ryśka pisze:Nadal jest strasznie zestresowana, wygląda gorzej niż wyglądała - wychudła, wymarniała.
Zastanawiam się czy ona naprawdę była kiedykolwiek domowym kotem - jest przerażona jak najbardziej dziki kot.
jak tylko pojawila sie pierwszy raz w miejscu karmienia łasila sie do mamy, tulila do reki, chodzila za nia, dawala sie bez problemu brac na rece i miauczala

czy tak zachowuje sie dziki kot?
wiem, ze sporo dziczkow dokarmianych przez mame reaguje przyjaznie tylko na nia a boi sie innych, ale Melusia pojawila sie nagle i zachowywala od poczatku przyjaznie
moze fakt takiej ogromnej ilosci kotow wokol powoduje takie przerazenie? nie wiem, nic innego nie przychodzi mi do glowy

biedna kicia
moja Miecia w sytuacjach stresowych nawet do mnie nie podejdzie, musze ja na sile wyciagac, nie reaguje na wolania, chowa sie i nie ujawnia w ogole (raz bedac "na wakacjach" w domku z ogrodem wyrwala sie ze smyczki i uciekla do sasiadow, pol dnia jej szukalismy, siedziala w drewutni i nie dawala znaku zycia, nawet przede mna) i, mimo iz od drugiego miesiaca swojego zycia jest kotem stuprocentowo domowym, niewychodzacym, spi z nami spi w lozku i jest najwiekszym miziakiem jakiego znam, nikt z moich znajomych jej nawet nie dotknal a jesli ktos widzial, to ewentualnie wcisnieta w szafke lub pod kaloryferem, taka jest dzikuska w stosunku do obcych ... Zastanawialam sie kiedys, jakby sie zachowala gdyby sie jakims cudem zgubila i wyladowala w obcym miejscu wsrod obcych, przypuszczalnie wlasnie tak, jak Mela w schronisku