Bardzo ciezko jest sie pogodzic z odejsciem futrzastego przyjaciela
Poprzedni rok byl dla nas straszny : stracilismy Pupsi i Kupidka, koty ktore kochalismy jak wlasne dzieci
To okropne uczucie, ta bezradnosc : czlowiek robi wszystko co moze zeby uratowac im zycie, ale nie moze im pomoc...
Silne, zdrowe i odchuchane koty, odchodza w ciagu kilku dni...
Okres ich choroby i smierci byl najgorszy w moim zyciu. To ze po tym nie zwariowalam zawdzieczam tylko Tzetowi i pozostalym kotom, ktorymi trzeba bylo sie zajac.
Do tego ta ciagla swiadomosc, ze pomimo szczepien moje dzieciaki moga nagle zachorowac i umrzec w ciagu kilku dni
Codziennie ogladam je dokladnie, sprawdzam czy nie maja bladych dziasel, czy apetyt im dopisuje, czy w kuwecie wszystko jest w porzadku.
Po smierci Pupsi przygarnelismy Penelopke, lustrzane odbicie naszej coreczki, ona jest dla nas pocieszeniem.
Nikt nie zastapi nam Kupidka, nie moge nawet ogladac zdjec innych brytyjczykow, bo od razu widze jego kochana usmiechnieta mordke i te powazne oczy.
Mam nadzieje, ze te kociaki ukoja Wasz smutek.
Niech rosna duze i zdrowe.