



Mela ma 1,5 roku.
Urodziła sie na wsi. Gospodarze , o dziwo, nie pomordowali kociąt ale po odchowaniu ich przez matkę, zabrali cały miot na jarmark i rozdali. Ostatniego kociaka wział syn mojej sąsiadki, który był u babci na wakacjach.
Na początku wszystko wygladało poprawnie: kotka miała koszyk piknikowy do transportu, była wyprowadzana przez synów sąsiadki na smyczy na dwór, dziury w balkonie (III piętro) zostały pozastawiane...
Az do tego lata...
Sąsiadka wyjezdża co wakacje na wieś , do domku letniego nad jeziorem.
W tym roku, juz wiosną tłumaczyłam jej, ze kotke trzeba wysterylizowac bo będa małe. Dałam do przeczytania elaborat nt sterylki, opowiadałam o zaletach zabiegu, tłumaczyłam, prosiłam, zaoferowałam sterylkę po znajmosci za 40zł...
Nic. Groch o ścianę.
27 wrzesnia, po powrocie z wakacji, kotka urodziła dwa maluchy.
Sąsiadka od razu zapowiedziała mi, ze wywiezie je na wies do znajomych gdy tylko podrosną. Bo "tam jest gospodarstwo, będa miały mleko..."
Na szczęscie udało mi sie ją "ugadać", obiecać, ze coś znajdę zeby tylko ich nie wywoziła...
Obu maluchom znalazłam dobre domki ( kotka Amelka, o której pisałam jest już w nowym domu a jej brat idzie w przyszłym tygodniu)
Poniewaz mały kocurek troche sie rozchorował wiec przez całe święta i teraz równiez chodze tam 2 razy dziennie i daje małemu kroplówki podskórnie i antybiotyk.
Za każdym razem gdy przychodzę matka kotków siedzi ZAMKNIĘTA w koszyku

Podobno przewraca choinke i dlatego takie restrykcje... na moje prosby aby ja wypuścic bo mozę chce do kuwety albo jest głodna słysze, ze to tylko na parę godzin (!!!!!!!

Dzisiaj rano usłyszałam, ze chcą ją oddać bo ona sie u nich męczy.
Przyznam , ze jest w tym zdaniu sporo prawdy ale tez sporo własnego wygodnictwa i nieumiejetnosci zapewnienia kotu odpowiednich warunków.
W domu jest okropny bałagan, ciasnota... Koty dostają najtańsze puszki z LIdla i suchego Kitekata...
KOtka, która w czasie wakacji całymi dniami biegała po dworze teraz ucieka na klatke schodową, tęskni za przestrzenią.
Jest ponoć niesłychanie łowna. 2 tyg temu wysterylizowałam ją w ramach ćwiczen studentów V roku wet., za darmo ( chyba tylko dlatego sasiadka sie zgodziła...)
No a gdzie sąsiadka chce kicie oddac?
Oczywiscie na wieś do owych znajomych, którym najpierw zamierzała sprezentowac maluchy ... I znowu moje tłumaczenia, ze zmarnuje kota, ze postaram sie cos znaleźc...
Idąc do nich dziś wieczorem, wziełam cyfrówkę i pstryknełam kici pare fotek.
Moze ktoś zechce taką sliczną, mądrą koteczkę.
Nie musi byc wychodząca. Wystarczy jej nieco więcej swobody i osiatkowany balkon gdzie będzie miała swoją "dżunglę".
Potrzebna jest raczej szybka adopcja. Bo ta biedulka cały styczeń będzie siedziała w koszyku, dopóki nie rozbiora choinki, a choinka sztuczna więc dłuuugo postoi...
