Bożonarodzeniowy CUD czyli Mija już w wymarzonym domu :-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 29, 2005 17:30

[Zamierzam skontaktowac sie z ta pania weterynarz od behawioryzmu ktora pani Jozwik podala w watku kotki na forum weterynaria. Moze ona cos mi powie madrego i doradzi.[/quote]

To super ,tez myślę ze coś poradzi pani Jóźwik zawsze poleca dobrych wetów.


Dziwna ta cała sytuacja i ta opiekunka kota ,dobrze że to małżeństwo mają do tego poważny stosunek ,bo samo to ,że rozmawiają to do końca nie jest im obojętne co się stanie z kotką, może znajdzie się ktoś cierpliwy i podejmie sie opieki nad kicią

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lis 29, 2005 18:07

dobra, skupmy sie moze lepiej na konkretach dot. sprawy bo wieszanie przyslowiowych psow raczej niewiele wnosi ;-)

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 29, 2005 21:05

Smutny los kotki :cry:

To straszne jak ludziska zmieniają sie w stosunku do zwierzat :cry:

Nic nie wniosę do wątku, bo ani ze mnie wet, ani doświadczony kociarz :cry:
Jednak sterylizowałam dwie półdzikie kotki w Lubinie, prawie natychmiast wróciły do siebie. Stworzyłam im luksusowe warunki, co prawda w altanie działkowej, ale na ich terenie. Obie czuły sie bezpiecznie, a teraz juz hasają po działkowych alejkach.

Myślę, że szczegółowe badania napewno wskażą kierunek ewentualnego leczenia koteczki.

Jestem okocona z każdej strony, ale gdybym tylko mogła pomogłabym koteczce. Bede wypytywać w Lubinie, a nuż sie znajdzie domeczek dla koteczki.

Mam przeczucie, że ona wcale nie jest agresywna, a jej zachowanie spowodowane zostało jakimś mocnym impulsem.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro lis 30, 2005 10:45

Mam przeczucie, że ona wcale nie jest agresywna, a jej zachowanie spowodowane zostało jakimś mocnym impulsem.[/quote]

ja też tak myśle i obawiam sie że etykietka którą jej przypisyali o agresywności zamyka drogę do nowego domku

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lis 30, 2005 12:08

Pani napisala juz do schroniska kolejnego maila, tym razem z prosba o zdjecie tego okreslenie z klatki kotki. Jednak na poprzednie maile odpowiedzi nie bylo (poza pierwszym chyba), wiec nie wiem czy nie bedzie trzeba zadzwonic.

Ja sprobuje tez tam poprosic znajoma pania czy moze cos z tym zrobic. Zamienic np na "do domu z ogrodem".

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 30, 2005 13:06

tak dom z ogrodem to dobry pomysł ,a jak ona zachowuje sie w tym schronisku da podchodzić do siebie ,można ją głaskać itp

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lis 30, 2005 13:30

Monika L pisze:tak dom z ogrodem to dobry pomysł ,a jak ona zachowuje sie w tym schronisku da podchodzić do siebie ,można ją głaskać itp


no jasne ze tak

ja jako ze jestem chyba dosc przekorna i lubie pchac lapy miedzy drzwi jak zobaczylam napis "agresywna" od razu otworzylam klatke z kotem :lol: zdjecia sa na 1 stronie na www.kocie-zycie.prv.pl

ale ze jest charakterna to widac, powarkiwala i syczala ale bez polozonych uszu, raczej mialam wrazenie ze to bylo takie gadanie kocie niz ostrzezenie "nie dotykaj mnie" no ale moge sie mylic, tak naprawde bedzie cos o niej wiecej wiadomo jak zrobi sie jej badania, ale po to najpierw ktos musi ja wziac...

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 30, 2005 13:58

Przecież to kocisko wcale nie wygląda na agresywne :(

Ja tu widze odepchnięte, zrezygnowane stworzenie chcące dać swoją miłość i przywiązanie innemu, ale nie potrafiące zaufać od razu :(
Mój piesek - serduszko u moich stóp [*]

harpia

 
Posty: 5066
Od: Sob lis 15, 2003 23:43
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2005 13:58

Mam bardzo małe doświadczenie z agresywnymi kotami, ale maleńkie mam. swego czasu znalazłam pod domem rozpaczliwie płaczącą kotkę. Wyraźnie domową, lgnącą do człowieka, jak się okazało kuwetkową itd. Trikolorkę. Ale... jej kontakty z kotami u mnie układały się fatalnie. z Myszką nienawidziły się. Poza tym musiałam uważać przy głaskaniu. Bardzo potrzebowała czułości, ale w pewnym momencie bez ostrzeżenia rzucała się z pazurami i zębami. Dałabym sobie z tym radę, ale w końcu Myszka tak jej dokuczała, że nowoprzybyła zamieszkała na kredensie w kuchni i wogóle nie schodziła niemal. a już poza kuchnię nigdy. Natomiast w kuchni waliła koty na odlew. Co to za życie. Ponieważ i tak nie planowałam wtedy więcej kotów, zaczęłam jej bez zbytnich nadziei szukać domku. Nie ukrywałam przy tym problemów koteczki. I... udało się. Mieszka teraz w spokojnym domu, jako jedynaczka, tylko ze starszą (ale nie staruszką) panią. Agresywne zachowania wycichły. Jest tylko nadal nadwrażliwa na dotyk, podobno lekarz zdiagnozował to jako zespół falującej skóry. Pani ją kocha, ona kocha panią i żyją jak w raju.
Może i z tą koteczką tak może się zdarzyć. Może nie musi nawet być wychodząca, tylko trafić do bardzo spokojnego domu. Tylko jak to zrobić :(

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lis 30, 2005 14:05

Lena pisze:
Monika L pisze:tak dom z ogrodem to dobry pomysł ,a jak ona zachowuje sie w tym schronisku da podchodzić do siebie ,można ją głaskać itp


no jasne ze tak

ja jako ze jestem chyba dosc przekorna i lubie pchac lapy miedzy drzwi jak zobaczylam napis "agresywna" od razu otworzylam klatke z kotem :lol: zdjecia sa na 1 stronie na www.kocie-zycie.prv.pl

ale ze jest charakterna to widac, powarkiwala i syczala ale bez polozonych uszu, raczej mialam wrazenie ze to bylo takie gadanie kocie niz ostrzezenie "nie dotykaj mnie" no ale moge sie mylic, tak naprawde bedzie cos o niej wiecej wiadomo jak zrobi sie jej badania, ale po to najpierw ktos musi ja wziac...




odważna jesteś kobietka , a ta stronka jest super bardzo sie wzruszyłam, kotka jest bardzo ładna i widac że z charakterem i po tym co pisałaś nie sądzę aby była tak agresywna , ona w tym schronisku taka nieszcześliwa musi być ,mieszkała sobie jak ksieżniczka , co taki kot musi czuć :cry:




znam rodzine kochającą koty ,niedawno im zginął kociak ,mają duży dom ogródek ale jedna przeszkoda jest mają ponad 100 gołębi i u nich kot moze być owszem ale nie taki łowny no i mieszkają jak ja w Lublinie więc dodatkowa przeszkoda.

Jeszcze pytanie do Leny skoro właściciel daje kase na badania kotki ,nie mogą one odbyc sie w schronisku i nie można otoczyc jej opieką medyczną na czas gdy nie znajdzie sie domek.Pytam tak dziwnie bo niemam pojecia jak to się odbywa.



Jak bardzo martwię sie losem tej kotki naprawdę jest cudna, jeżeli ktoś z Wrocławia czyta ten post popytajcie może ktoś mógłby sie zająć piekną kicią tutaj każda chwila działa na jej niekorzyść.

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lis 30, 2005 21:44

Nie wiem czy odwazna, ja bym powiedziala ze niepowazna. Bo kot naprawde mogl byc agresywny. Ale w sumie to nie widzialam zlosci w jej oczach, uszy nnie byly przy glowie, siersc nie byla nastroszona i od razu zaczela podchodzic dlatego. Klatek z dziczkami nie otwieram.

Odnosnie badan: zrobic sie ich tam nie da bo schronisko nie ma laboratorium, ewentualnie moglabym tak sie starac zeby krew pobrali i zawiezc ja gdzies do badania. Oni tez gdzies woza koty i psy jak np przeswietlenie trzeba zrobic, ale nie sadze by zawiezli kotke na badania na koszt schroniska ktora wyglada normalnie i nie slania sie na nogach.

Ogloszenia zostaly juz zamieszczone przez te pania w gazetach i czekamy na efekty... W internecie ogloszenia nic nie daly ale z reguly trzeba sie porzadnie natrudzic zeby ktos sie zglosil, zwlaszcza na doroslego.

Co do gołębi - daje sobie rękę prawą uciąć że ona lowna jest i ze 100 w przeciagu miesiaca zrobilaby 50szt. :lol:


Co jeszcze? Z ta agresja. Pani dokladnie opisala mi historie. Ktos tu pytal o jakis "bodziec".

Moze wkleje fragment bo mi sie cos zdaje ze to moze byc to.

feralny dzien -sroda 16.11.2005. Wygladal od rana tak: rano kotka
wolala mnie do zabawy, ale nie wstalam - dosypialam jeszcze - w koncu
zrezygnowala.
Potem sobie spala, potem przychodzila do mnie spac i sie tulic, razem z
wchodzeniem mi na komputer - mam przy lozku. W ciagu dnia, byla wlasnie
bardzo spokojna. Po poludniu, jak maz wrocil z pracy, bylo normalnie,
poszlam z mezem na krotki spacer, wrocilismy, bylo normalnie. Zauwazylismy
wtedy innego kotka na klatce (chyba kocurek).
Maz wyszedl z domu.
Ja sie znow polozylam, kotka u mnie spala sobie. Jak wrocila siostra,
kotka pobiegla ja jak zwykle przywitac (zawsze jak ktos przychodzi, kotka
biegla do drzwi - po pierwsze chciala uciec, po drugie z ciekawosci no i
sie raczej cieszyla). Tym razem, po chwili jak siostra weszla,
uslyszalysmy dziwne miauczenie, jakby kotce cos sie stalo. Ale wlasnie nic
sie nie stalo. Prawdopodobnie, jakies zapachy (siostra potem wyczula, ze
chyba przyniosla na bucie siku tego kotka z klatki). Kotka sie zjezyla
(ogon jak wiewiorka itd) i zaczela syczec na siostre i ja gryzc - ale
lekko w spodnie raczej. No i biegala po mieszkaniu, jakby sie czegos bala.
Nie wiedzialysmy, co sie stalo, to bylo zaskoczenie kompletne dla nas, bo
nigdy tak sie nie zachowywala. Kotka wszystko obwachiwala, ale dala sie
troche uspokoic jakos - siostra zaczela sie z nia bawic pileczka.
Za niedlugi czas wrocil maz, i kotka tez pobiegla do drzwi, jak zwykle.
Tylko, ze za chwile, zaczela syczec i warczec, zjezyla sie znow, obrocila
sie w strone wychodzacej z kuchni siostry i rzucila sie na nia z glosnym
miaukiem, sykiem, cala furia. Siostra byla przerazona (no bo zaskoczenie).
Kotka ugryzla ja bolesnie w noge, zaczela sie wspinac jeszcze wyzej.
Siostrze udalo sie ja zrzucic, ale to nie bylo latwe (nie wiedzielismy, ze
kotka moze miec taka sile). Udalo sie ja zagonic (sila niestety bo kotka
caly czas atakowala), do pokoju siostry, zamknelismy ja tam. Kotka caly
czas sie dobijala do drzwi (nie lubi, jak sie ja zamknie gdzies, a inni sa
na zewnatrz).
Za jakis czas wypuscilismy ja, zeby zobaczyc, co jest. Kotka wyszla,
obwachiwala wszystko, obcierala sie o wszystko, byla bardzo nieufna,
syczala i warczala, nie mozna bylo wykonac zadnego ruchu. Siostra ruszyla
sie, i znow kotka zaatakowala - ale tym razem szybciej udalo nam sie
zareagowac, tak ze ugryzla mniej bolesnie. Potem kotka usiadla na wersalce
gdzie ja lezalam i "pilnowala" glownie siostry. Doslownie nie mozna sie
bylo ruszac. Chyba z godzine tak jakos bylismy zablokowani. Kazdy ruch,
rowniez meza, ja od razu podraznial. W koncu moj maz wszedl do siostry
pokoju i kotka przybiegla zaatakowac meza, on sie wycofal i tak zamnelismy
ja w pokoju.
Tam cala noc byla (juz sama, bo siostra spala w kuchni, bo sie bala
kotki). Kotka co godzine sie dobijala sie do drzwi (prawdopodobnie w
przerwach spala). Tez zjadla troche przez noc. Dobijanie sie bylo dosc
gwaltowne, skakala bardzo.
Trzeba jeszcze dodac, ze kotka jak nas atakowala, to kilka razy kupke
zrobila.


to opis samego ataku i czasu bezposrednio przed nim

zastanawia mnie ten "mocz kocurka na bucie". Czy ona moze byc tak zazdrosnym kotem ze wpadla w taka furie na sam zapach "konkurencji"? To mnie zastanowilo. Jesli to to - to moze mamy odpowiedz?

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 30, 2005 22:14

Wyraznie widac ze cala agresja kotki byla skierowana na siostre owej kobiety.
To nie byl atak szalu kierowany no kogokolwiek ktosie ruszal.
Jesli kotka ja dobrze znala (zrozumialam ze ona mieszka w tym mieszkaniu?) i nagle zobaczyla w drzwiach znajoma postac - ale pachnaca kocurem (mozliwe ze wczesniej czula tego kocura przez drzwi, moze nawet jakos ja denerwowal, syczal) - to mogla ja z tego powodu zaatakowac.
Tak jak zdarza sie ze kot atakuje nawet bardzo ze soba zaprzyjaznionego kota - gdy ten np. dwie doby posiedzi w klinice z powodu choroby.

Jesli kotka byla czyms zestresowana - byc moze majace sie pojawic w domu dziecko ma z tym zwiazek, moze kotka byla przeganiana z miejsc ktore dotychczas byly dla niej wazne?
To moglo sie to w niej uzbierac i prowokacja w formie zapachu kocura na znanej osobie mogla spowodowac ten atak agresji.

Wielu kociarzy mialo okazje zaobserwowac jak kot ktory jest zdenerwowany tym ze nie moze czegos dostac, do czegos sie dorwac - chocby do ptaka za oknem - lub skarcony - nagle rzuca sie i atakuje swojego kociego kumpla. Jest to nagla agresja ktora szybko wygasa.
Ale jesli czynnik stresujacy trwa dlugo to gdy w koncy u kotki cos sie przelamalo i zaatakowala- to moglo byc powodem tego kilkakrotnego rzucania sie na kobiete.
Ktora na dodatek miala na soibie wyzywajacy zapach - dla niekorych kotow jedynakow zapach innego kotasamz siebie moze powodowac niezly wzrost adrenaliny.

Mozliwe ze kotce cos dolega dodatkowo - cos co spowodowalo nizszy prog wytrzymalosci - mysle ze badania krwi to koniacznosc.

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lis 30, 2005 22:47

Odnosnie dziecka i "przeganiania".

Po 1. siostra z kotem czasowo wprowadzila sie do tych panstwa z kotem, szukala mieszkania, mieszkala tam od 6 mcy okolo
po 2. juz z Pania dyskutowalam traktowanie kota podczas ciazy i raczej nie widze tu zadnych przewinien. Prosty rachunek pokazuje ze skoro kot przyszedl 6mcy temu to pani juz byla w ciazy ale niskiej 2-3 mce, a poza tym pisala ze siedzi w domu i kotka zawsze z nia spala i tulila sie, tylko na brzuchu pani nie pozwalala jej lezec bo podobno wlasnie tam chciala (nie wiem czy to moze szkodzic ale moze boli? nie wiem bo w ciazy nie bylam - blue ty cos powiedz, niedawno urodzilas a kotow masz sztuk 7 z tego co dobrze pamietam ;-) ), ale poza tym to wciaz pani towarzyszyla i nie sadze by byla jakos dyskryminowana przez wzgled na przyszlego potomka. Zmiana domu kota po urodzeniu dziecka zostala mi wyjasniona wlasnie tym ze siostra i tak miala sie w koncu wyprowadzic. A sama Pani powiedziala ze wg niej obecnosc kota i dziecka sie nie wykluczaja, oczywiscie przy zachowaniu odpowiedniej ostroznosci.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 30, 2005 22:59

Brzuch w ciazy i kot na nim to moze byc calkiem przyjemna sprawa ;)
Ale jesli brzuch za szybko rosnie to skora moze byc na nim drazliwa, zreszta sam brzuch jest ciezki niezle zazwyczaj i jak sie na nim jeszcze kot uwali - to juz moze byc nadmiar szczescia :)

Rety - i jesli jest tak jak mowisz - kotka byla kochana i traktowana z szacunkiem - to jak ja mogli po jednym takim epizodzie oddac do schroniska???
To jesli tacy ludzie tez wywalaja swoje zwierzeta - to co sie dziwic prymitywom uczuciowym, ludziom ktorych nikt nie nauczyl szacunku do zwierzat itp osobnikom?

Moja wlasna i wychowana od 3 tygodnia zycia Zaba potrafila sie na mnie rzucic w obronie ukradzionego szaszlyka i z zacisnieta szczeka wisiec mi na kciuku, potrafila takze zaatakowac mnie Gaja w obronie Luny - i choc nie jest to nic milego - to poza checia uduszenia kota z powodu odpadania palca :roll: - nawet mi sie mysl o oddaniu go nie pojawila...
A co dopiero realizacja tej mysli...

Probowalas uswiadomic pania czym tak naprawde jest schronisko?
Co czuje kotka zamknieta w klatce, co bedzie czula jak trafi na kociarnie?
Co czuje kot umierajacy z rozpaczy?
Jakie sa szanse kota z etykietka - agresywny?
Moze warto by jej bylo wyslac maila z paroma fotkami i opisem?
Moge nawet cos takiego stworzyc.

Niech w imie tego co czula dla kotki gdy ta byla kochana i mila - choc da jej dom do czasu znalezienia nowego miejsca...

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lis 30, 2005 23:17

Blue pisze:Probowalas uswiadomic pania czym tak naprawde jest schronisko?
Co czuje kotka zamknieta w klatce, co bedzie czula jak trafi na kociarnie?
Co czuje kot umierajacy z rozpaczy?
Jakie sa szanse kota z etykietka - agresywny?
Moze warto by jej bylo wyslac maila z paroma fotkami i opisem?
Moge nawet cos takiego stworzyc.

Niech w imie tego co czula dla kotki gdy ta byla kochana i mila - choc da jej dom do czasu znalezienia nowego miejsca...


Pani wszystko juz wie i wspolpracuje ze mna, sama pisze ogloszenia i podala telefon do siebie i mowi ze bedzie odbierac ewentualne telefony.

Decyzje ponoc podjela siostra sama, nie to malzenstwo. Wiec to siostre trzebaby uswiadamiac, ale ona w sprawe sie nie miesza - choc moze pani informuje siostre o tym, tego nie wiem juz i nawet nie chce mi sie wyjasniac bo to strata czasu i sa wazniejsze sprawy.

Nie chca jej wziac spowrotem nawet na tymczasowo, wiec czukamy jej domu przez ogloszenia. Ja naprawde regularnie prowadze obszerna korespondencje z ta Pania i juz wiele spraw poruszylysmy.

Jutro sie spreze zeby pania od behawioryzmu przepytac, moze jej wydrukuje opis calej sytuacji i ona swoim okiem cos wymysli.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bestol, kasiek1510, puszatek i 61 gości