Dziewczyna chętnie pogada, może oddać opiekę nad częścią strony, ale wszystko, cytuję, "po styczniu, jak wrócę do Legionowa".
Nie bardzo mi się widzi robienie strony bis, takie rozdziały nigdy dobrze się nie kończą. Lepiej poczekać, dogadać się i przejąć część "kocią" strony w całości pod swoje skrzydła. Ja się mogę zająć technicznie, zdjęcia, mam nadzieję, kilka osób będzie robić.
Natomiast dalej zostaje kwestia tego "nie wolno", bo jeśli nie wolno niesterylizowanych kotek, a prawie żadna nie jest sterylizowana i nie wolno nietatuowanych kociąt, a żadne nie ma tatuażu, to co wolno? Ja bym jednak pogadała z tą dyrektorką i to najchętniej osobiście. Czy jakbym się umówiła z nią w jakiś dzień (najlepiej w sobotę, chociażby 7 stycznia), to ktoś by ze mną pojechał? Samochód mam, bardziej myślę o wsparciu merytorycznym. Żeby wyłożyć gotowy plan pomocy dla kotów: lista wolontariuszek, które mogą za darmo brać chore koty i kocięta do siebie, bez marudzenia ze strony personelu, galeria kotów do adopcji (wszystkich, nie wybranych, z ewentualnymi zastrzeżeniami co do sterylizacji), to, o czym pisała Mysza, z rozdzieleniem kotek i kocurów i stopniową sterylizacją. I żeby to wszystko tak załatwić, żeby to faktycznie
działało, a nie tak, że za miesiąc wszystko będzie po staremu
Nie ukrywam, że od reakcji dyrektorki na te wszystkie propozycje zależy, czy w ogóle będzie mi się chciało w to pakować. Chcę pomóc, ale schronisko musi dać sobie pomóc...
No i myślę sobie, że jakby się zabrać za taką pomoc na poważnie, to niestety trzeba by tam jeździć co tydzień lub dwa i sprawdzać "stan" zakocenia osobiście
