No i jest.Przybył wczoraj.
Mały biały Miś jest już w swoim domku.
Jest naprawdę cudowny,chociaż drobniejszy niż wydawał sie na zdjęciu.
Kotki najpierw siedział naprzeciw siebie i Balu wydawał różne syki.
Póżniej wpadły do łazienki i przez 2 godziny słychać było różne odgłosy a to spadania różnych bibelotów,a to wrzaski,tak jakby to nie były 3 miesięczne kotki lecz stare kocury.
Pies był bardzo zaniepokojony ale nie pozwoliliśmy mu się wtrącać do kociej rozgrywki.
Wywabił je głód.Balu trzeba przypominać o jedzeniu,Miś zjadł swoją porcję i porcję Balu i dokładkę.Chociaż jadł sam,pacał wkoło łapą i grożnie warczał.Póżniej położył się na moich kolanach mrucząc zmęczony.Gdy podszedł Balu ustąpił mu miejsca i położył się obok moich kolan.
Rano znów był wielkim obżartuchem(nie może znieść tego że jego brzuszek nie może zmieścić więcej jedzenia).
W trakcie dalszych kocich zapasów,warczał już tylko Miś.
Pies też nie wydawał się już taki grożny,ale wypada od czasu do czasu zasyczeć i pokazać że jest się małym twardzielem.
Wizytu u lekarza,kropelki na zewnątrz,pasta do wewnątrz,wszystko przeciw robalom.Lekarz przemyła uszka(brrrrrrrr...) i powiedziała że zdrowe są i przekupiła dobrym jedzonkiem.
To wspaniale że komuś w ostatniej chwili udało się Misia uratować.
Jest ślicznym wspaniałym kotkiem.Frido dziękuję.
Nie mam niestety wspólnych zdjęć (nie chciały mi razem wejść w zasięg),daję to co mam.
Balu zmęczony po kocich harcach.
A to co za wstążeczki..
