Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 05, 2005 9:43

No to winnam Was jestem najświeższe info z placu "pojednania"????? :?:

Śledzicie inne wątki więc wiecie, że Otis był podejrzany o wnętrostwo, z racji niewiadomego pochodzenia, nie wiedzieliśmy czy jest kastratem czy wnętrakiem, ale sądząc z zachowania i oględzin moszny, poszliśmy w kierunku tego drugiego, poza tym miał rozległe przepukliny tłuszczowe, tak, że ciągał brzuch po ziemi, był przez to trochę "upośledzony" ruchowo, miał trudności ze skakaniem itp. Zdecydowaliśmy się więc na zabieg, szukania jaj w brzuchu :oops: i plastyka tegoż. Zabieg trudny i długi - 2 godz. narkozy. Ale to pryszcz przy rekonwalescencji. :cry: Dziś mija 10-ty dzień, a Otis cały czas ze szwami, cały czas w kubraku i na dobrą sprawę dopiero od dwóch dni zaczął się ruszać, dla samego ruszania, a nie za potrzebą. Ale za to relacje między nim a Sonią.... nie było litości ze strony rezydentki, na co w duchu liczyłam, ale po kilku dniach niedowierzania, że jej nie goni, zaczęła się dzika radość z wolności i powrót do utartych schematów zachowań sprzed dokocenia, a wczoraj? On podszedł do niej blisko - 10 cm. a ona nic stoi jak wryta :lol: , on coś tam do niej zagaduje a ona nie fuka!!! :lol: A dzień wcześniej kiedy obolały leżał na moich kolanach a ja siedziałam na podłodze, podeszła i powąchała jego uszko 8O . Oczywiście nie ma się jeszcze z czego cieszyć, bo jak zaczął być żwawy, to ona znów powróciła do przesiadywania na blatach w kuchni i na krzesłach pod stołem, ale muszę oddać sprawiedliwość, że sięzmieniła i nie tchórzy tak jak kiedyś. Oczywiście niemoc Otisa nie będzie trwała wiecznie, więc zobaczymy jak wróci do formy, czy nadal ją będzie straszył. W każdym bądź razie tak cichutko sobie myślę, że jest coraz lepiej. A i jeszcze jedno, zbliżyliśmy miski w czasie jedzenia i jest dobrze!!!! Myślcie o nas cieplutko, 2 listopada minęło 2 miesiące od dokocenia!!!!

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob lis 05, 2005 12:23

Oj, dużo czasu... Ale może te Twoje potwory są indywidualistami po prostu. :) I jak zrozumieją jak fajnie mieć towarzycho, to zapanuje sielanka i u Ciebie. Czego Ci życzę serdecznie. :)

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Sob lis 05, 2005 21:46

izaA pisze: jest dobrze!!!! Myślcie o nas cieplutko, 2 listopada minęło 2 miesiące od dokocenia!!!!


my cały czas myślimy dobrze o was!


BĘDZIE dobrze!!
Obrazek
sTeFf & FeLeK KarToFeLeK

ani_stefanowa

 
Posty: 546
Od: Wto sie 30, 2005 21:36
Lokalizacja: Szczecin in my heart/Dublin in real.......

Post » Nie lis 06, 2005 10:36

No, na to się zanosi, specjalnie coraz dłużej przygotowuję im posiłki, bo kiedy oboje są głodni to kręcą się pod nogami i dokonują rzeczy dziwnych, na przykład wczoraj wieczorem Otis szarżował (czyt. drobnymi aż żwawymi kroczkami zmierzał ku Soni) a ona nie uciakła (głód!!!!!) tylko siadła i machała ostrzegawczo łapą przez jego nosem - bez pazurów i bez syków :dance: , za to jak on dostał antybiotyk zawinięty w kulkę z wołowinki i się nią zajął, to ona zaszła go z tyłu i....ludziska.... powąchała :dance2: na co on gwałtownie się odwrócił - nie bedzie mu jakaś ruska baba tyłów zglądać, co nie? Ale, żeby sobie na takie ekstrawagancje kotisy moje pozwalały to aż dziw, co nie? Poza tym wieczorem była porcja gonitwy za piłeczką i obecność rekonwalescenta w tym nie przeszkadzała, co też jest wyrazem niemałej odwagi :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw lis 10, 2005 15:03

Proces adaptacji Małpki został tymczasowo przerwany przez potrzebę tygodniowej izolacji (kichu kichu). Przez ten czas mały diabelec nabrał pewności siebie. Gdy wypuściłam ją z zamknięcia 3 dni temu, zaszarżowała przez korytarz rzucając się z łapami na zdumionych rezydentów! :o
Gustaw ustawił ją od razu. Dostała parę bęcek po głowie. :lol:
Myszka niestety ucieka przed małym potworkiem, łapiącym ją w biegu za ogon. W nocy słyszę łomoty, tupoty, syki, warczenia i odgłosy ogólnej kotłowaniny, a z każdym przebudzeniem widzę innego kota śpiącego obok na poduszce.
Zdaje mi się, że hierarchia domowa ulega pewnym zmianom... a moja biedna 4-kilogramowa Mysz spada systematycznie na sam jej dół!!

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lis 10, 2005 15:10

Witaj :)
Na przyjaźń czeka sie długo, generalnie więcej niz 2 miesiace....
Moje chłopaki sa razem od ponad roku, przyjaźń to to jeszcze nie jest aczkolwiek postępy sa bardzo widoczne. Chociaż myślę, że to może jest taka męska przyjaźń - bez miłości :wink:
Pozdrawiam. :)
www.agapeanimali.org

Jolek

 
Posty: 2144
Od: Śro gru 03, 2003 9:00
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lis 11, 2005 1:34

Jolek pisze:Witaj :)
Na przyjaźń czeka sie długo, generalnie więcej niz 2 miesiace....
Moje chłopaki sa razem od ponad roku, przyjaźń to to jeszcze nie jest aczkolwiek postępy sa bardzo widoczne. Chociaż myślę, że to może jest taka męska przyjaźń - bez miłości :wink:


Mam nadzieję, że Twoje chłopaki staną się nierozłączne jak Bolek i Lolek. :)
A u mnie jest jeden wrażliwy chłopiec o starokawalerskich zapędach, który ma pomału dosyć dwóch rozszalałych, miauczących bab, ganiających się po domu! :lol:
Również pozdrawiam.

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lis 11, 2005 10:37

Dodatek optymistyczny :lol:
Dokacanie Czitusi Balbisią opisywałam na forum, kontynuacja na mojej www. Minął chyba miesiąc od pojawienia się Balbini, malutkiej, ślicznej 3-miesięcznej kici , która w założeniu miała być towarzystwem dla Cziczi, dojrzałej, dwuipółletniej rezydentki. Wszystko po części, aby Czitusia przestała nas (a w szczególności mnie) zamęczać, spać mi na głowie, kazać bawić się sznureczkiem na lądzie i szczoteczką do zębów w wannie.
Dzisiaj Balbisia ma prawie 4 miesiące i rośnie z niej kopia Czitki. Są identyczne! Śpią razem, biegają z ogonami do góry, demolują firanki, meble, jedzą to samo, ale z oddzielnych miseczek. Czitka czasem jeszcze fuknie, ale tak tylko dla fasonu i bez przekonania. Natomiast wczoraj, gdy Balbinia niechcący wpadła do pustej wanny i nie mogła z niej wyskoczyć, bo łapki jej się strasznie ślizgały i wpadła w wielki płacz i przestrach głośny, ciocia Czicza ruszyła natychmiast na ratunek! Pędziła zdenerwowana do łazienki, tracąc po drodze godnośc osobistą i pozorowany dystans. Jest dobrze!
A czy ja mam większy spokój? Hmm....jakby to napisać. Mam na głowie w nocy dwa koty, muszę podwójnie głaskać, pieścić, a w czasie kąpieli już dwie szczoteczki do zębow wystawiać spod piany.... Ale to sama radość!
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19264
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob lis 12, 2005 13:48

Moje podsumowanie po 3 wspólnych tygodniach Myszki & Gutka z Małpką.

1. Dom przestał być oazą spokoju - rezydenci nie znają dnia ani godziny, kiedy mały potwór zaatakuje.
2. Gutek (wybredny księciunio) zaczął jeść prawie wszystko 8O - głównie z małpkowej miski.
3. Gutek zaczął się ponownie bawić wszystkimi wzgardzonymi wcześniej zabawkami, bo widząc harce Małpki przypomniał sobie, ile szczęścia może dać nawet jedna dzwoniąca piłeczka :lol:
4. Niedotykalska Myszka stała się lizusem, jakich mało i zaczęła się do nas odzywać używając przedziwnych dźwięków (z początku myślałam, że rozchorowała się na gardło!). Pierwszy raz w życiu wytrzymuje leżenie na kolanach dłużej niż pół minuty.
5. Małpka jest idealnym trenerem osobistym dla obu leniwców - kawalkady przez mieszkanie odbywają się średnio co godzina.

To chyba nieźle, prawda?? :twisted:

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lis 12, 2005 15:41

No i zapomniałabym - Małpiszon zaczęła się wreszcie myć, zachęcona przykładem rezydentów, zwłaszcza Myszki, która wąchała ją z niesmakiem i wylizywała tu i ówdzie. :)

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 13, 2005 14:19

Czy ktoś wie jak skończyła się historia "zaprzyjaźniania" Miszy i Kamyka z postów z_agatki i Rudiego i Mikado z postów Mju? Napisałem już do nich pw, ale może ktoś z forum ma informacje na ten temat.

Od 24 godzin przeżywamy to samo i chcielibyśmy się jakoś pocieszyć...


Dziękuję i pozdrawiam,
Jakub, Magda, Gollum i Mały Rudy

alanthanar

 
Posty: 5
Od: Czw gru 23, 2004 14:36
Lokalizacja: Warszawa-Chomiki

Post » Nie lis 13, 2005 17:48

joanna z kotami pisze: To chyba nieźle, prawda?? :twisted:

Wspaniale, bardzo sie usmialam :lol:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Śro lis 16, 2005 21:24

My też przygotowujemy się do powiększenia kociego stadka... Poki co, śledzę forum i Wase doświadczenia. No ciekawe, jak nasza dwuletnia Kicia zareaguje na taką rewolucję...

Mam nadzieję, że skonczy się to szczęśliwie i bezboleśnie. :D

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro lis 16, 2005 21:39

alanthanar pisze:Czy ktoś wie jak skończyła się historia "zaprzyjaźniania" Miszy i Kamyka z postów z_agatki i Rudiego i Mikado z postów Mju? Napisałem już do nich pw, ale może ktoś z forum ma informacje na ten temat.

Od 24 godzin przeżywamy to samo i chcielibyśmy się jakoś pocieszyć...


Dziękuję i pozdrawiam,
Jakub, Magda, Gollum i Mały Rudy


Wiem o Miszy i Kamyku - miłość do grobowej deski, dokocenie jak z książki, razem szaleją i swoją pańcię mają w głębokim poważaniu :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lis 16, 2005 21:42

Agalenora pisze:My też przygotowujemy się do powiększenia kociego stadka... Poki co, śledzę forum i Wase doświadczenia. No ciekawe, jak nasza dwuletnia Kicia zareaguje na taką rewolucję...

Mam nadzieję, że skonczy się to szczęśliwie i bezboleśnie. :D


Czego Wam oczywiście bardzo życzymy :P U nas z dnia na dzień coraz lepiej i chociaż miłość gdzieś w rozmytej przyszłości przed nami, to widzę wyraźne postępy. Wczoraj Sonia jadła z jego miski a on siedział obok, bliziuteńko i się patrzył, faktem jest, że ta karma mu ostatnio nie smakuje, ale żeby taka tolerancja? Będzie dobrze. Bardziej wy musicie się uzbroić w cierpliwość, bo koty, jak to koty, mają swój zegar i niekt tego nie zmieni... :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 152 gości