...

[Agn]

[quote="Beata":3tsr0ldk]to ja potrzymam za zerowe wyniki [/quote:3tsr0ldk]

Oj przyda się, ale myslę, że nam się udało w tzw. `ostatniej chwili`.
Ciachać będziemy jak ustąpią objawy, żeby nie doszło do krwotoku. Mała zresztą ma i tak dużo atrakcji i wcale nie czuję, że mam siódmego kota w domu Siedzi pod wanna i ani piśnie.

[Agn]

Pitunia swoim domniemanym przytkaniem wyciagnęła mnie wczesniej z forumowego spotkania
Za kare została wyciągnięta spod wanny za frak, nakarmiona i wygłaskana . Musiała mi namruczeć w ramach zadośćuczynienia.
Jak siedze na podłodze to nawet daje się wziąć na kolana i mruczy i podskakuje i nadstawia główkę itdp. czyli jest taka jak na dworze.
Cały czas jednak przyzwyczaja się do odgłosów domu - najmniejszy chałas powoduje, że ucieka pod wannę.
Je dość dobrze - nie za dużo na raz, za to dość dużo pije. Przytkana oczywiście nie jest. Załatwia się do kuwetki bez żadnych problemów.

Muszę ją chyba jednak wykąpac, bo na brzuszku ma jakies grzybkowe zmiany.

[Agn]

No, ale jestesmy dzielne z Pitunią.
Wykąpałam dzikiego kota.

No nie za bardzo dzikiego, bo ona się nic a nic nie wyrywała, troszku tylko wystraszona była. Za to wycieranko ręczniczkami było cudoowne - mruczała i wystawiała różne części ciała : `o tu, tu jeszcze wytrzyj, i tutaj też, zobacz, jeszcze ta łapka` - to z rozpędu obcięłam jej pazury i wypuściłam na pokoje.

Zobaczymy czy trafi z powrotem do kuwetki

[Fredziolina]

No, ale jestesmy dzielne z Pitunią.
Wykąpałam dzikiego kota.

No nie za bardzo dzikiego, bo ona się nic a nic nie wyrywała, troszku tylko wystraszona była. Za to wycieranko ręczniczkami było cudoowne - mruczała i wystawiała różne części ciała : 'o tu, tu jeszcze wytrzyj, i tutaj też, zobacz, jeszcze ta łapka' - to z rozpędu obcięłam jej pazury i wypuściłam na pokoje.

Zobaczymy czy trafi z powrotem do kuwetki

Gratuluje!!!

Trafi, trafi a na noc do Twojego wyrka sie wpakuje

[Agn]

Z tym "do wyrka" to nie jestem taka pewna, ale `pod` to na pewno - juz tam siedzi

Niestety - tradycyjnie - Nova nasyczała na Pitunię, teraz siedzi pod kredensem i warczy na wszystko, co się rusza (na moje nogi też)

Reszta podobnie, zwłaszcza mały Riddick jeny, jak to chuchro potrafi syczeć

Tylko Florkowi, jeden więcej jeden mniej kot w dom - to za jedno....

[Amidalka]

jesteście bardzo dzielne
a opis wycierania boski

ja Lucjusza raczej nie ośmieliłabym się wykąpać
właściwie to z moich kotów ośmieliłabym się (i to w wyjątkowej sytuacji) wykąpać tylko Myszę

a do kuwetki na pewno trafi - zawsze mnie zadziwia mądrość kuwetkowa "dzikich" kotów

za pełne i głębokie oswojenie (również z rezydentami)

[Agn]

Dzis Pitunia odkryła kolejne świetne miejsce do schowanka - szuflady pod łóżkiem mojego syna. Tylko, że nie widziałam, żeby coś jadła lub się załatwiała
Wcale nie czuję jakbym miała kolejnego kota w domu

dalej trzeba ją wyciagac na mizianki, ale wyjeta ze schowka jest cała szczęśliwa.

[Tika]

Głaski dla Pituni!

[Agn]

Wyciągnieta i wygłaskana.
Zjadł i napiła się.

Obsyczana przez inne koty schowała sie pod kanapą.

[Agn]

Nie pisałam w tym wątku, bo mielismy epidemię.
Teraz trochę odpóściła i moge zdać relacje.

Pitunia wychodzi na spacerki po miszkaniu.
Trochę jeszcze strachliwie. Śmiesznie podskakuje swoim zwyczajem i wdzięczy sie gdy tylko usłyszy mój głos. Do kuwetki trafia bezbłędnie. Broni sie przed innymi kotami - syczy i prycha, paca też łapka gdy tylko któryś zblizy się za bardzo.
Jest trochę inaczej niz z poprzednimi kotami, bo ona raczej sie ukrywa pod kanapą, więc jej nie widac za to zapach czuć (dla kotów, oczywiście) i chyba dzięki temu rezydenci nie reaguje zbyt gwałtownie.

Czasem gdy Pitunia wyjdzie spod kanapy to robię , ale najpierw mam taka myśl: "jeny, Diduś alez ty schudłeś przez tę epidemię".
Śmiesznie jest, bo prawie ni widac, że mam siódmego kota w domu. [Moja mama do tej pory nie wie , choć zagląda do nas regularnie]

Mam tylko jedna obawę, Doc podejrzewał początki rujki u Pituni, ale nawet jesli, to czy przy rujce kota może mieć brudna siusiawkę, tak jakby troszeńke krwawiła?

[Fredziolina]

Mam tylko jedna obawę, Doc podejrzewał początki rujki u Pituni, ale nawet jesli, to czy przy rujce kota może mieć brudna siusiawkę, tak jakby troszeńke krwawiła?

nie wiem chyba weta musisz sie poradzić.
Czy epidemia już pokonana?
Pozdrawiam

[Agn]

Epidemia juz mija, na szczęście. Didoo jeszcze ma jakies pozostałości.

Z Pitunia wybieram się w poniedziałek, bo to mnie troszke niepokoi ale musiałam czekac na odzyskanie `płynności finansowej`

Na razie kota siedzi pod kanapą, wychodzi wieczorem i w nocy. Nawet jedzenie i picie wstawiam jej pod łóżko [kuweta sie juz nie mieści, hihihi] Koty, tzn kocury jakby się do niej już przyzwyczaiły ale Nova trochę ją pacyfikuje

Pitunia nie ma w sobie za grosz agresji. Owszem fuka i syczy kiedy jakiś kot się zbliży za bardzo ale nie atakuje. Jest trochę nerwowa i nieśmiała ale do niczego jej nie zmuszam, bo po co? Dziś zwiedziła zlew w kuchni, na który sama wskoczyła.

[Amidalka]

epidemio precz

jak Pitunia wskoczyła na zlew to dzielna z niej panna
no chyba że w zlewie coś smakowicie pachniało

za szybkie przekonanie się Novej
i oczywiście za zdrówko i samopoczucie Pituni też

[Agn]

Pitunia jest regularnie, co noc, pacyfikowana przez Novą.
Chyba będe zołzę, czyli Novą zamykac na noc. Tylko nie wiem gdzie.
Małpa podkrada się cichcem i atakuje. W dzień tego nie robi, bo wie, że ja pilnuję.
Pitunia ciągle pod kanapą, choć wychodzi na krótkie przechadzki - głównie do kuwetki [szybciutko] i kiedy szykuję jedzonko.

Daję jej spokój, bo co innego moge zrobić?


[size=75:wpscz7xg]Na razie moja mam nawet sie nie zorientowała, że mamy siódmego kota. I dobrze.[/size:wpscz7xg]

[Amidalka]

z Novą to faktycznie problem
mam nadzieję, że zołzostwo wkrótce ją opuści
biedna Pituśka

wyciąganie zza kanapy i intensywne wygłaskiwanie na pewno dobrze jej zrobi na samopoczucie