No i stało się

Apollo jest już z nami
Wyjechaliśmy wczoraj z Asiczkiem i jej TZtem przed 13.00 do Łodzi. Droga szybko minęła. Ze zdenerwowania oczywiście zapomniałam o Bożym świecie i tylko gapiłam się w szybę jak otumaniona
Dojechaliśmy na miejsce około 15.00. Posiedzieliśmy u Patssy jakieś 1,5 godziny no i w końcu stwierdziliśmy, że czas już jechac do domu. Nastąpiło komisyjne porównanie wszystkich dzikusków w celu znalezienia właściwego

W końcu wyłoniony Apollo został zapakowany do transporterki a my pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Droga powrotna minęła jeszcze szybciej. Apollo przez pierwsze kilka minut popiskiwał w klatce ale potem otworzyłam mu drzwiczki, wyszedł, pozwiedzał i wrócił do transporterki. Cały czas burczał i ugniatał

Mniej więcej w połowie drogi usłyszłam dziwny, ale znajomy odgłos .....

Obiad został oddany

Sprzątneliśmy transporterkę ale Apollo stwierdził, że teren jest już skażony i siedzieć już tam nie chce. Przyczłapał do mnie na kolanka i ugniatając położył się spać

Dojechaliśmy do domu około 18.00. Weszliśmy do domu. Ja trzymałam Apolla na rękach. Kucnełam z nim w przedpokoju. Aton z Zuzą podlecieli zaaferowani zobaczyć dlaczego moja biedna kurtka tak strasznie piszczy .... Aton obwąchał nowego przybysza i mocno zinteresowany nie chciał dopuścić Zuzy do oglądnięcia swojego najnowszego znaleziska. W końcu został odciągnięty a do Apolla podeszła Zuza. Przywitała się w dość opryskliwy sposób mówiąc glośno i dobitnie
Sssssssssssssssssssssssspadaj stąd smarkaczu! Warknęła jeszcze na odchodne i uciekła do pokoju

Jak zwykle gościna Zuzy powaliła nas na kolana

Maleństwo zostało puszczone "na pokoje" aby mogło spokojnie zwiedzić swój nowy domek. Dzielny był bardzo i mało robił sobie z warcząco-fuczącej Zuzy i pędzącego za nim Atona. Ku mojemu zdziwieniu Aton ani raz nie fuknął i nie warknął na Maleństwo

A po chwili wręcz zaczął go zaczepiać łapką próbując wciągnąć do zabawy

Biegał za nim krok w krok i wyglądał jakby zobaczył najlepszego kumpla z dzieciństwa

Trochę mi się to podejrzane wydało ale stwierdziłam, że widocznie odrazu Maleństwo przypało mu do gustu. O tym, jak bardzo przekonałam się po jakiejś pół godzinie, gdy zobaczyłam Atona stojącego nad Apollem, trzymjącego go zębami za skóre na karku, przebierającego nogami i rzucajacego na boki bezradne spojrzenia wolające o podpowiedź ....

No tak się złożyło, ze oprócz Apolla przywieźliśmy ze sobą zapach rujnującej się mamy Maleństwa ..... No i się Atonowi na amory zebrało .....

Znalazł się ...

amant od siedmiu boleści ...

Na cale szczęście Apollo mało sobie z tego robił a dziś rano Atona zapędy miłosne zakończyły się.
W nocy Apollo spał przez pierwsze pół nocy na kanapie a drugie pół spędził z nami rozpychając się na środku łóżka jakby to miejsce od zawsze do niego należało
Dopołudnia Aton z Apollem próbowali wspólnych zabaw ale byli jeszcze ostrożni. Zuza się nie poddaje i usilnie próbuje wytłumaczyć Maleństwu, zby zwijał swoje manatki i spadał

Bezczelna baba
Ale muszę przyznać, ze i tak jest lepiej niż się spodziewałam

Bałam się, ze Aton będzie fuczał i darł pióra a Zuza zaszyje się na regale i postanowi wpaść w depresję

Na szczęście nic takiego narazie nie ma miejsca i mam nadzieję, że koty szybko dojdą do porozumienia.
My staramy się zachowywać tak jakby nic nadzwyczajnego się nie stało i jakby Apollo mieszkał z nami od zawsze. Każdy kot dostaje tyle samo pieszczot, czasu i uwagi, ile dostawał do tej pory. Choć jak poszłam sie pomiziać z Zuzią to strasznie sie rozgadała zawodząc jak zawodowa placzka pogrzebowa
A Myszeczka jest cudowna

Kochamy go całym sercem

i aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno go z nami nie było ... Mam wrażenie jakby wczoraj książka, którą pisaliśmy do tej pory zamknęła się a w jej miejsce pojawiła się ksiązka nowa, bajecznie kolorowa
A co w niej będzie? Zobaczymy
A na dobry początek parę fotek
Zuza:

Aton:



Apollo - zwany Myszunią






I dziękuję Asiczkowi i jej TZtowi za to, że poświęcili swój czas i pojechali z nami do Łodzi
I Patssie - za Myszunie

:1luvu::1luvu::1luvu::1luvu::1luvu::1luvu: