» Wto paź 25, 2005 23:02
Na początek parę faktów co do Chojraka. Ma on nieco ponad dwa lata, ze mną mieszka od roku z kawałkiem, a swoje imię zawdzięcza wrodzonej odwadze..., a raczej jej brakowi (teraz, po roku widać, że po części mogły to być efekty traktowania przez poprzednią właścicielkę). Wziąłem go od kobiety, która zaopiekowała się nim jako kilkumiesięcznym kociakiem, garnącym się do ludzi na jakiejś budowie (zbliżała się zima). Niestety z po kilku miesiącach (kiedy nie dało już rady złożyć permanentnego kataru na karb pory roku i trzeba było poszukać przyczyny) okazało się, że jest ona uczulona i postanowiła znaleźć kotu (wtedy już zaszczepionemu, odrobaczonemu i wykastrowanemu) nowy dom. Szukając dorosłego kota trafiłem na jej aukcje na Allegro (wtedy jeszcze nie wiedziałem o tym forum) i tak Chojrak trafił do mnie, kilkadziesiąt kilometrów od swojego pierwszego domu.
Wracając do szczepienia, zgaduję że igła była wielorazowego użytku, ponieważ w całości była zrobiona z metalu (wszystkie jednorazówki jakie w życiu widziałem, są po części z plastiku). Czy była wysterylizowana - na to mam tylko słowo weterynarza... Z moich już własnych obserwacji wynika, że była raczej tępa...
Dzięki za Wasze dotychczasowe wypowiedzi. Niestety potwierdziliście moje obawy, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - tym razem zaszczepię Chojraka najprawdopodobniej u innego weta (i pomyśleć, że ten u którego byłem rok temu, cieszy się dobrą opinią w moim mieście, a lecznica nie jest bynajmniej przydomowa). Wiem chociaż czego oczekiwać i wymagać.
Intryguje mnie jeszcze jedna rzecz. Weterynarz robił zastrzyk w fałd skóry trzymany w ręku tak, żeby nie trafić przypadkiem igłą w mięśnie (stąd też podono jak najmniejsza długość igły, żeby zminimalizować ryzyko). Zapytany o to powiedział, że podanie szczepionki niechcący domięśniowo, mogłoby spowodować jakieś powikłania. Słyszeliści o czymś takim?
Ostatnio edytowano Śro lis 23, 2005 9:46 przez
macmark, łącznie edytowano 1 raz