Dresiarze i Nocka - to już rok bez Ciebie, Noceńko

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 03, 2005 10:45

galla pisze:Noculka kończy 4 miesiące w niedzielę. Bardzo bym się cieszyła, gdyby o co piszesz było możliwe.

Może wypowie się w tej kwesti, ktoś jeszcze?
Już teraz trzymam mocno za ujemny wynik :ok: :ok:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Nie gru 04, 2005 12:12

galla pisze:Z Antosiem już dobrze po szczepieniu. Drugiego dnia było okropnie, ledwo chodził, utykał i poruszał się w tempie żółwia z Galapagos - noga za nogą. chociaż tyle, że przywlekał się na jedzonko. Klemens chciał go poleczyć i położyć się obok - został obwarczany. Ja chciałam go dotknąć - zostałam obsyczana. Ale następnego dnia było dużo lepiej, chociaż rano był jeszcze spowolniony. ale wieczorem już gadał przy misce i podniósł ogonek. Teraz już jest ok, tylko spi sporo, ale akurat w jego przypadku to żadna nowość.
Za to Nocka wieczorem nie spi wcale, lata za Klemensem, który został tatusiem przyszywanym i najpierw ją ustawił a teraz się nią opiekuje, ostatnio dostał jeść, Nocka przylazła, a ten ja puścił do iski i patrzyl jak je 8O Antek obserwuje wszystko z bezpiecznej wysokości drapaka - instaluje się na najwyższym piętrze i unika kontaktu z mała, co mnie bardzo cieszy, bo dzięki temu nie musimy jej izolowac, Antek izoluje się sam.
Mała je dużo, żarłok z niej wielki, Animondę wciąga noskiem, a jak widzi, że się jej szykuje jedzonko to piszczy rozpaczliwie i robi z siebie wygłodzoną bidulę. Poza tym na noc jest zamykana z nami w sypialni i najpierw poluje na nasze nogi przez kołdrę - ale nie na prozaiczne stopy, tylko na kolana na przykład, albo uda :wink: - a potem zwija się w kłębek albo kładzie się między nami i rozmruczana i zadowolona smacznie zasypia :D Coraz lepiej znosi kropelki - pewnie jej już tak oczka przy zakrapianiu nie pieką. Antybiotych pożeramy z małą ilością mięska i doskonale wiem, że po tej małej ilości przyjdzie duża porcja :D
W poniedziałek jedziemy na kontrolę, pani doktor pewnie znowu wycałuje czarnulkę :D , i pogadamy o czymś doraźnym na odporność.

Cieszę się, że z Antosiem już wszystko w porządku. Jedna z moich kotek też nie najlepiej znosi szczepienia, dwa pozostałe ok. A Nocka - proszę, proszę - u pani Danusi była raczej niejadkiem. a tu taka odmiana. Najpewniej bardzo dobrze się u Was czuje. Jestem pewna, że wkrótce cała trójka będzie zaprzyjaźniona bo w gruncie rzeczy koty to towarzyskie istoty i na ogół świetnie się dogadują.
Też miałam kiedyś kota, który polował na nogi (on akurat na stopy). I chociaż Kaceprka nie ma już z nami od kilkunastu lat do dzisiaj mam odruch cofania stopy jak którykolwiek kot zbliża się do łóżka, chociaż moje (na szczęście) nie mają takiego zwyczaju.
Pani doktor od moich kotów też zawsze je wycałowuje (może to ta sama - ja leczę swoje na Białobrzeskiej). A co do kropli do oczu - moje są leczone od lat (herpes) i właściwie z niewielkimi przerwami ciągle muszę jakieś krople zakraplać. Za każdym razem muszę się nieźle za nimi naganiać, zawsze są wrzaski i protesty. Też ich żałowałam, było mi przykro, że muszę im zadawać ból. Aż kiedyś sama miałam problem z okiem i dostałam te same kropelki, które zakraplam kotom. I okazało się, że to w ogóle nie piecze - mało tego - przynosi natychmiastową ulgę. Tak więc to raczej protest przeciwko działaniu wbrew ich woli a nie ból powoduje takie właśnie zachowania. I moje już wiedzą, że nic nie pomoże wyrywanie się, więc się nie wyrywają, ale pokrzyczeć na mnie to po prostu trzeba. :lol:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie gru 04, 2005 17:11

Nocka już dość dzielnie znosi kropelki, no pogada sobie na nas jeszcze, ale musi, roumiem ją :wink:
Co do pani doktor, to pewnie ta sama - my też na Białobrzeską jeździmy i koty wycałowuje nam dr Blanc :D
Jutro jedziemy na kontrolę z malutką, więc będzie kolejna porcja całusów :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 04, 2005 20:32

Moje koty też leczy dr Blanc. :lol: Mieszkam bardzo blisko kliniki i cieszę się, że blisko właśnie tej kliniki - to naprawdę jedna z najlepszych w W-wie. A pani dr Blanc jest przesympatyczna. Koniecznie napisz jak zamierza dalej leczyć malutką. :ok:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie gru 04, 2005 21:59

Pod koniec lutego powtarzamy test i jeśli wyjdzie pozytywny, to pewnie się zdecydujemy na leczenie interferonem (ale na pewno skonsultujemy to z drem Jagielskim też - sama p. Blanc się go w tej sprawie radzi). Ogólnie jest super - mała wpieprza aż miło, chociaż kocie mleczko jest be, trzeba dawać śmietankę z wodą :) Poza tym suchego mogą leżeć całe góry - nie jest jedzone. Ale mokre jedzonko mniam mniam - zajada bardzo szybko, aż chrumka z rozkoszy. Jutro idziemy z nią na kontrolę do lecznicy - koci katar już prawie minął i oczka są super. Teraz widać, że ma cienką turkusową obwódkę dookoła źrenicy. Jest to bardzo grzeczna mała kotka - z dresami kwestie już ułożone, tylko Antoniego nie dopuszczamy do niej - ale też i on nie za bardzo do niej lezie.
Nocka odeszła.

darkest

 
Posty: 92
Od: Śro wrz 14, 2005 14:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 05, 2005 8:55

Chyba mi ręce zdrętwieją od trzymania kciuków do końca lutego, ale będę trzymać :wink:

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 05, 2005 14:16

pozwalamy czasami puścić :wink: ale tylko czasami :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 05, 2005 15:42

darkest pisze:Jutro idziemy z nią na kontrolę do lecznicy - koci katar już prawie minął i oczka są super.

Ja jeszcze sobie tak po cichutku myślę, że przy białaczce Nocka nie poddałaby się tak łatwo leczeniu :)
I trzymam :wink: :ok:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Wto gru 06, 2005 15:06

Byliśmy wczoraj na kontroli, jest lepiej, ale nie idealnie, więc przedłużamy antybiotyk i kropelki do 10 albo 14 dni, w zależności od tego, jak będą oczka wyglądały. Przypuszczam, że jednak przedłużymy do tych 14 dni, bo lepiej dać dzień za długo niż dzień za krótko, a oczka nie wyglądają na takie, które miałyby w ciągu 2 dni osiągnąć stan doskonały. I do tego są powiększone węzły chłonne, więc antybiotyk koniecznie jeszcze tydzień. Wetka zastanawia się nad Scanomune, ale decyzji jeszcze nie podjęła. Ale powiedziała, że możnaby to małej dać, bo może pomóc nieco, a na pewno nie zaszkodzi. Tyle że ja wyczytałam, że to pobudza apetyt :strach: Strach się bać. Nocka zacznie jeść talerzyki. Poza tym wszystko w porządku, Nocka u weterynarza jest bardzo dzielna i grzeczna, tylko usiłuje się schować w TŻta, najlepiej wepchnąć w jego brzuch :wink: Zakrapianie oczek idzie nam coraz lepiej, nabieramy wprawy, a i Nocka mniej protestuje. chyba sie pogodziła z takim losem, jedynie próbuje opóźnić moment zakropienia ukrywając sie pod łózkiem, stołem i zmuszając nas do czołgania się.
A w ogóle jest kochana, w nocy śpi grzecznie, jak już nam upoluje wszystkie nogi, je jak najęta, przy jednym podejściu potrafi wciągnąć pół tacki animondy i pół miseczki śmietanki z wodą. Poza tym powoli uczy się leżec spokojnie podczas mizianek, wierci się przy tym zdecydowanie mniej niż na początku. Śpi wyciągnięta z nami na łóżku, mruczy i wyciąga do nas łapki. I nauczyła się, że nie wyciąga się pazurów, jak się jest u dwunożnych na rękach :wink: A jak się z nią bawię i mnie podgryza i poddrapuje i zaczyna robić to za mocno - wystarczy zatrzymać rękę i powiedzieć "boli". I od razu przestaje.
Wyczytałam w ABC, że testy na białaczkę u młodych kotów nie są wiarygodne, co bardzo mnie pociesza. Ciekawa jestem tylko, czemu tak jest, że testom robionym u starszych zwierząt można ufać bardziej niż robionym młodziakom. Nie, żeby mnie to martwiło specjalnie :wink: To całkiem dobra opcja dla nas.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 06, 2005 15:25

galla pisze: Wyczytałam w ABC, że testy na białaczkę u młodych kotów nie są wiarygodne, co bardzo mnie pociesza. Ciekawa jestem tylko, czemu tak jest, że testom robionym u starszych zwierząt można ufać bardziej niż robionym młodziakom. Nie, żeby mnie to martwiło specjalnie :wink: To całkiem dobra opcja dla nas.

Pewnie czytałaś to samo co mi gdzieś mignęło na forum i o czym wspomniałam.
Mam nadzieję, że Nocka szybciutko zapomni co to chorowanie :)
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Wto gru 06, 2005 15:34

Mądra dziewczynka z tej Nocki. Szybko się uczy. Zresztą trudno się dziwić - do dobrego to raczej łatwo przywyknąć. :lol: Cieszę się, że ma taki apetyt, przedtem należała raczej do niejadków. A mając taką figurkę to narazie otyłość jej nie grozi, więc niech tam. Z KK to może się jeszcze trochę ciągnąć - to paskudny wirus i lubi nawroty. Moje to mają i właściwie z małymi przerwami od 5 lat ciągle trzeba coś im aplikować - były najróżniejsze kropelki do oczu, scanomune, tabletki przeciwko wirusowi herpesa (nie pamiętam nazwy, takie same jak dla ludzi), w międzyczasie jeszcze jakis preparat na odporność w zastrzykach - niestety, wirus ciągle wraca. Na szczęście to dotyczy tylko 2 z mojej trójki, Ziutka jak widać jest odporna, nie ma problemów - chociaż też wirusa miała. Dzisiaj zresztą wybieramy się do dr Buczek (w klinice dra Garncarza). Miejmy nadzieję, że Nocka szybko się z paskudą upora. No i oczywiście cały czas trzymam kciuki za negatywny test na białaczkę. :ok: Też jestem ciekawa, jak to właściwie jest z tymi testami u młodych kotów. Widziałam, że pytałas Cancerka i czekam z niecierpliwością na odpowiedź. :lol:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto gru 06, 2005 15:50

No pewnie, że mądra :wink: i śliczna, i zgrabna, i słodka, i w ogóle :wink:
Ale aż mi ciężko uwierzyć, że to niejadek był. Oczywiście ma swoje smaki, na przykład oryginalny łiskasik dla dzieci jest be, animonda rządzi, zwłaszcza kurczak i jagnięcina. Niemiecki felix z saszetki też może być, ale wtedy to ja poproszę dużo galaretki włożyć i dobrze wymieszać.
Przypuszczam, że nie muszę Wam pisać, co się dzieje, jak podajemy wołowinkę albo rybkę. Gdyby mała miała taki ciąg, to by mi to jedzonko z talerza jeszcze na blacie wciągnęła.
A jak widzi, że jedzonko jest robione (nieważne, czy dla niej, czy dla Dresiarzy), to siedzi pod nogami i ponagla. A jak jej niosę jej jedzonko i ona już wie, że to jej, to zasuwa z takim piskiem do pokoju ze mną, jakby miesiąc nie jadła :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 09, 2005 16:49

Nocunia wczoraj była nieco markotna, głównie spała, mało się bawiła, mniej jadła. ale ma pełne prawo dziewczynka - ząbki stałe rosną. Na razie ma podwójne kły na górze, jeszcze stałe mleczaków nie wypchnęły. codziennie je oglądamy, czy się jakis stan zapalny nie wdaje, wetka też oglądała, wszystko wygląda ok.
Leczenie się sprawdza - maleńka w ogóle już nie kicha, oczka jej się ładne duże zrobiły, opuchlizna zeszła, a spojówki nabrały normalnego, jasno-różowego koloru i nie są już "rozpulchnione". Jeszcze węzły chłonne są nieco powiększone, także antybiotyk dajemy do niedzieli. Potem poczekamy ze 2 tygodnie, podjedziemy na kontrolę, i jeśli wszystko będzie ok - szczepimy. Cały czas boję się, ze cos przywleczemy na ciuchach albo butach, a ona jest jednak osłabiona no i malutka jeszcze.
Chłopcy już się do niej całkowicie przyzwyczaili, najchętniej to by ją wymyli i by się z nią zabawowo podgryzali, no ale jeszcze 2 tygodnie prawie nie mozna - we wtorek drugie szczepienie Antka na białaczkę.
Dziś rano przeżyłam chwilę grozy, bo w nocy, przez sen, szłam do toalety i nie zmknęłam drzwi od sypialni. Mała oczywiscie pobrykała na mieszkanie, a chłopcy, niestety, dobrali się do jej jedzenia, które ona wczesniej jadła. Mam tylko nadzieje, że ewentualnego wirusa w tym jedzeniu było za mało, żeby się zarazili, zwłaszcza, że Klemens jest tydzień po doszczepieniu, a Antek prawie 2 tygodnie po pierwszym, więc niec odporności nabrali, a do zarażenia potrzeba dużo wirusa (tak przynajmniej podaje vetserwis).
Z przycinania Nocce paurków zrezygnowalismy, bo nie drapie ani nas ani rzeczy, nie niszczy niczego (przynajmnije na razie :twisted: ), a pazurki przydadzą się do wspinania na drapak.
Powiem Wam, że dopiero teraz, z 3cim kotem, czuję że stadko nasze jest kompletne :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 09, 2005 20:07

galla pisze:Powiem Wam, że dopiero teraz, z 3cim kotem, czuję że stadko nasze jest kompletne :D

No jasne - też uważam, że co trzy koty to nie dwa. A że kotuchy tak szybko ułożyły sobie swoje sprawy to nie miałam wątpliwości. :lol: To w gruncie rzeczy bardzo towarzyskie istotki. Co do zębów - pamiętam, że jak moja kotka je zmieniała to przebiegło w tak błyskawicznym tempie, że ledwo zdążyłam się zorientować. I nigdy nie znalazłam tych co jej wypadły. Może gdzieś je sobie schowała na pamiątkę? Byłam dzisiaj u pani Danusi i zaniosłam jej wydruk z Twojego wątku bo jest spragniona wiadomości o Nocce. Bardzo się ucieszyła. Jest chora, złapała jakąś infekcję i będzie mogła sobie poczytać o Waszym stadku spokojnie w łóżku.
Mam tylko nadzieje, że ewentualnego wirusa w tym jedzeniu było za mało, żeby się zarazili, zwłaszcza, że Klemens jest tydzień po doszczepieniu, a Antek prawie 2 tygodnie po pierwszym, więc niec odporności nabrali, a do zarażenia potrzeba dużo wirusa (tak przynajmniej podaje vetserwis).

Też tak myślę - musi być długotrwały kontakt żeby doszło do zarażenia. Będzie dobrze. :smiech3:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Sob gru 10, 2005 19:14

No i pochorowała nam się dziewczynka. Jej wcześniejsze złe samopoczucie nie było jednak spowodowane zmianą zębów. W piątek wieczorem zaczęła zwracać to, co zjadła - kilka minut po jedzeniu wszystko wracało. Żadnej piany, żółci, nic, tylko jedzenie w formie przyjętej. Wieczorem zjadła trochę ryżu z rybką, tego nie zwróciła. więc nie jechaliśmy do weta. Niestety rano oddała cały poranny posiłek, więc zapakowaliśmy się do lekarza, zwłaszcza, że i nic pić nie chciała, i osowiała była. Wetka dała podskórnie kroplówę nawadniającą i specyfik z witaminami i aminokwasami, zastrzyki jakieś 3, jeden przeciwwymiotny (bolesny, są rany drapane na mnie :wink: ), przeciwzapalny i Baytril chyba. Jutro na kontrolę jedziemy, jeśli nie będzie poprawy i nadal będą wymioty - zakładamy wenflon i karmimy dożylnie :(
Mała w domu troszeczkę się ożywiła, troszkę pochodziła i ponarzekała, zaczęła zbierać resztki suchego Dresiarzy, więc musiałam pozamiatać :wink: Dostała troszkę śmietanki, żeby się napiła, rzuciła się na nią, wypiła nieco, po czym wszystko oddała :( Chociaż tyle, że zainteresowana towarzyszyła TŻtowi przy robieniu obiadu. Klemens ją dziś i wczoraj leczył - przytulał się do niej jak spała i tak leżał. Nocce nawet to się podobało, jednak po powrocie od weta wolała przytulać się do mnie, więc sobie razem troszkę poleżałyśmy.
Przed połozeniem się spać spróbujemy dać jej trochę Convalescence, zobaczymy, czy nie wróci. Oby nie :roll:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Tygrysiątko i 33 gości