a kiedy jego awanse są odrzucane, wpada w szał i ze złości zapędza babinę pod wannę 8O
Za parką z piekła rodem biegnie najeżony Kitek, po drodze rzucając pańci bezradne spojrzenie: "Nie pytaj mnie, wszyscy biegną to ja też. Ale nie wiem po co 8) ". :lol:

Sytuacja powtarza się cyklicznie, stawiając rudego chojraka w nad wyraz niekorzystnej sytuacji (maminsynek :lol: ), za to z Alika trochę piętna fajtłapy zdejmując ;)
Choć nie zawsze...

Niedziela. Schodzę rano rozkudłana do kuchni, Matula Kitula pomiaukuje na mnie znacząco pod lodówką, o nogi się ociera, bo widać nieświadomie musiałam podpisać cyrograf na bycie jej prywatną służką 8) Obsługiwałam Jejmość cały poprzedni dzień i jeszcze piątkowy wieczór. No cóż, zawsze chętnie, ale nie rano przecież i każdy kot domowy wiedzieć powinien 8) Najpierw kawa, potem służba :lol: Kota wpadła w szewską pasję, przy okazji okazało się po kim syneczek sadyzm odziedziczył. Na psy przez szybę napadła :lol: , Aliszona pogoniła, Kitka zapędziła w kozi róg, za szafę, sycząc wściekle jak żmija. Przywaliła łapą szwagrowi :lol: , ugryzła TŻta, koniec świata 8O
Czarownica :lol:

Kitek siedział nabzdyczony na cały świat, bo towarzystwo zamiast biednego kotka ratować, chichotało zawzięcie i całkiem niestosownie. Ale cóż, nie dało się inaczej widząc, jak niedaleko jabłko padło od jabłoni i jak dwa spokrewnione koty, które przecież mają ze sobą niewielki kontakt potrafią jednakowo reagować na podobne sytuacje 8O :lol:

Sponiewierane i srodze umęczone koty pierwszy raz od bardzo dawna dały mi się wyspać z niedzieli na poniedziałek 8O

Sigrid

 
Posty: 6959
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jrrMarko i 102 gości