Lonia zeżarła mi lek. Przerażona zadzwoniłam do kliniki... Próbowałam w miedzyczasie wyciągnąć jej to z gardła, a ta sobie w najlepsze beknęła siłą chciała mi wyrwać opakowanie po leku... W klinice powiedzieli, że:
a) nic jej nie będzie
b) jak ma ochotę to może dostawać co drugi dzień pół talbetki
To były pałeczki kwasu mlekowego...
Wie bestja co dobre
A ja mało zawału nie dostałam
A pompony na razie czekają, ja zasmarkana siedzę w domu...
Dziś duuużo i nie na temat Loniowy wypoczynek o, jak dobrzeeeee
Nie ma to jak sobotnie popołudnie
Pospać sobie można
Marcel, spadaj! śpię!
o, właśnie tak śpię
I NIE ZAMIERZAM wstawać, jasne???
Ale ja się nuuuudzę