kot ma podobno 2 lata (wiem tylko to co mi przed godzina opowiedziala pracownica schroniska, z ktorego dzis do mnie przyjechaly 3 buraski)
kot jest duzy, pieszczoch, piekny, wykastrowany
podobno szary z pregami na grzbiecie, pracownica sie zachwycala i zaniosla go na strych gdzie jest -5 stopni w najlepszym razie
mieszkal z psem, mieszkal w domu, byl zadbanym pieszczochem
nardziny tego dziecka to dla tego kota smierc
wczoraj w tym schronisku na smierc zamarzla sliczna mloda sunia, a nikt z pracownikow tego nie zauwazyl, ze ona przymarzla do sciany boksu
ja tego nie rozumiem