Dzisiaj Bonita zjadla troche żarełka z puszki. Wkładalam kawałeczki karmy do pysia, a ona z kamiennym wzrokiem gryzła i połykała
Zostawiłam kila miseczek z gotowana rybka, serkiem wiejskim, śmietanką, puszkowym rarytasem, a do tego chrupki dla maluchów RC. No juz nie miałam pomysłu co wiecej....
Trzej gentelmeni, którzy zamieszkuja w pokoju altankowym w sekunde to by wciągnęli z pomocą oczywiście Burasi. A ona sie zastanawia
Nic, może bedzie lepiej, oby do soboty.
Postanowiliśmy zdjac jej szwy i wypuścić na pokój altankowy.
Trudno Buraśka bedzie koczowac razem za maluchami.
Z aneksu kuchennego pochowałam wszystko z pólek i mebli, zeby nie zastać demolki.
Napewno bedzie skakać, bo ona jest w potwornym stresie.
Jak jej moge jeszcze pomóc?
Jakieś sugestie? prosze piszcie, bo żal mi kotki.
Nie moge siedziec całymi dniami na dzialce i jej dokarmiac, bo mam swoje obowiazki domowe i nie tylko.....
Do domu równiez nie moge jej wziąć
W takim stanie zaraz po sciągnieciu szwów nie wypuszcze na dwór, bo znowu mrozy zapowiadają
