On, ona i kotki 3. Tosia za Tęczowym Mostem...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 19, 2005 2:25

Arka - pewnie, że skok z parapeu też może być tragiczny w skutkach, tak samo jak bieganie po śliskiej posadzce. Ale chyba prawdopodobieństwo tego, że kot spadając z parapetu na podłogę coś sobie uszkodzi jest mniejsze, niż gdy wypada z okna. Z blatami w kuchni jest tak, że jeśli ma się koty po nich łażące to trzeba o tym pamiętać i nie zostawiać gorących rzeczy na nich. Ja zawsze wieczorem, przed pójściem spać zgarniam to, co może się potłuc i skaleczyć oraz noże, które mogą zostać zrzucone przez kota na siebie bądź drugiego kota. Cały czas pamiętam o rzeczach, które mogą być niebezpieczne lub szkodliwe i staram się minimalizować ryzyko.
A dzieci i koty owsze, dorastają, tylko jest jedna różnica - kot nie oceni zagrożenia, tylko skoczy centralnie pod samochód. Dziecko nauczysz, że ma spojrzeć i zaczekać. Kota nie.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 19, 2005 3:07

galla pisze:Arka - pewnie, że skok z parapeu też może być tragiczny w skutkach, tak samo jak bieganie po śliskiej posadzce. Ale chyba prawdopodobieństwo tego, że kot spadając z parapetu na podłogę coś sobie uszkodzi jest mniejsze, niż gdy wypada z okna.


A niby dlaczego tak uwazasz, tak Ci sie wydaje tylko?
Ktos opisywal historie,ze kot niefortunie spadl/zeskoczyl z blatu kuchennego i sobie szczeke polamal.

Z blatami w kuchni jest tak, że jeśli ma się koty po nich łażące to trzeba o tym pamiętać i nie zostawiać gorących rzeczy na nich. Ja zawsze wieczorem, przed pójściem spać zgarniam to, co może się potłuc i skaleczyć oraz noże, które mogą zostać zrzucone przez kota na siebie bądź drugiego kota.


Ale blat jest :wink: Moje dwa koty nie chodza po blatach ale Tosia owszem wskakuje, niedawno ja adoptowalam-jestesmy na etapie nauki, ze nie wolno :wink:


A dzieci i koty owsze, dorastają, tylko jest jedna różnica - kot nie oceni zagrożenia, tylko skoczy centralnie pod samochód.


A skad to wiesz? :wink: A instynkt samozachowawczy zwierzeta nie maja, sa jak przyslowiowe 'roslinki'? Jak to wiec jest, ze przertwaly w zetknieciu z cywilizacja? :wink:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Sob lis 19, 2005 9:47

ARKA pisze:
galla pisze:

A dzieci i koty owsze, dorastają, tylko jest jedna różnica - kot nie oceni zagrożenia, tylko skoczy centralnie pod samochód.


A skad to wiesz? :wink: A instynkt samozachowawczy zwierzeta nie maja, sa jak przyslowiowe 'roslinki'? Jak to wiec jest, ze przertwaly w zetknieciu z cywilizacja? :wink:

No chyba nie powiesz, ze koty zostaly przystosowane w czasie ewolucji do omijania samochodow? 8O :evil:
Nie zostaly. Wystarczy popatrzec na miejskie i podmiejskie drogi.
Moza za 500 czy 1000 lat :evil: Ale nie dzis. :roll:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88325
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob lis 19, 2005 9:53

ARKA pisze:Gdzie ma wrocic kot, ktory wypadnie z okna jesli nigdy nie wychodzil, nie zna terenu, nie zna dzwiekow!!

No coz... moja w tym glowa, zeby kot nie wypadl z okna. Zreszta gdyby jakims cudem wypadly... co by im dala znajomosc dzwiekow jak klatka jest zamknieta, okna sa z inne strony budynku w ogole niz wejscie... :roll:

ARKA pisze:Moj kot, moje dziecko-to moja odpowiedzialnosc, moje sumienie. Nikt nie chce zle dla swojego kota, chce jak najlepiej. Mozna uczulac na pewne rzeczy ale nie narzucac' jedynego slusznego sposobu na zycie'

Aha. Tylko idac dalej tym tropem rowniez rozmnazanie kota czy niezabezpieczanie okna czy balkonu tudziez brak opieki weterynaryjnej czy karmienie podlym zarciem to w sumie prawo wyboru kazdego... No coz... to moze jednak lepiej jest lansowac jedynie sluszny poglad, a najwyzej ktos sie z nim zgadzac nie bedzie i zrobi i tak co bedzie chcial, ze swiadomoscia, ze to nie jest dobry wybor.

Kazdy ogrod mozna zabezpieczyc. To jest tylko kwestia priorytetow. :roll:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88325
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob lis 19, 2005 17:28

ARKA pisze:
galla pisze:Arka - pewnie, że skok z parapeu też może być tragiczny w skutkach, tak samo jak bieganie po śliskiej posadzce. Ale chyba prawdopodobieństwo tego, że kot spadając z parapetu na podłogę coś sobie uszkodzi jest mniejsze, niż gdy wypada z okna.


A niby dlaczego tak uwazasz, tak Ci sie wydaje tylko?
Ktos opisywal historie,ze kot niefortunie spadl/zeskoczyl z blatu kuchennego i sobie szczeke polamal.


Nie wydaje mi się tylko, ja to wiem. Człowiek też może się zabić spadając z parapetu, ale musi spaść wyjątkowo niefartownie, ale powiedzmy że jego szanse na przeżycie przy upadku z parapetu do mieszkania są większe niż przy wyleceniu na podwórko z tegoż samego parapetu. Im wyżej, tym niebezpieczeństwo większe, prawa fizyki są nieubłagane i żadne logiczne tłumaczenie ich nie zmienią. Chyba że ktos odkryje jakieś inne prawa, ale na to się nie zanosi.

ARKA pisze:
galla pisze:Z blatami w kuchni jest tak, że jeśli ma się koty po nich łażące to trzeba o tym pamiętać i nie zostawiać gorących rzeczy na nich. Ja zawsze wieczorem, przed pójściem spać zgarniam to, co może się potłuc i skaleczyć oraz noże, które mogą zostać zrzucone przez kota na siebie bądź drugiego kota.


Ale blat jest :wink: Moje dwa koty nie chodza po blatach ale Tosia owszem wskakuje, niedawno ja adoptowalam-jestesmy na etapie nauki, ze nie wolno :wink:


No blat jest, ale jeśli nie ma na nim rzeczy, którymi kot mógłby sobie coś zrobić, to chyba nic z tego nie wynika.

ARKA pisze:
galla pisze:A dzieci i koty owsze, dorastają, tylko jest jedna różnica - kot nie oceni zagrożenia, tylko skoczy centralnie pod samochód.


A skad to wiesz? :wink: A instynkt samozachowawczy zwierzeta nie maja, sa jak przyslowiowe 'roslinki'? Jak to wiec jest, ze przertwaly w zetknieciu z cywilizacja? :wink:


Wiem że skoczy, bo dwa takie sama osobiście trafiłam niestety. Jakoś nie zastanawiały się nad tym, że jedzie samochód i trzeba zaczekać, tylko wskoczyly mi prosto pod koła. Nic nie mogłam zrobić. Do tego to była ruchliwa, duża ulica, lewy pas. Więc jakoś chyba ten instynkt samozachowawczy w stosunku do zdobyczy cywilizacyjnych nie działa. Przejedź siępierwszą lepszą krajówką i obejrzyj te wszystkie ostrożne i pełne instynktu samozachowawczego zwierzęta, leżące na ulicy, poboczu albo w rowie w postaci krwawej miazgi.
Owszem, kot będzie wiedział jak unikać naturalnego zagrożenia. Ale ani samochód, ani człowiek ze sztachetą do taki naturalnych zagrożeń nie należy.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 19, 2005 21:20

Droga Agalenoro! :D
A ja ponownie odpowiem na Twoje pytanie, bo tutaj dyskusja w innym kierunku :cry:
Weź kicucha :D kochaj :D dopieszczaj :D a napewno bedziesz very happy, a on z Wami :D
Masz ogromne serce dla zwierzątek :D
Głaski dla Twojej Czarnej Kici i buziaczki od Pięciu Wspaniałych, Burasi i bandy działkowiczów !!!!
Pozdrawiamy serdecznie :D

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11996
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Nie lis 20, 2005 9:41

No właśnie. A u Fredzioliny na blogu Burasi są fotki "świeżego towaru" z aktualnej dostawy.
Ale na marginesie, aczkolwiek jak to powiedziała przedmówczyni, nie na temat.
Ja rozumiem wszelkie obiekcje na temat samochodów na drogach i innych zewnętrznych niebezpieczeństw. Ale czy nie popadamy w histerię pisząc o niefortunnych skokach ze stołu w domu? Albo z innego blatu? To tak, jakby niektóre koty poruszły się wyłącznie po podłodze, jako jedynej bezpiecznej powierzchni. A półki w szafach, parapety, wieszaki z ubraniami w przedpokoju, regały, biurka, itd.... Toż to takie wspaniałe miejsca do skoków, wyskoków i innych zabaw.....Czy Wasze koty nie uwielbiają wspinaczek po meblach i firankach? Czy to jest niebezpieczne?
Bo już nie wiem, co myśleć.....
No i miłej niedzieli z kotami!
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19234
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie lis 20, 2005 15:03

czitka pisze:Czy Wasze koty nie uwielbiają wspinaczek po meblach i firankach? Czy to jest niebezpieczne?
Bo już nie wiem, co myśleć.....
No i miłej niedzieli z kotami!


Bez przesady, co innego skakanie z blatu a co innego skakanie z 2giego piętra bądź skakanie pod jadący samochód. Prawdopodobieństwo, że coś się stanie jest kompletnie różne. Owszem, pewnie że kot skacząc ze stołu może źle upaść, źle wymierzyć, ale najczęściej kończy się tylko gruchnięciem o podłogę i lekkim speszeniem, że się nie udało, żeby coś się stało kot musi upaść jakoś strasznie pechowo. Z samochodem sprawa wygląda nieco inaczej, ale to chyba nie wymaga opisywania, wszyscy przecież mamy wyobrźnię... :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 20, 2005 19:00

Agalenora pisze:"Moja kocica też phyyyka na inne kotki"
Burmanko
A moja goni dużego kastrata, dwa lub trzy razy cięższego i szerszego od niej! Biedaczek boi się wychodzić ze swym panem na spacery smyczowe...

ale małą myszką się opiekowała... daję słowo :D :D Na potwierdzenie tego fenomenu mam zdjęcia w komorce, ale nie wiem, czy uda mi się je wgrać tutaj.


Kicia musi być ostra ;] Lol
Pozdrowionka ;)
Obrazek Moja kochana Lilunia ;]

burmanka

 
Posty: 85
Od: Nie lis 13, 2005 19:09
Lokalizacja: Warszawa - Praga Południe

Post » Nie lis 27, 2005 21:12

Jak sie miewa czarna piękność?
Moje domowe futra wiecej czasu spedzają z noskami przy oknie czając sie na ptaszki.
Natomiast działkowe: cześć poluje z uporem maniaka na sikorki, a Burasia, Leon, Kałapouchy oraz trójka młodzieniaszków zakotwiczyła w ogrzewanej altanie.
Kotuchy bawią sie, objadaja samkołykami :D
No i oby do wiosny :D
Biały oczywiście czai sie na nowy, kochany domeczek :D
Pozdrawiamy serdecznie :D
Głaski dla koteczki :D

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11996
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Nie lis 27, 2005 21:21

To ja merytorycznie odnośnie pytania.
Proponuję tak jak powiedziała na poczatku Kasia D.wziąśc malutkiego kocurka - maleństwo jest najbardziej akceptowalne przez dorosłekoty. Przerabiam to systematycznie przynosząc do domu ratowane zabiedzone kotki z działek. Kotka 7 letnia mojej mamy nie akceputuje moich dwich dorosłych kastratków ( prycha, syczy itp). A maleństawami jest zaintereowan :lol: a, schodzi im z drogi a czasem nawet wykazuje instynkt opiekuńczy.
Potrzeba troche czasu i cierpliowści.
W razie czego słuze mądrymi ksiązkami - aha i mam własnie 7 tyg malucha kocurka biedaczka z działek na wydaniu - tak jakby co. Dla którego szukam domku kochającego z odrobiną wolności. :wink:
Pozdrawiam i witam na forum. :wink:
"Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie przywitają"
"Stajesz sie odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś"
Obrazek
Inek i Kropek czyli Chłopaki

Corn

 
Posty: 959
Od: Wto sie 31, 2004 13:45
Lokalizacja: Poznań-Plewiska

Post » Śro lis 30, 2005 17:19

Witam, witam.

A u nas spora rewolucja.
od trzech dni mieszka z nami Pyza vel Pyzia.
Pyzia to kot z łódzkiego uniontexu.
Uniontex to taki dziewiętnastowieczny kompleks fabryczny na Milionowej, Jest tam mnostwo niezagospodarowanej przestrzeni post-fabrycznej i między innymi ścianka wspinaczkowa.

Pyzia to kizia, ktorą dokarmiali wspinacze. Recepcyjna, że tak powiem.

gdy ją poznaliśmy, spala sobie na fotelu przy recepcji. Zamieszanie, ludzie, krzyki nie robiły na niej najmniejszego wrażenia.

Gdy zapytalam, "czyje to-to. wasze?", niewiasta:"a moze być twoje, jak weźmiesz".

No i chyba wiecie, co bylo dalej.

Pyza przyjechala z nami do WWy.
Od razu na pogotowie vetowe - teraz odrobaczamy i odparszywiamy uszka. Pozniej dalsze wizytacje. Szczepienia.

Nie kicha, nie łzawi, nie gorączkowała u veta. Rozrabia, jak u siebie. Wcale nie przestraszona... I tak puchatą sierść i apetyt... no moze nie wilczy, bo malizna byla przez opiekunow ścianki całkiem dobrze odkarmiona.

Pyzowata, pręgowana, a przy tym puchata jak marzenie. Ma 3-4 miesiące, tak stwierdził vet... I szykuje się z niej duży kot.

Niemniej jednak od trzech dni trwa w naszych domowych pieleszach wojna partyzancka.

Kita, nasza czarna indywidualistka patrzy na szary kłębek wrogo, ze zgrozą w oczach... a te oczyska staly sie chyba dwa razy większe. Wiecie, jak wygląda oburzony kot.

Malizna natomiast to antyteza kity, niesamowicie serdeczna, wylewna, obcalowuje nos i policzki, wtula się we włosy, non-stop łapkami wyrabia ciasto.

No skąd się biorą takie cuda??

dobrze, że poki co pracuję w domu, mam baczenie... obserwujemy je, ale jak na chwilę obecną pofukanki trwają, na szczęście nie doszło do starcia na zęby i pazury.
Mała probuje podejść do Kity. Poki co, bez powodzenia...
Dziś po raz pierwszy spały na wspolnej kanapie, co prawda na dwoch jej przeciwleglych krancach... i bardziej chyba 'udawały spanie'... bo zauważyłam, że w takich sytuacjach 'udają spanie' 'udają ziewanie' a tak naprawdę mała iskra wystarczy... aby zaiskrzyło.

Strasznie bym chciała, aby się polubiły.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro lis 30, 2005 18:01

A to jeszcze parę słów o Uniontexie - Łodź, ul. Milionowa.


Podobno, tak powiedzieli wspinacze, kotow fabrycznych jest więcej. Część z nich to dziczki, ale są też wśród nich koty podrzucone...
niestety, nie ujawniły się moim oczom.






:(

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro lis 30, 2005 18:07

Gratuluje dokocenia :D

Czy można liczyć na fotki maleństwa? :)
Trzymam :ok: żeby się szybko polubiły :D
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw gru 08, 2005 10:47

A u mnie tak roboczo, że dopiero teraz wpadam... żeby donieść, jak przebiega integracja wewnątrzdomowa.

Nie powiem, że wszystkie lody zostały skruszone... może zbyt krótki okres.

Mała kicia bardzo się ośmieliła. Rozrabia strasznie, zaczepia Kitę, probuje się zaprzyjaźnić... Kita natomiast jest w defensywie. Poki co, schodzi małej z drogi... ale gdy ta zanadto się spoufali i zaczepia, zaczyna się syczenie i podnoszenie łapki.

Kita nadal jest obrażona. Przestała wskakiwać na kolana, prawie nie mruczy. Szuka swojej samotni - wskakuje na kaloryfer w kuchni, tuż pod sufitem i tam przesiaduje godzinami. Lub na monitor komputera (.. ale porszę mnie nie głaskać, bo tego nie lubię!)

Chodzi poddenerwowana, macha nerwowo ogonem. jest markotna. Apetyt też trochę mniejszy. Raz wymiotowała. U veta byliśmy wczoraj, vet mowi że wszystko chyba ok... ale trzeba obserwować.

Martwi mnie jej depresyjna reakcja. To bardzo wrażliwy zwierzak. Nie bardzo wiem, jak jej pomoc.

Mala jest natomiast bardzo inteligentna. Wie, że uciec przed Kitą może np. do mnie... i często plącze sie miedzy nogami tak, że trzeba na maxa uważać, aby się nie zaplątała za bardzo. Non stop za mną łazi. Kita nie była az tak wylewna, jak to małe.
Czyżby zazdrość?

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: _Gusia_, Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 161 gości