no nie dało się wytrzymać
państwo de Smrodek defiladowali mi po stole przed nosem strzelając baranki
ughhh
jak pomyślałam o wspólnej nocy w jednym łóżku.... bleeee
no to mimo późnej pory postanowiłam wyprać deSmrodki
Wyprałam
obydwa
gówniarze

ciut się wyrywali, ale myszu chwyt ma dobry i mogli najwyżej łapkami poprzebierać
namydliłam, wypłkukałam, wytarłam
byłam nawet tak bezczelna, że zdjęcia zrobiłam
A potem... włączyłam suszarkę
na wolniejszych obrotach
Gamina się mocniej bała ale mi ufa kochanie czarne, przyszła na kolana i powoli dała się wysuszyć. Mruczała przy tym i strzelała baranki.
Nakor suszarki mniej się bał. Siedział mi na kolanach lub obok na ręczniku i mył się po swojemu a ja go suszyłam. Wyczasałam go a on się rozmruczał
I tak mrucząc suszył się dalej
Teraz obydwa melonowo-ogórkowe czyścioszki siedzą w nagrzanej na maxa łazience i wyczesują po swojemu futerko
akcja przeprowadzona pomyślnie bez strat w ludziach i kotach
