Ipsi, pysznie, że macie już dwójeczkę. Pewnie, że teraz na razie jest trochę przesadnie emocjonująco, ale to wszystko przejdzie jak z bicza trzasł. Wiedziałam, że masz TŻa poczciwego z kościami, oni tylko tak na początek lubią pomarudzić na swoje nieznośne baby
Kwarantanna w łazience - bardzo dobrze, to najlepiej przedzierżyć, aż wszystko z kicią będzie dobrze - to znaczy ja na wszelki przypadek przetrzymałam Burcyszkę dwa tygodnie, żeby dać czas wszelkim ukrytym przypadłościom na wylezienie na wierzch. Ja wiem, że to długo, i może tyle nie potrzeba, ale czy ja wiem?
Jak się oboje z TŻem szorujecie przed wyjściem z łazienki do Chocia, to zasadniczo nic takiego nie powinno się przenieść... ale pchełki to mają tę paskudną właściwość, że się rozłażą. Dlatego i Chocia należy potraktować odpchliwaczem na pierwszą oznakę zapchlenia (wiesz oczywiście, takie czarne krupki w futerku, jak się je trochę przeczesze). A i odrobaczyć też - tasiemiec np. bierze się z pcheł, bestie przenoszą jajka w sobie i jak kocuch przy myciu taką połknie, to już najpewniej ma parszywca w środku.
Mleczko to Ci pewnie niektórzy powiedzą, że nie dawać, ale u nas to zawsze było indywidualnie. Trzeba brać pod uwagę, że kupczy się po tym na rzadko, więc nie można za dużo, Burcyś uwielbiająca mleko dostawała nie więcej, niż pół szklanki dziennie. Śmietanka owszem, ale to jeszcze mniej, bo tłuste i zdaje się w nadmiarze na wątróbkę nie najszczególniej robi. Więc tylko troszkę, na smaczek. W sumie te mleczne napoje były u nas zawsze bardzo pożyteczne, bo ja nie umiem podawać tabletek, więc się przemycało proszki w mleku ew. rzadkiej kaszce mannej z Vibovitem (waniliowym). Surowa wołowinka (oczywiście przemrożona) dobrze robi z kolei na rozregulowany brzuszek i w ogóle drapieżniczki na niej kwitną. Niech rąbie, ile chce, musi się odkuć, najwyżej się zbestwi. Moje używały (Cipiór dalej używa) tak od 10 do 30 dag dziennie, ale skoro je i inne rzeczy, to sama sobie pewnie dopasuje, ile czego.
Pewnie po wyjściu z kwarantanny będziesz miała trochę kocich niesnasek w domu, ale po jakimś czasie to przejdzie - albo się polubią, albo będą ignorować. W sumie Choć to młodzież, więc może się dopasują. Nie od razu, ale po trochu. Gorzej dwie dorosłe sztuczki nakłaniać do siebie, Mysza miała 5 lat, jak ściągnęłam Burcyszkę, i nigdy nie dała się przejednać. Przy kontakcie nos w nos fuczała, a tak to ignorowała.
Donoś dużo i często, to są najlepsze lektury, takie zwycięstwo ludzkiego serca nad kocim nieszczęściem. Jedna kiciucha uratowana od różności więcej, hura
