Toff i Tiv i MYSZ!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 20, 2005 21:42

U nas, po zdawać by się mogło sielance, dziś pierwsza od dawna bójka, znów kłaki i siooo na podłodze, chyba sobie strzelę w łeb. U nas też miseczki zbliżone ale nie aż tak!!! No i jeszcze wczoraj spędziły noc w jednym pomieszczeniu - naszej sypialni, ale dziś już pewnie tak nie będzie. W Otisie hormonki opadają, bo zaczął sprzątać po sobie w kuwecie, ale mam wrażenie, że ganianie ma mały związek z hormonkami, raczej z charakterem, ale tego żaden zabieg nie poprawi :(

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie lis 20, 2005 23:59

Cudnie razem wyglądają :love:

Agia

 
Posty: 1093
Od: Pon paź 11, 2004 20:00
Lokalizacja: Liverpool

Post » Pon lis 21, 2005 0:05

izaA pisze:U nas, po zdawać by się mogło sielance, dziś pierwsza od dawna bójka, znów kłaki i siooo na podłodze, chyba sobie strzelę w łeb. U nas też miseczki zbliżone ale nie aż tak!!! No i jeszcze wczoraj spędziły noc w jednym pomieszczeniu - naszej sypialni, ale dziś już pewnie tak nie będzie. W Otisie hormonki opadają, bo zaczął sprzątać po sobie w kuwecie, ale mam wrażenie, że ganianie ma mały związek z hormonkami, raczej z charakterem, ale tego żaden zabieg nie poprawi :(


Nie strzelaj sobie w łeb. Poprawi się, okaż im obojętność. Koty czują pieronki, że nam ludziom zależy. Kiedy mówię sobie"niech się wali niech się pali ,przecież sobie krzywdy nie zrobią", jest nieoczekiwanie lepiej i zawsze progresja. Trzeba przeczekać. Trzymam kciuki.
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Pon lis 21, 2005 8:20

Wiesz to strzelanie to dlatego, że znowu musiałam myć podłogę, a już myślałam, że to za mną... na szczęście Sonia nie daje sie już tak łatwo zastraszyć i dziś w nocy ona okupowała miejsce pod łóżkiem - ma tam swój azyl na materacyku, a Otis miejce pod moją kołdrą. Chociaż miał lepszą miejscówkę, to nie mógł sobie podarować, że ona też tu jest i schodził w kółko, ale Sonieczka czujną była i łapką ostrzegawczo machała w powietrzu i swoje miejsce obroniła!!!!

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon lis 21, 2005 10:12

Jejku dziewczyny ja tez powoli mam dosc moje dwa MATOLY dojs do porozumienia nie moga.Wszystko odwrotnie :najpierw obojetnosc,pozniej warki a teraz kly ,pazury,i futro lata.Czemu?Stefan do kuwety chodzi z ochroniarzem(ja) bo zalatwic sie nie moze bo Leon juz jest i warczy(kuwety sa dwie ale i tak z jednej Stefanowej kozystaja).Leos jest mlodziutki i ciagle chce polowac podgryzac a Stefan wszystko bierze na powage i pazury w ruch.Juz nie wiem co robic lacze rano i rozdzielam na noc bo sie bija.
Obrazek

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Śro lis 23, 2005 9:42

Tak jak pisałam w innym wątku staram się Soykę przekonać do Toffu 8) - kiedy na niego krzyczy, syczy czy leci z łapą od razu reaguję i pokazuję, że mi się to baaaaaardzo nie podoba :evil: . Natomiast kiedy Soyka np. pozwoli się głaskać blisko Toffu, albo przechodzi blisko niego bez żadnych oznak agresji, to chwalę ją. Mam nadzieję, że uparta Soyka w końcu się da przekonać. :roll:
Małe efekty niby są: na razie niestety jeszcze czasami, ale mogę przez chwilkę głaskać dwa koty jednocześnie 8O , chociaż potem mnie ręce bolą od wyciągania we wszystkie możliwe strony.
No i jeszcze jedno wczorajsze zwycięstwo :D :
Toffu przyszedł do mnie z jedną ze swoich ulubionych zabawek - sznureczkiem, więc zaczęłam się z nim bawić. Soyka cały czas z odległości podglądała i widać było, że też by się chciała przyłączyć. Po pewnym czasie nie wytrzymała i skoczyła na ten sznurek 8) . I tak bawiliśmy się w trójkę chyba z 15 minut . Raz bawiłam się z Toffu po mojej lewej stronie, a raz z Soyką po prawej .
Odległość między kotami wynosiła 1 - 0,5 m i tylko raz Soyka z łapą naskoczyła na Toffu.
Mam nadzieję, że to nie będzie jej pojedynczy wyskok i że poprawa, nawet taka minimalna będzie trwała!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro lis 23, 2005 10:19

Tika jesteś wspaniała kocią mama :aniolek:
piękne metody wychowawcze :D
Soyka, uparciuch w końcu się podda, jak zrozumie, ze nie jest tak źle mieć kumpla :ok:
Obrazek

Ania Z

 
Posty: 2370
Od: Śro lip 07, 2004 10:34
Lokalizacja: Lwia Ziemia ;) w Poznianiu

Post » Śro lis 23, 2005 12:17

Chciałabym się wpisać na listę fanów Toffulka. Już sobie wyobrażam ja idzie z tym sznureczkiem :D. On jest przekochany.
Albert, Fisia Haczyk, Tadeuszek

Catrina

 
Posty: 2630
Od: Pon kwi 18, 2005 11:53
Lokalizacja: Poznań/Poole

Post » Śro lis 23, 2005 13:35

Tika, gratuluję cierpliwości i wytrwałości. Powoli idzie ku lepszemu :)
I tak trzymać :ok:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30737
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro lis 23, 2005 18:21

No to jak się już obok siebie bawią i Smoczyca tylko raz mu przywaliła to całkiem nieźle.... Ech Sojka jakbyś nie była taka uparta to byś mogła sie bawić z Tofulcem całe dnie i noce.... :D

justin888

 
Posty: 4481
Od: Pt sie 12, 2005 17:40
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lis 23, 2005 21:11

Spkojnie! Ja wierze ze niedlugo beda sie bawic razem! :D
Soyka po prostu potzrebuje wiecej czasu!
a Toffulek to super kot i takze jestem zapisana do jego fanklubu 8)

Oczywiscie Tikus Soyka to tez jest wspaniala kochana kotka! zebys nie myslalam ze ja pomijamy ;) 8)
Sara i Rocky
Obrazek Obrazek

Kama

 
Posty: 2088
Od: Pon cze 10, 2002 17:00
Lokalizacja: POZNAŃ

Post » Śro lis 23, 2005 23:08

justin888 pisze:No to jak się już obok siebie bawią i Smoczyca tylko raz mu przywaliła to całkiem nieźle....
No to prawda :lol: :lol: :lol: - też byłam w szoku 8O.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw lis 24, 2005 9:23

Tika pisze:Tak jak pisałam w innym wątku staram się Soykę przekonać do Toffu 8) - kiedy na niego krzyczy, syczy czy leci z łapą od razu reaguję i pokazuję, że mi się to baaaaaardzo nie podoba :evil: . Natomiast kiedy Soyka np. pozwoli się głaskać blisko Toffu, albo przechodzi blisko niego bez żadnych oznak agresji, to chwalę ją. Mam nadzieję, że uparta Soyka w końcu się da przekonać. :roll:
Małe efekty niby są: na razie niestety jeszcze czasami, ale mogę przez chwilkę głaskać dwa koty jednocześnie 8O , chociaż potem mnie ręce bolą od wyciągania we wszystkie możliwe strony.
No i jeszcze jedno wczorajsze zwycięstwo :D :
Toffu przyszedł do mnie z jedną ze swoich ulubionych zabawek - sznureczkiem, więc zaczęłam się z nim bawić. Soyka cały czas z odległości podglądała i widać było, że też by się chciała przyłączyć. Po pewnym czasie nie wytrzymała i skoczyła na ten sznurek 8) . I tak bawiliśmy się w trójkę chyba z 15 minut . Raz bawiłam się z Toffu po mojej lewej stronie, a raz z Soyką po prawej .
Odległość między kotami wynosiła 1 - 0,5 m i tylko raz Soyka z łapą naskoczyła na Toffu.
Mam nadzieję, że to nie będzie jej pojedynczy wyskok i że poprawa, nawet taka minimalna będzie trwała!


Te słowa są jak miód na moje serce. U nas zdecydowany regres. Sonia apatycznie leży w swoim koszyczku i wychodzi z niego tylko za potrzebami. Otis jej pilnuje i jak tylko zapuści się gdziś dalej to sprowadza ją na dół. Wczoraj przyszła wieczorem do sypialni a Otis leżał u mnie na kolanach ona go nie zauważyła i też chciała wskoczyć, na to On z łapami i pod kanapę. Poszedł w ruch spryskiwacz i kot wyleciał za drzwi. Sonia została z nami na noc, ale nie odważyła się przyjśc do łóżka. Rano po jedzeniu - na szczęście jedzą obok siebie i to jedyne co się zachowało z "dobrych" czasów - przyszła na górę, Otis zajarzył i na schody to ona cichutko do niego popiskuje, do akcji niepotrzebnie wkroczyła Zuzia, wzięła ją na ręce a ta susa na dół, prosto na Otisa - no i były piski i leciały kudły. Teraz Sonia w koszyczku na blacie leży smutna z główką opartą o brzeg koszyka i jakaś taka melancholia ją ogarnęła, a ja zwyczajnie mam już dość :cry:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw lis 24, 2005 12:29

Wiesz co Iza? Nie przejmuj się - ja po moich obserwacjach stwierdzam, że tak to właśnie wygląda. Raz jest lepiej, a potem znowu jakieś bijatyki :evil:, ale nie można się załamywać. Ja zauważyłam, że pomimo tego, że co jakiś czas zdarza się im (tzn. Soyi :evil:) jakaś wpadka, to jednak jej stosunek do Toffu cały czas ulega minimalnym zmianom. Nawet w tych gorszych chwilach jest lepiej niż. np miesiąc temu. Ona nawet wrzeszczy teraz na niego z mniejszym przekonaniem :twisted:.

Wszyscy musimy się uzbroić w cierpliwość i wierzyć, że w końcu się to wszystko jakoś ustabilizuje.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw lis 24, 2005 12:39

Podobno wiara góry przenosi. Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi Soni, nawet jak Otis był złożony rekonwalescencją, to ona potrzebowała kilku dni, żeby uwierzyć, że może poruszać się bez ograniczeń, a teraz znów to samo. On ma jeszcze brzuch w strzępach, ale już pokazuje, że on tu rządzi. Jedno, co zauważyłam, że jak on jest z nami na górze, to ona bawi się sama piłeczką na dole, poza tym jedzą obok siebie, mmimo, że Otis początkowo ma ochotę ją pogonić. Z drugiej strony ile by nie dostał to trochę dla niej zostawia i nawet jak siedzi prze samej misce to pozawala jej jeść i zrozum tu te bestie. Kiedy Otis leżał - życie w domu wróciło do normy Sonia chodziła gdzie chciała i uczestniczyła we wszystkim jak dawniej, potem też - dooki jej nie wlał. Znów do łask wrócił koszyczek i można zapomnieć o porannych myziankach :cry: I pomyśleć, że był taki czas, że stukali się noskami na dzień dobry w oczekiwaniu na miski...a tu już mija trzeci miesiąc...a u innych to trwa dwa dni...buuuuu...dlaczego ja mam zawsze pod górę.....

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: pibon, puszatek i 12 gości