Nie jest jeszcze do adopcji. Najpierw trzeba ją wyleczyć z kk, pozbyć się kopalni świerzba z uszu, troszkę odkarmić.
Kicia nie ma łatwo. Nadal czasem dławi się, próbując odkrztusić flegmę. Ale najwyraźniej chce żyć - zaczęła od zjedzenia żółtka, potem wsuwała grzecznie to, co jej podsunięto, łącznie z antybiotykiem zawiniętym w kurczaka. Kuwetka początkowo służyła do wylegiwania się, teraz lądują tam jedynie kupki i sioo.
Zdjęcia będą, kiedy pożyczę cyfrówkę. Ale ostrzegam - nie będzie na nich nic wesołego
