Oby ślicznotka znalazła swój domek...
Dziś byłam u weta na kontroli. Ale dała pokaz swoich możliwości... Rozśmieszyła nawet swoim zachowaniem bardzo poważnego Pana, który nie mógł uwierzyć, że jeszcze nie nauczyła się chodzić i robi pod siebie.Z tego powodu miała zmieniany bandaż podtrzymujący gips. A jak warczała, fukała, syczała
(No przecież mówiłam, że nienawidzę gipsu i jak sie dotyka mojej nogi, a w ogóle to idź wrrrrr)
Wniosek z wizyty taki, że gips będzie do ściągnięcia juz za tydzień, jeśli nie nauczy się chodzić z nim i robić na gazetę...
Teraz w domu jak zbliżam się tylko to burczy i to ostro, chciałam jej przyciąć ten bandaż ( za pozwoleństwem weta), ale syczy na mnie, wrzeszczy w niebogłosy i podgryza.. Presji też nie lubi, jak jej zrzucam serca to też na nie warczy ( nadal jestem perfidna w wyborze miejsca dla kolejnych kawałków).
Jak sąsiedzi naślą na mnie TOZ to mam 2 weterynarzy na świadków, że to nieco nadwrażliwy kot
