To już prawie cztery tygodnie leczenia kici Imaverolem. Otrzymała też pierwszą część szczepienia p/grzybicy. Grzyb rozrasta się i zaczyna pokrywać drobnymi brązowymi plamkami( jak wtarty w skórę brud) coraz to nowe fragmenty ciała. Wczoraj przy smarowaniu Imaverolem zauważyłam, że w wielu miejscach sierść jest b. rzadka i kilka włosków dzieli to miejsce od stwierdzenia, że jest łyse

.
Oprócz tego odstawiłam Clotrimazolum, bo podrażniał skórę. A wczoraj też okazało się, że jeden fragment skóry jest tak podrażniony, kicia nie pozwala się tam dotknąć, nawet na Imaverol reaguje jakby ją szczypało...
Ale problemem okazało sie coś innego: w ciągu ostatniego tygodnia Malawaszce zdarzyło się 2 razy wysikać na dywanik obok kuwety. POnieważ nosi kołnierz, pomyślałam sobie, że nie zdążyła zejśc bądź nie zmieściła się z kołnierzem... I jakiś czas było ok. Ale wczoraj wieczorem siku wylądowało na legowisku (dostała świeży kocyk ) i dziś rano wchodzę do łazienki i...olbrzymie siku na posłaniu
Kuweta jest na bieżąco sprzątana, apetyt ma, pije umiarkowanie...
Malawaszka wiele przeszła: zmiana otoczenia, ciągła smarowanie, zastrzyki, zakraplanie oczy i jeżdżenie na zastrzyk...
c.d.n.