tak jak pisze aamms
Malutka (miałam rację - babsztylka!) jest w szoku... zwykle strachliwa i łagodna, złapana syczy i ucieka... Stan zdrowia - dobry! P. wetka orzekła, że oczko zamglone jest od przebytego kociego kataru - już sie zagoiło, katar zwalczony (dzielna Maleńka!). Osłuchowo wszystko w porządku, świerzba brak, pcheł - brak. Na oczko gentamycyna, żeby na pewno wszystko było w porządku. Dostała antybiotyk o przedłużonym działaniu (3 dni) i pastę na robaki (to był chyba vetminth). Malutka ma biegunkę (stwierdzono po kuperku), ale na razie nie kazała reagować, a jeżeli będzie się dłużej utrzymywać to nifuroksazyd w syropku. Mała dostawała często mleko

więc prawdopodobne jest, że stąd ta sensacja...
Wetka polecila duuużo głaskać malutką, żeby szybko przyzwyczaiła się do człowieka i nowej sytuacji...
wiecie co? ja już nie miałam dużej nadziei, że Maleństwo się złapie. Zawsze coś stało na przeszkodzie... wyszłam dzisiaj zastawiłam klatkę, wyniosłam gotowanego kurczaczka... Maluch był ! zwabiłam potworka i już tylko obserwowałam co się dzieje z sercem w gardle....
A teraz co czuję to trudno opisać..
jest teraz u Lidki, później pewnie zaczepi się u Asi w lecznicy, ale bardzo pilnie szuka domku!