
On bardzo potrzebuje domu.
Jest przemiziasty, koszmarnie i nieodwołalnie kocha każdego człowieka, którego usłyszy i wyczuje w pobliżu. Ładuje się bezpardonowo na kolana, pakuje swój ślepy łepek pod ręce, strzela nawet nie baranki ale BARANY, No miód po prostu.
Jest w schronisku od trzech lat, przywędrował tam z domu, w którym kotów było za dużo.
Od początku miał problem z jednym okiem, potem przyplątał sie jakiś paciorkowiec i kot ma oba oczyska wiecznie sklejone ropą. Od dłuższego czasu jest leczony antybiotykowo, ale to przestaje działać.
Nie wiem, czy oczy są do odratowania, ale kot jest do odratowania zdecydowanie.
Mam na razie jedno niezbyt ładne zdjęcie, wkrótce będą lepszej jakości.
Jaśminie się udało, jemu też musi!!!