Pojechaliśmy wieczorem po Wamira bo doszliśmy do wniosku że w ciemnościach będzie nam łatwiej się zamaskować i wydobyć kota. Ja dla niepoznaki zdjęłam też okulary. Opiekunka wskazała nam jeden z kojców jako miejsce przebywania Wampira więc ja zagłębiłam się w czeluści ciemności i prawie po omacku (przy blasku księżyca) wyszukiwałam kota do oględzin. Pierwszy był czarny ale nie wystawały mi ząbki, następny złowiony był czarny i wystawały mu ząbki. Jako że opiekunka powiedziala ze to Wampir to go zapakowałam do koszyka i pojechaliśmy do Poznania.
Na miejscu okazało się że to dziewczyna i że to Kawa a ząbki wystają jej normalnie jak to kotu

Widocznie tak miało być

Mam nadzieję że szczęściara błyskawicznie znajdzie dom. Jeast kochana, miziasta i spokojna.