Nie wiem czy odwazna, ja bym powiedziala ze niepowazna. Bo kot naprawde mogl byc agresywny. Ale w sumie to nie widzialam zlosci w jej oczach, uszy nnie byly przy glowie, siersc nie byla nastroszona i od razu zaczela podchodzic dlatego. Klatek z dziczkami nie otwieram.
Odnosnie badan: zrobic sie ich tam nie da bo schronisko nie ma laboratorium, ewentualnie moglabym tak sie starac zeby krew pobrali i zawiezc ja gdzies do badania. Oni tez gdzies woza koty i psy jak np przeswietlenie trzeba zrobic, ale nie sadze by zawiezli kotke na badania na koszt schroniska ktora wyglada normalnie i nie slania sie na nogach.
Ogloszenia zostaly juz zamieszczone przez te pania w gazetach i czekamy na efekty... W internecie ogloszenia nic nie daly ale z reguly trzeba sie porzadnie natrudzic zeby ktos sie zglosil, zwlaszcza na doroslego.
Co do gołębi - daje sobie rękę prawą uciąć że ona lowna jest i ze 100 w przeciagu miesiaca zrobilaby 50szt.
Co jeszcze? Z ta agresja. Pani dokladnie opisala mi historie. Ktos tu pytal o jakis "bodziec".
Moze wkleje fragment bo mi sie cos zdaje ze to
moze byc to.
feralny dzien -sroda 16.11.2005. Wygladal od rana tak: rano kotka
wolala mnie do zabawy, ale nie wstalam - dosypialam jeszcze - w koncu
zrezygnowala.
Potem sobie spala, potem przychodzila do mnie spac i sie tulic, razem z
wchodzeniem mi na komputer - mam przy lozku. W ciagu dnia, byla wlasnie
bardzo spokojna. Po poludniu, jak maz wrocil z pracy, bylo normalnie,
poszlam z mezem na krotki spacer, wrocilismy, bylo normalnie. Zauwazylismy
wtedy innego kotka na klatce (chyba kocurek).
Maz wyszedl z domu.
Ja sie znow polozylam, kotka u mnie spala sobie. Jak wrocila siostra,
kotka pobiegla ja jak zwykle przywitac (zawsze jak ktos przychodzi, kotka
biegla do drzwi - po pierwsze chciala uciec, po drugie z ciekawosci no i
sie raczej cieszyla). Tym razem, po chwili jak siostra weszla,
uslyszalysmy dziwne miauczenie, jakby kotce cos sie stalo. Ale wlasnie nic
sie nie stalo. Prawdopodobnie, jakies zapachy (siostra potem wyczula, ze
chyba przyniosla na bucie siku tego kotka z klatki). Kotka sie zjezyla
(ogon jak wiewiorka itd) i zaczela syczec na siostre i ja gryzc - ale
lekko w spodnie raczej. No i biegala po mieszkaniu, jakby sie czegos bala.
Nie wiedzialysmy, co sie stalo, to bylo zaskoczenie kompletne dla nas, bo
nigdy tak sie nie zachowywala. Kotka wszystko obwachiwala, ale dala sie
troche uspokoic jakos - siostra zaczela sie z nia bawic pileczka.
Za niedlugi czas wrocil maz, i kotka tez pobiegla do drzwi, jak zwykle.
Tylko, ze za chwile, zaczela syczec i warczec, zjezyla sie znow, obrocila
sie w strone wychodzacej z kuchni siostry i rzucila sie na nia z glosnym
miaukiem, sykiem, cala furia. Siostra byla przerazona (no bo zaskoczenie).
Kotka ugryzla ja bolesnie w noge, zaczela sie wspinac jeszcze wyzej.
Siostrze udalo sie ja zrzucic, ale to nie bylo latwe (nie wiedzielismy, ze
kotka moze miec taka sile). Udalo sie ja zagonic (sila niestety bo kotka
caly czas atakowala), do pokoju siostry, zamknelismy ja tam. Kotka caly
czas sie dobijala do drzwi (nie lubi, jak sie ja zamknie gdzies, a inni sa
na zewnatrz).
Za jakis czas wypuscilismy ja, zeby zobaczyc, co jest. Kotka wyszla,
obwachiwala wszystko, obcierala sie o wszystko, byla bardzo nieufna,
syczala i warczala, nie mozna bylo wykonac zadnego ruchu. Siostra ruszyla
sie, i znow kotka zaatakowala - ale tym razem szybciej udalo nam sie
zareagowac, tak ze ugryzla mniej bolesnie. Potem kotka usiadla na wersalce
gdzie ja lezalam i "pilnowala" glownie siostry. Doslownie nie mozna sie
bylo ruszac. Chyba z godzine tak jakos bylismy zablokowani. Kazdy ruch,
rowniez meza, ja od razu podraznial. W koncu moj maz wszedl do siostry
pokoju i kotka przybiegla zaatakowac meza, on sie wycofal i tak zamnelismy
ja w pokoju.
Tam cala noc byla (juz sama, bo siostra spala w kuchni, bo sie bala
kotki). Kotka co godzine sie dobijala sie do drzwi (prawdopodobnie w
przerwach spala). Tez zjadla troche przez noc. Dobijanie sie bylo dosc
gwaltowne, skakala bardzo.
Trzeba jeszcze dodac, ze kotka jak nas atakowala, to kilka razy kupke
zrobila.
to opis samego ataku i czasu bezposrednio przed nim
zastanawia mnie ten "mocz kocurka na bucie". Czy ona moze byc tak zazdrosnym kotem ze wpadla w taka furie na sam zapach "konkurencji"? To mnie zastanowilo. Jesli to to - to moze mamy odpowiedz?