w tajemniczy sposób, nie wiadomo skąd, znalazł się w ogrodzie sąsiada, na widok mojego taty zaczął miauczeć a na gwizd w zawrotnym tempie pokonał płot skąd od razu wskoczył w ramiona, zaczał mruczeć i bez najmniejszego problemu dał się zanieść do domu. Od progu tato oznajmił mi że mam nowego poopiecznego-wychodzę, patrze i oczom nie wierzę.....to brat bliźniak Wizji :D





z nadzieją obdzwoniałam połowę sąsiadów że usłyszę: "to mój Mruczek, zgubił się i siwieję z rozpaczy po nim" no ale z każdym kolejnym telefonem nadzieja malała aż zrobiła się taka tyciusieńka. Kilku sąsiadów widziała go już wczoraj, jadł jakąś suchą bułkę i latał za nimi ale każdy myślał że to kot sąsiada i nikt sie bliżej nim nie zainteresował

nie jest chudy, wręcz przeciwnie, ale może to robale. Widać że to ewidentnie domowy kotek, który zagubił się może wczoraj może przedwczoraj. Był bardzo, bardzo głodny i bardzo brudny, jakby spał na węglu


jutro obejdę wszystkie sąsiednie ulice z nową nadzieją że może jednak czyjś....