Wyszłam niedawno na dwór do sklepu i kogo spotkałam? Tak, Stefka. Siedziała ta bida na krawężniku i mruczała z zamkniętymi oczami. Zobaczył mnie, podbiegł i się przewrócił . Mi u stóp. Wywalił brzunio (obfite ). Byłam w szoku. Pomiziałam go i wzięłam na ręce, a on mi się wtulił w rękaw, przy okazji go niemiłosiernie brudząc. Jest boski. Naprawdę. . Cud, miód i mleko kotecek.
Iśka - może jakieś ogłoszenia mu zrobić - internetowe albo na słupach nawet.
Zbliżają się ogromne mrozy.
Czy on przetrwa na tej ulicy?
On już tak długo czeka na dom.