Malawaszka w cudnym domku:) A u nas...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro sty 11, 2006 21:26

O, to ja trzymam kciuki za kurację :ok: Gdybyście potrzebowali Fluconazolu, daj znać.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro sty 11, 2006 21:26

Naya, coś Ci opowiem.
Kiedyś miałam kotkę, u której pojawiły się plamki i łysinki. weci podejrzewali grzyb i kazali smarować jodyną. Plamy się rozszerzały i robiły się wysiękowe, brzydkie, lepkie i mocno czerwone.
Zrobilismy badania w Katowicach - grzyb.
Potem było leczenie gryseofulwiną. Kotka prawie wyłysiała i na tylnich łapkach zrobiły się rany do kości po tym "leku".

Czasami były okresy poprawy - głównie zimą. Kot był strasznie zestresowany: sikała pod siebie jak tylko brałyśmy ją do smarowania. Trwało to z małymi przerwami 3 LATA :evil: W końcu ZORIENTOWALIŚMY SIĘ - TO NIE ŻADEN GRZYB tylko UCZULENIE NA PCHŁY.

W tamtych latach nie było takich środków na pchły jak teraz i nasz wychodzący kocur ciągle je przynosił do domu. Kiedy kocur zmarł, skończyły się pchły i kotka wyzdrowiała. Niestety, zabraliśmy jej 3 lata beztroskiego życia. Dręczyliśmy nieustannymi smarowaniami, które ją dodatkowo uczulały. :cry:

Nie chcę się wymądrzać. Twoja kotka na pewno nie ma pcheł, ale może być uczulona na jakieś jedzenie. Diagnoza, że to grzyb może być mylna. Widać, że kotka się męczy. Sugeruję zrobienie przerwy w leczeniu i podawanie co 3 dni żółtka. To wzmacnia.

Ryśka ma rację. Te objawy skórne mogą być spowodowane lekami.
Tak było u naszej kotki. :?

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro sty 11, 2006 21:54

naya pisze:
Dziś zaczynamy podawanie ketokonazolu w tabletkach.


ja bym była ostrożna z podawaniem silnych leków
i zrobiła tak jak napisała Zakocona
bo ryzykujesz uszkodzenie nerek które nie jest odwracalne
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro sty 11, 2006 22:19

Maryla pisze:
naya pisze:
Dziś zaczynamy podawanie ketokonazolu w tabletkach.


ja bym była ostrożna z podawaniem silnych leków
i zrobiła tak jak napisała Zakocona
bo ryzykujesz uszkodzenie nerek które nie jest odwracalne

Maryla, kotka jest co kilka dni u weta, grzybica postępuje,
więc wykazałabym więcej zaufania do weterynarza, który kotkę prowadzi.
Demonizowanie leków, które nader często są konieczne w leczeniu, jest bez sensu.

Leki przeciwgrzybicze przede wszystkim obciążają wątrobę,
trzeba właściwie dobrać dawkę i stosować je wtedy, gdy jest ścisłe wskazanie, po prostu, nie stosować u małych kociąt i zwierząt osłabionych, chorych, przerwać leczenie jesli wystąpią skutki uboczne itd.

Proponujesz po prostu przerwanie leczenia, a czy jeśli kotce WTEDY się pogorszy i zarazi pozostałe koty, to...?
Przecież nie żółtko.

To, co można zrobić, to przerwanie leczenia ZA WIEDZĄ WETA, po to, by pobrać zeskrobiny, skoro nie były wzięte od razu. Smarowanie niestety falszuje wyniki na dłuższy czas.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro sty 11, 2006 22:25

Rysiu, jeśli to dobry wet i pewna diagnoza to ok
Boniemu prawdopodobnie uszkodzilismy nerki kilkumięsięcznym leczeniem
a mój pierwszy ukochany kot umarł również prawdopodobnie przez leczenie świerzbowca
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro sty 11, 2006 22:34

Maryla, ja bym po prostu chciała, żeby Naya miała się czego trzymać w leczeniu, bo ze strachu przed potencjalnymi negatywnymi skutkami leczenia można zejść na zawał.
Mam nadzieję, że wet jest ok :) na razie wszystko na to wskazuje - wykorzystał cały arsenał środków zewnętrznych zanim sięgnął po wewnętrzne.

Na skórze może być dodatkowo infekcja bakteryjna - typowe przy długim leczeniu grzyba środkami zewnętrznymi - nie sposob nie pouszkadzać naskórka.
W takim wypadku czasem konieczny jest łagodny antybiotyk.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro sty 11, 2006 23:07

Nie jestem osoba doświadczoną w leczeniu i pielęgnacji kotów ( choć od 5 lat mam kotkę), spotkałam sie z grzybem pierwszy raz. I wiem, że moge popełniać błędy, dlatego czytam Was :) i opieram się na opiniach innych.
Zakocona: na początku leczenia wetka pobrała do badania fragment sierści z łysinek. Z informacji uzyskanych od niej wynika, że znajdowała się na nich duża ilośc mikrosporum ( chyba tak to się nazywało) co wskazywało na grzyba, tak jak w późniejszym czasie drobne, brązowe kropki na skórze, które pojawiły się po odstawieniu Imaverolu.
Zastanawiam się, jak badanie w Katowicach mogło wykazać grzyba...? U mnie też wykazało. I zastrzeliłaś mnie tym teraz...
Jedna uwaga odnośnie ketokonazolu: nie podejmowałam tej decyzji sama, ale weterynarz. I to z zastrzeżeniem, że w przypadku spadku apetytu zaraz nalezy go odstawić.
Zakocona wyobrażam sobie, co mogłas czuć przy swojej kotce :( i bardzo mi Was szkoda. Masz rację - trzeba być czujnym.
Tylko przyznam się Wam, że ja już czuję sie kompletnie bezradna i żal mi Mrufeczki... NIC nie pomaga, a ja naprawde chciałabym ja już uwolnić...
Wiem, że ketokonazol to ostateczność... ALe po odstawionu silniejszego Imaverolu i pozostaniu przy kąpielach w Nizoralu (właśnie ze względu na skórkę ) powstały nowe malutkie łysinki... Teraz to kompletnie nie wiem co robić, oprócz jednego: wszystko, by była zdrowa i mogła pohasać po domu...
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Śro sty 11, 2006 23:21

naya pisze:
Zastanawiam się, jak badanie w Katowicach mogło wykazać grzyba...? U mnie też wykazało. I zastrzeliłaś mnie tym teraz...

Wyjaśnienie może być dosyć proste:
np. przyczyny wyłysienia mogły być dwie, jedną usunięto (grzyb), druga pozostała (alergia na pchly).

Grzyby są wszędzie, na większości zdrowych kotów także można by znaleźć grzyby, tyle, że atakują one dopiero w momencie obniżenia odporności lub w momencie, gdy jest ich bardzo dużo - mają dobre środowisko do rozwoju.
Microsporum to "najpopularniejszy" z kocich grzybów.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro sty 11, 2006 23:28

Sprawdzałam w ulotce i pisze, że działania niepożadane ( uszkodzenie wątroby) może wystąpić, jeśli przyjmuje się lek dłużej niz 14 dni.
Wiem, że wtka zaleci odstawienie, jeśli pojawią się jakiekolwiek niepokojące sygnały.
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Czw sty 12, 2006 1:34

Naya...nie wiem, czy to Cie pocieszy, ale ja dopiero po 6 m-cach leczenia grzybicy odetchnelam z ulga, ze to wreszcie koniec :)
Wszystko zaczelo sie od malego kociaczka, na ktorym nie bylo widac zadnych zmian grzybiczych, ale byl taki zdolny, ze pozarazal wszystkie moje koty ( a mam ich 5 ) i mnie, i syna. O dziwo nie zarazil sie, zaden pies ( sztuk 4 ) i TZ tez byl zdrowy. Po miesiacu "ciaprania sie" z tymi wszystkimi swinstwami (plynami, masciami), podjelam decyzje "golimy na lyso". Oczywiscie koty, w stosunku do siebie nie bylam taka odwazna :)
Minal kolejny miesiac bez wiekszej poprawy. Zmienilismy taktyke: fluconazole ( syrop 50mg/10ml )...chyba 2 kropelki dziennie w jogurciku wypijaly same, nie musialam ich meczyc tabletkami; masc pevaryl (nie pamietam juz jak czesto smarowalam), raz w tygodniu imaverol / na zmiane z kapielami w nizoralu. I tak powoli wychodzilismy na prosta.
Aha ... w miedzy czasie oczywiscie szczepienie.
Powiem tylko, ze bylam juz tak przerazona brakiem efektow, ze codziennie gotowalam reczniki, zmienialam posciel, wycieralam podlogi specjalnym plynem, a do mycia rak stosowalam manusan.
Pani dermatolog "doradzila" nam, aby "pozbyc" sie problemu w postaci kotow :evil: ... i tym sposobem rowniez leczylismy sie u weta :D
Chyba po 6 m-cach bylam juz pewna, ze pokonalismy grzyba. Kociska pieknie zarosly. Oczywiscie zrobilam badania krwi...wszytsko bylo OK.
Do teraz jak pomysle o grzybicy to wlosy mi sie na glowie jeza :D

Adria

 
Posty: 1874
Od: Pt paź 28, 2005 10:59
Lokalizacja: Piekary

Post » Czw sty 12, 2006 8:54

Naya, zapytaj się weta czy zamiast Ketakonazolu nie można by małej zaserwować Lamisilu? Bo ten drugi zdecydowanie mniej obciąża watrobę. Z tym, że jest droższy od Ketakonozolu - opakowanie kosztuje ok. 60 zł.

A czy dziewczynka nadal jest na antybiotyku? Bo z praktyki wiem, że antybiotyk nasila objawy grzybicy (u mojej Leni doszliśmy do ładu z grzybkiem dopiero po odstawieniu antybiotyków).

I powodzenia w walce z choróbskiem - duzo cierpliwości, bo to świństwo czasami leczy sie bardzo długo.

Aha i pozdrów panienkę od jej siostry przyrodniej Lilo. :D

Wawe

 
Posty: 9495
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw sty 12, 2006 10:32

I gdybyście potrzebowali Lamisilu, Fluconazolu lub Gryseofulwiny - oczywiście musi to być decyzja wetki - to daj znać, bo mam.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw sty 12, 2006 10:40

ja tez mam Griseofulvin i to z Francji:)

gdyby cos, to piszcie i przesle

polecam go dermatolog, podobno najlepszy w Polsce specjalista
ale faktycznie u kota narazone sa jeszcze nerki nie tylko watroba

my go nie podalismy psom, bo zrobilismy proby watrobowe i wyszlo, ze maja zle wyniki przed podaniem leku jeszcze, wiec nie chcielismy ryzykowac

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Czw sty 12, 2006 18:26

Wobec tego wszystkiego, co napisaliście, postanowiłam pojechac jutro do wetki na oględziny i zaproponować zmianę leku na mniej szkodliwy... Dziękuję wszystkim, którzy zaoferowali mi wsparcie farmakologiczne :)
Jeśli tylko wetka wyrazi zgodę - zmieniamy

Wawe - jutro ( piątek) będzie drugi tydzień od zakończenia podawania antybiotyku. Panienka pozdrowiona sercami drobiowymi - może być ? :lol:

Adria - :strach: 6 miesięcy leczyłaś?? Ja też miałam fazę mycia, gotowania, zmiany, ostatnio troszkę się wyciszyłam, tez przybyło obowiązków ;)
NIe dziwię sie Tobie i wszystkim, którzy to przeszli, że Wam się włosy na głowie jeżą... Mnie się też jeżyć będą...

Marylo - na ulotce pisze, że podawanie max przez 2 tygodnie...I wydaje mi się, że taka długośc jest w miarę bezpieczna o ile w ogóle ten lek jest bezpieczny :roll:

Myślę sobie, jakie to musi być cudowne uczucie ulgi, gdy łysinki zarastają, a nowe ogniska się nie pojawiają i...koniec walki...
Co do Malawaszki to kicia czuje się dobrze, apetyt dopisuje, więc wygląda na to, że lek jest tolerowany. Ale i tak spytam o możliwość zmiany...
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Czw sty 12, 2006 19:45

naya pisze:Wawe - jutro ( piątek) będzie drugi tydzień od zakończenia podawania antybiotyku. Panienka pozdrowiona sercami drobiowymi - może być ?

Jak najbardziej może być. :D
A jak mała nie bierze już antybiotyku, to teraz szybciej pójdzie leczenie grzybka. :ok: Przy czym 'szybciej' nie znaczy 'szybko', bo na wyleczenie tego paskudztwa jednak trzeba trochę czasu. :? Ale na pewno wyjdziecie na prostą i na pewno będzie dobrze. :ok: :ok: :ok:

Wawe

 
Posty: 9495
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga66 i 5 gości