Byłam dzisiaj u Franka. Ma się w sumie bez zmian, nie jest zestresowany jest taki jak zwykle pewnie to ten prozac.
Niestety ani kocyka ,ani kuwetki juz nie zastalam. Posprzatałam mu klatke ,miał rozwolnienie.
Wyrzucilam zepsuta rybe z miski i dalam czystej wody. I oczywiscie prozac.
Po przeanalizowaniu calej sytuacji postanowilam zrobic tak. Jutro zabiore go na badanie krwi i pojedzie jednak do P.Gosi. Ale nie bedzie siedzial z innymi kotami tylko w klatce takiej jak w schronisku.
Kupimy tez karme ulinary i jezeli bedzie konieczne to zastosujemy kuracje antybiotykowa na ta krew w kale.
Uważam ,ze on musi dostawac ta karme przynajmniej bedzie mozna zaobserwowac czy sa jakies zmiany. Powinien dostawac rowniez lakcid i witaminy a w schronisku nie ma takiej mozliwosci. No i miec dostep do kuwety.
Po swietach zrobimy pozostale badania tj biopsje nerek
I wtedy ocenimy cała sytuacje. Boje sie zawozic do domku stalego kota w takim stanie i tak problemowego.
Z tym kotem uwierzcie nie da sie mieszkac. A nawet jesli bedzie poprawa to sadze ,ze i tak bedzie musial byc na ulinary.
I dlatego zwracam sie z prosbo do was o pomoc w postaci takiej karmy lub środków na zakup takiej karmy.
Teraz i pożniej juz dla Agnieszki. Nie mogę dziewczyny obciązac problemowym kotem i dodatkowo duzymi kosztami, ona po prostu nie da rady.