Kuracja Nocki zakończyła się w sobotę tydzień temu. Odetchnęłam z ulgą, gdy wcisnęłam jej do gardła ostatnią porcję metronidazolowej śmietanki. Myszka malutka zawsze tak ufnie szła na moich rękach do łazienki, czekała, co jej dam, a ja, świnia, wyciągałam ręcznik do jej oplątania i wciskałam to pasudztwo do pysia. A dziewuszka na sam widok ręcnzika zaczynała się kulić. Teraz zaraz po wypłacie, czyli na dniach, łapiemy kupala i robimy badania, żeby sprawdzić, czy życie wewnętrzne się wyniosło. Mam nadzieję, że tak.
Poza tym Nocunia nam rosnie, puszeczki są be, no ewentualnie może być jagnięcinka Animondy, warzywka są be, suche jest be, gotowane mięsko jest be, surowe trochę be. Najlepsze jest mięsko sparzone, nieco jeszcze ciepłe. Tego Nocunia jest w stanie zjeść duuuużo. Więc zjada, bo rośnie panienka jeszcze. Na szczęście łaskawie zaczęła sama zlizywać z mojego palca pastę z witaminami i wapniem dla dzieciaków. Wcześniej musiałam jej psuć tą pastą mięsko, które przez to było jedzone w mniejszej ilości.
Nocunia nie jest kotkiem nakolankowym, mizianki są fajne, ale w biegu, bo leżenie i mizianie to strata cennego czasu, który mozna poświęcić na gubienie kolejnej myszy (przez tydzień wcięło za sprawą Nocki mniej więcej 7 myszy

) Chyba też zaczynają hormonki pracować, bo chłopaki zaczęli się nieco interesować jej tyłem, a sama Nocunia zrobiła się bardziej gadatliwa. Ale nie rujkowo, bo namolna nie jest. No może tylko jak przemieszczam się po mieszkaniu z Nocką w formie pompona na moim kapciu

ale to nie rujka, tylko zabawa, po której obowiązkowo należy powiedzieć trruuut?
Koty żyją ze sobą sielankowo, no czasem Antek zbierze ochrzan od Nocki za zbyt mocne przyduszenie do podłogi albo wciśnięcie pod wannę. Dodatkowo koty podzieliły między siebie domowe obowiązki, bo w końcu każdy domownik coś w domu powinien robić, a nie tylko jeść, gubić myszy, siurać i kupkać
Nocka jest domowym higienistą. Z dużym zaangażowaniem, regularnie wymywa chłopakom głowy, nosy i uszy w środku.
Antek dba o czystość, czyli zakopuje kupy Klemensa i Nocki, bo jaśnie państwo są ponad to. Nocka to chociaż udaje, że zakopuje, międli łapą w kuwecie gdzieś obok, ale Klemens ucieka z kuwety po kupalu (nie dziwię mu się, bo śmierdzi na całe mieszkanie). No i Antoś niemal za każdym razem zwleka łaciate cielsko z miejsca leżenia i idzie kopać i zakopywać. Jedną kupę zasypuje całą zawartością kuwety. Bardzo dokładny chłopak jest. Po sobie też zakopuje.
Obowiązkiem Klemensa jest obserwacja. Kiedy Nocka wydrapuje nam dziurę w umywalce albo Antek wyciąga z garnka mięsko Nocki - Klemens siedzi i patrzy. Nie wiem, może notatki jakieś robi albo pamiętnik pisze i za 10 lat wypomni Antkowi tę pierś z kurczaka wyjętą z pudełka albo Nocce przypomni, jak zwymyślała Antka 7 lat wcześniej... W każdym razie - gdy nie wiem, gdzie jest Nocka albo Antek, ale widzę siedzącą figurkę Klemensa patrzącą w konkretne miejsce - mam gwarancję, że któreś z dwójki albo i cała dwójka coś broi.
Ot i tak sobie żyjemy
do testu Nocki na białaczkę już bliżej niż dalej - luty nadchodzi a wraz z nim koniec lutego... ych ych