No moje koty są po prostu niemożliwe!
Gotowałam dla "szarańczy"

- tak ostatnio nazywam maluchy, które przebywają u mnie tymczasowo jedzonko. Z okazji ukończenia 2 miesięcy kupiłam im dobrze ponad pół kilo wołowiny w 1 kawałku. Bardzo się spieszyłam na swoją imprezę urodzinową i po wyłączeniu gara zapomniałam go gdzieś zabezpieczyć

. Na drugi dzień jak wstałam chciałam maluchom dać tę wołowinę - oczywiście w garnku echo

- sama woda została. Wołowinę wytropiłam w pokoju:evil: - maleńki kawałeczek

.
Podejrzewam, że Soya wyjęła ją z gara, a Toffu zataszczył na górę i tam się swoją zdobyczą podzieliły

.
A jak wstałam rano, to się dziwiłam, że nie lecą od razu do misek, a one mi taki numer odwaliły!! I znowu z odchudzania nici
