nazira pisze:niestety ja moje koty dostałam już nieco przyzwyczajone do pewnego typu karmy- takiej jaką podawano w schronisku. nie muszę chyba pisać jaka to była karmaa co do wizyt u weta (zaraz na mnie naskoczycie) osobiście to się wręcz boję weterynarzy- z moich obserwacji wynika,że zamiast pomagać szkodzą(w wielu przypadkach). czekam teraz na opinie o nowym lekarzu, ale sama na moich kotach sprawdzać tego nie będę-a ajk byłam u weta z moją małą kreską i padło podejżenie o panleuko i prosiłam panią doktor o badanie krwi- stwierdziła,że nie widzi konieczności!!!!!i to dzieki niej kreski juz nie ma
Mój Toffu trafił do mnie z przytuliska, w którym był 4 lata.
Nie miał tam dobrego jedzenia, a za to miał tasiemca i pchły.
Ani razu nie dałam mu jedzenia "z niższej półki" i jakoś nie narzekał. Liczy się po prostu konsekwencja w działaniu. Teraz wsuwa Hill'sa aż mu się uszy trzęsą

Co do weta, to pocztaj sobie wątek "weci polecani".