Misza i Kamyk - integracja! Chyba sie udala :-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 13, 2005 10:05 chyba jest lepiej

Zostawilam je same we wtorek na 5 godz. Nie pozabijaly sie, wszystko bylo ok. Kamyk znalazl sobie miejsce do chowania, wlazi pod szafke kuchenna. Misza jest za wielki i sie tam nie miesci. Jak walki przybieraja na sile to mlody tam ucieka. Generalnie jest tak ze caly czas starszy tlucze mlodszego. Ale ten przestal juz uciekac, tylko drze sie na calego, warczy i fuczy. Bo Misza to atakuje bezglosnie ;-). A poza tym rozejm jest wtedy gdy ktorys korzysta z kuwety albo dostaje jesc. Wtedy kazdy zajmuje sie swoja miska i jedza. Chociaz w polowie posilku nalezy isc sprawdzic co ten drugi ma w misce :-). Kamyk wyzera swoje, potem idzie wyzera Miszy, a ten patrzy na to ze spokojem. Nie rusza go to. Potem chlopaki znowu sie ganiaja i tluka.
Kamyk generalnie bawi sie wszystkim co sie da, myszki, pilki, papierki. A jak nie ma to moze byc jakis listek z kwiatka. Misza mu zabiera co niektore, jakby chcial powiedziec: odwal sie, te zabawki sa moje. Dzisiaj o 4 rano zaczely zabawe. Tzn. Kamyk wstal i bawil sie pilka i mysza. A Misza obserwowal go z lozka. Ale za dlugo nie wytrzymal i wpadl pod lozko i zaczely sie ganiac, gryzc i tluc. Kilka razy wyladowaly na lozku. Nic sobie nie robiac z nas. Bo co tam, zawsze mozna komus przebiec po brzuchu albo po glowie. I tak sie bawily do godz. 7. Ja na troche przysnelam w koncu, ale o 9 juz byla pobudka i bawimy sie dalej. Na poczatku jak slyszalam te wrzaski mlodego to bylam cala w strachu ze Misza chce go zagryzc. Teraz widze ze Kamyk wstaje bez uszczerbku na zdrowiu i wcale nie chowa sie tylko czeka co bedzie dalej. Moze to sa takie kocie rytualy... A teraz co robia? No spia sobie na lozku, obok siebie. A Misza czasami to nawet polize mlodszego po lebku czy ogonie.
Kamyk to panikarz straszny, jak mnie widzi ze stoje w kuchni, wylazi spod szafki i strasznie miauczy. Chce zeby go wziac na rece, wtedy jest zadowlony, mruczy i oglada sobie swiat z wysokosci. Misza na to tylko patrzy ze zgorszeniem. W ogole to te dwa koty przypominaja mi te dwa koty z bajki Bonifacy i Filemon. Jeden biega z listkiem w zebach podskakujac i przewracajac sie, a drugi na to patrzy z gory ze zdziwieniem w oczach: no co ten maly wyrabia. Dopiero gdy zabawa, zdaniem starszego, juz za dlugo trwa wkracza do akcji. I wtedy oczywiscie jest pisk i wrzask. Minuta spokoju i cala zabawa zaczyna sie od poczatku.
Mam nadzieje ze to znaczy ze one juz sie do siebie przyzwyczajaja. I ze wszyscy tak mieli.
Nie wiem jeszcze jak rozwiazac karmienie. Kamyk to zarlok, ale suche w zabki go kluje. Misza je sucha karme, ale tylko jeden rodzaj (coz za wybredny kot) wiec mlodemu nie wyzera. Wrecz przeciwnie, podchodzi do miski z suchym dla kociat i zakopuje. Kamyk dostal na probe RC dla kociat - nie chce jesc. Dzisiaj dostal Olivier'sa tez nic z tego. Chyba mu zaczne mieszac z mokrym to moze jakos sie przyzwyczai. Bo na samym miesie i puchach to ja z torbami pojde. Mam chyba pecha to wybrednych kotow. Misza je tylko hillsa, jak otworze nastepna paczke to tez dlugo kolo tej karmy chodzi bo juz jest jakas inna. Raz w zyciu widzialam jak zezarl chetnie jakas probke byla to eukanuba. Ale niestety jest drozsza od hillsa wiec zostajemy przy hillsie.
A jak jest u Was z karmieniem, nie chce tego malego utuczyc. Bo duzy to sobie sam dawkuje, a mlody jest jak odkurzacz. Jak sobie radzicie z karmieniem? Pozdrawiam z_agatka

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 13, 2005 11:48 Re: chyba jest lepiej

z_agatka pisze:A jak jest u Was z karmieniem, nie chce tego malego utuczyc. Bo duzy to sobie sam dawkuje, a mlody jest jak odkurzacz. Jak sobie radzicie z karmieniem? Pozdrawiam z_agatka

U mnie jest prawdziwy cyrk: mam 4 koty, Kuba jest na diecie weterynaryjnej więc je gdy jestem w domu (bo pozostałe wszystko by mu zjadły), pod moja nieobecność ma dostęp do gotowanego kurczaka, suchego nie je w ogóle. Sonia je głownie suche a Whisky wszystko z wyjątkiem surowego mięsa i jest strasznie gruba - obie panny jedza teraz RC Obesity (odchudzające). Tego wlasnie nie powinna jeśc Figa, która rosnie i nie ma sie z czego odchudzać...itp Jak widzisz nie masz najgorzej. W ogóle to chcialam Ci powiedzieć, że integracja przebiega nadzwyczaj dobrze, u mnie było o wiele trudniej i dluzej to trwało. Koty ganiają sie i tarmoszą troche dla sportu a troche, żeby ustalic miedzy sobą hierarchię... Przyjrzyj sie dobrze, na pewno kamyk czesto sam zaczyna (moja Figa wszystkim mocno daje sie we znaki). Na koniec powiem Ci, że znam Kamyka więc proszę pomiziaj ode mnie czarne cudeńko.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw paź 13, 2005 13:06 pomiziany :-)

Misza sie chyba zalamal, bo Kamyk wskakuje w kuchni na wysokie szafki. A do tej pory bylo to tylko jego krolestwo. Wiec jest tak, ze do Kamyka schowka nie wejdzie za zadne skarby bo jest za wielki, a mlody wlazi we wszystkie jego miejsca. Na znak protestu wlazl do transportera i tam spal ;-).
A jezeli chodzi o atakowanie, to wlasnie tylko Misza atakuje Kamyka. Ale Kamyk, moim zdaniem mu sie podklada, bo nie ucieka tylko zanim lazi. Wlasnie zauwazylam ze ma troche podrapane uszy, ale nie wyglada to groznie. Mysle, ze to nic takiego.
Mlody to straszny histeryk, jak mnie widzi to sie drze zeby go wziac na rece, no okropnie. I trzeba go glaskac i sie nim zajmowac. Wtedy niose go do nas na lozko i tam klade, zaraz przylazi Misza i tez sie kladzie i tak spia. Poczytam jak sie wrzuca zdjecia to potem zamieszcze jakies.
pozdrawiam
z_agatka

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 13, 2005 13:39 zdjecia :-)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 13, 2005 14:00

Super zdjęcia i powiem, że straaaaaaaaaasznie zazdroszczę, bo na moje niewprawne oko to ty już jesteś dokocona!!!!

Jesli chodzi o moje karmienia, to ja nie rozumiem, jak ktos pisze - suche zawsze do pochrupania. Albo, ze ktos nasypie całą porcję dzienna rano...

Sonia, kiedy była jeszcze jedynaczką jadła tylko suche - bez względu na rodzaj ale suche, surowa wołowinka beee, saszetka - strajk głodowy, i pomyśleć, ze jak do nas przyjechała to zjadała wszystko, co popadnie, nawet sikorzą słoninkę. Cóż księżniczka Sonia!!! Ubolewałam po kastracji, bo miała jeść tylko mokre, nakupiałm sheby i innych rarytasów i jakoś powolutku - przywykła do mokrego. I nastał czas konkurencji. Otis. On jest ciągle głodny :x i do tego wszystkożerny, tylko w poprzednim domu, chyba nie dostawał surowego mięska, bo u nas się po nim pochorował :( Za to skręca go przy boczku i szynce, więc podejrzewam - domowe jedzenie w tym najgorszym wydaniu - resztek ze stołu. Na początku karmiliśmy je na dwóch różnych kondygnacjach w zamknięciu. Teraz jedzą równocześnie w kuchni, przedzieleni bufetem, żeby się nie widzieć. Konkurencja na Sonię działa tak, że stała się wszystkożerna - dosłownie i też jest cały czs głodna :roll: Zjada zazwyczaj jako druga, wtedy Otis już odchodzi od miski i patrzy na scenkę rodzajową z boku, a ona - wyjada z jego miski okruszki, albo chociaż poliże :lol: Kiedy zje pierwsza, chce go przegonić - wtedy karcer w łazience. i jeszcze jedno, wiem, że przynudzam, w czasie wakacji sąsiadka stwierdziła, że nasypie jej na zapas, żeby głodna nie chodziła... po tygodniu przytyła jak hipopotam. Teraz je RC indoor, a Otis Acanę. Raz na jakiś czas puszeczka na spółę dla urozmaicenia...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw paź 13, 2005 14:30 Misza to tez krolewicz

Misza tez nie chce jesc wszystkiego. Generalnie glownie je sucha karme. I jest tak nauczony, ze jak rano ja wstaje to chodzi za mna i sie drze zeby mu nasypac karmy. Niewazne ze w misce cos jest, mam dosypac i juz. I on dostaje od razu cala dzienna porcje i sobie sam dawkuje. Je hillsa indoora. Sypie ok 80-90 gramow i jeszcze sie nie zdazylo zeby wszystko zjadl. Zjada gdzies z 3/4 tego. A rano mu dosypuje znowu. I nawet obecnosc drugiego kota, jak na razie, nic nie zmienila.
Teraz daje im jesc razem, rano i wieczorem. Dostaja puszke animondy czy leonarda na pol. Ale zaden nie zjada tego od razu, zostawiaja sobie na potem. Z tym ze, Kamyk troche wyzera Miszy z miski, bo pewnie ten ma lepsze ;-). Wieczorem dostaja troche bielucha, tak ze opakowanie jest na dwa dni. Ale bielucha wiecej je Kamyk, Misza juz od jakiegos czasu nie rzuca sie tak na nabial jak kiedys. Suche stoi caly czas, ale mlodego jakos w zabki kole i nie jada, a Misza tez ograniczyl spozywanie suchej karmy. W planie mam mieszanie suchej z mokra dla Kamyka, zeby sie nauczyl jesc chrupki. Bo Misza jesc sucha karme uczyl sie ze 2 miesiace, jak nie dluzej. Mam nadzieje ze z tym pojdzie troche szybciej ;-).
A jezeli chodzi o zdjecia to te wygladaja slodko. Nie robie im zdjec jak sie tluka, bo nie moge na to patrzec. Wydaje mi sie ze Kamyk tego nie przezyje. Ale jak widac, nic mu nie jest, tylko ja jestem taka przerwazliwona. Teraz koty spia, ale pewnie kolo 17 wstana i znowu zaczna szalec. Juz musze sie nastawiac psychicznie ;-).

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 13, 2005 17:49

Kochana, mam podobnie. Myślałam, że tylko moje się nie umieją dogadać. Ale może to ja nie potrafię zrozumieć kociego języka,a ma być jak jest, żeby było lepiej.
Jestem od 2 tygodni w rozterce, czy moje kociczki się nie pomordują, ale czytając Twój wątek nabieram pewności, że się idzie jednak w prawidłowym kierunku. :D
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Pt paź 14, 2005 9:29

ha, czyli wszyscy maja podobnie ;-). Koty sie tluka i walcza, my przezywamy to za kazdy razem jako nastawanie na zycie przeciwnika. A koty za 5 minut ida razem do misek albo spac. A ja siedze i pije melise :-). Pocieszam sie, ze nie tylko ja tak mam. Mam nadzieje ze za miesiac beda tu same ochy i achy jak to jest wspaniale miec w domu 2 koty.
Dzisiaj od rana jest ciszej, nie ganiaja sie z takim wrzaskiem. Ale jednak ganiaja. Teraz jeden siedzi na kanapie, a drugi na wiszacej szafce w kuchni. O 4 rano galopady pod lozkiem urzadzal tylko mlodszy, rezydent obserwowal jego poczynania z lozka. Czasami tylko wpadl pod lozko, zrobil porzadek i wracal na gore. A Kamyk od nowa lapal mysz czy inna pileczke i znowy galopowal pod lozkiem. Jest postep bo nie ucieka juz od razu pod szafke w kuchni, ale za to zauwazylam ze ma troche podrapane uszy. Nie sa to jakies glebokie rany, tylko takie drasniecia cos powinnam z tym zrobic?
pozdrawiam
z_agatka

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 14, 2005 10:26

Ja pragnę, żeby moje kocice się ganiały, bawiły itp.
Teraz status quo jest taki , że się leją łapami po pyskach, mniejsza warczy na większą i się ukrywa, a w nocy mam pobudkę , bo mała się drze jak się leją a ona leje siku w miejscu gdzie ją rezydentka dopadnie, a i coś cięższego się zdarzy.
Kiedy ją izolowałam w zamykanym pokoiku pięknie trafiała do kuwety, teraz chyba zdesperowana scenami nocnymi przywrócę izolację kotów w nocy.
W ciągu dnia nie jest źle, ale noce są takie jak napisałam.

Napisałam, że mam podobnie jak Ty, mająć na myśli niedawne dokocenie, ale biorąc pod uwagę wypadki nocne, mam jak widzisz trudniej.
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Pt paź 14, 2005 13:24

No faktycznie u mnie nie jest zle. Ja to sie wlasnie najbardziej balam sikania po katach. Jak na razie wszystko laduje w kuwecie. A leja sie dalej, tylko teraz widze, ze ten mlodszy coraz odwazniejszy. Czasami nawet oddaje i zdzieli Misze lapka po glowie. I u mnie tez tylko ten mlodszy dzwieki wydaje, warczy i syczy. A u Ciebie to moze jest jakis protest na to wszystko. Albo rezydentka jest taka ostra jak nie widzisz, i ta mala robi pod siebie ze strachu. Moze w nocy niech one beda w tym samym pomieszczeniu co Ty? Wtedy starsza bedzie troche lagodniejsza. A potem to sie w koncu do siebie przyzwyczaja.

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 16, 2005 14:55 nie jest zle

Po tygodniu zycie kotow jakos sie ustabilizowalo. Nasze tez :-). Koty razem jedza. Spia razem od czasu do czasu. W nocy spia z nami. Czasami sie bija, ale nie jest to juz taka walka, raczej chodzi o przypomnienie kto tu jest wazniejszy. Kamyk najbardziej boi sie... nas, czyli Pawla i mnie. Caly czas jest sploszony, ale coraz czesciej zwycieza jego ciekawosc. Zwiedza mieszkanie, ale jak tylko ktores z nas sie poruszy ucieka do miejsc, ktore zna najlepiej czyli albo do kuchni, albo do naszej sypialni. W dzien Kamyk wstaje i bawi sie roznymi rzeczami, a Misza go obserwuje. Musi caly czas miec go na oku ;-). Potem razem troche poganiaja, ale jak Misza zauwazy, ze my go obserwujemy to udaje, ze on wcale nie bawi sie. Przeciez to tylko ten maluch, ja tylko patrze :-). Poza tym Misza jest zmeczony, normalnie to prawie caly dzien przesypial, a Kamyk sie budzi co jakis czas i jest sklonny do zabawy, jedzenia i zwiedzania. A jak Kamyk robi sie ruchliwy, to Misza uwaza za swoj obowiazek obserwowac go i sledzic. Czasami go pogoni. Wiec ostatnio zdarza sie rezydentowi tak mocno przysnac, ze nie zauwaza ze juz wrocilismy ze sklepu, albo robimy cos z halasem. Spi jak zabity :roll: . Oczywiscie pobudki i ganianie w godzinach porannych to standard, ale Misza z tego wyrosl, wiec caly czas mamy nadzieje, ze Kamyk tez sie w koncu uspokoi ;-).
Poza tym jak rezydent atakuje Kamyka, ten juz nie ucieka z wrzaskiem, kladzie sie, cos tam popiszczy, a potem idzie dalej sie bawic, albo podstawia sie Miszy do mycia. A ten... myje go.
Mysle, ze jeszcze nie jest do przyjazn na smierc i zycie, ale jak maly w koncu poczuje sie u siebie to bedzie duuuuzo lepiej.

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 16, 2005 14:56 nie jest zle

Po tygodniu zycie kotow jakos sie ustabilizowalo. Nasze tez :-). Koty razem jedza. Spia razem od czasu do czasu. W nocy spia z nami. Czasami sie bija, ale nie jest to juz taka walka, raczej chodzi o przypomnienie kto tu jest wazniejszy. Kamyk najbardziej boi sie... nas, czyli Pawla i mnie. Caly czas jest sploszony, ale coraz czesciej zwycieza jego ciekawosc. Zwiedza mieszkanie, ale jak tylko ktores z nas sie poruszy ucieka do miejsc, ktore zna najlepiej czyli albo do kuchni, albo do naszej sypialni. W dzien Kamyk wstaje i bawi sie roznymi rzeczami, a Misza go obserwuje. Musi caly czas miec go na oku ;-). Potem razem troche poganiaja, ale jak Misza zauwazy, ze my go obserwujemy to udaje, ze on wcale nie bawi sie. Przeciez to tylko ten maluch, ja tylko patrze :-). Poza tym Misza jest zmeczony, normalnie to prawie caly dzien przesypial, a Kamyk sie budzi co jakis czas i jest sklonny do zabawy, jedzenia i zwiedzania. A jak Kamyk robi sie ruchliwy, to Misza uwaza za swoj obowiazek obserwowac go i sledzic. Czasami go pogoni. Wiec ostatnio zdarza sie rezydentowi tak mocno przysnac, ze nie zauwaza ze juz wrocilismy ze sklepu, albo robimy cos z halasem. Spi jak zabity :roll: . Oczywiscie pobudki i ganianie w godzinach porannych to standard, ale Misza z tego wyrosl, wiec caly czas mamy nadzieje, ze Kamyk tez sie w koncu uspokoi ;-).
Poza tym jak rezydent atakuje Kamyka, ten juz nie ucieka z wrzaskiem, kladzie sie, cos tam popiszczy, a potem idzie dalej sie bawic, albo podstawia sie Miszy do mycia. A ten... myje go.
Mysle, ze jeszcze nie jest do przyjazn na smierc i zycie, ale jak maly w koncu poczuje sie u siebie to bedzie duuuuzo lepiej.

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 16, 2005 17:17

:D Milo czytac dobre wiesci. Swietnie ze koty sie juz dogadaly.
Teraz przynajmniej Misza sie nie nudzi. Musi pilnowac malego :wink:
Kicia, Milki, Max i Ares (za TM)

agis

 
Posty: 968
Od: Pon gru 13, 2004 12:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 16, 2005 18:27

Cóż powiem tylko ZAAAAAAAAAAAAAAAzdroszczę okrutnie, u nas idzie opornie, chociaż obserwuję zawieszenie broni. Sonia okupuje swój koszyczek na bufecie w kuchni, a Otis już jej nie wypędza, bo co to dla niego skoczyć na bufet...więc wykazuje dużo dobrej woli. Poza tym, nawet jak jest na dole w saloniku, to ona potrafi się bawić w kuchni swoimi piłeczkami - to z kolei wyraz jej odwagi. Kolejną ekstrawagancją jest wyjadanie z jego miski - nigdy odwrotnie, bo tam już nigdy nic nie ma :wink: Noce wyglądają tak, że Otis spędza je pod kołdrą u mego boku TŻ w odstawce :cry: a Sonia w koszyczku na dole w kuchni, myślę, ze najbardziej brak jej porannego budzenia i myzianek w naszym łóżku (nawet jak nie było Otisa, to zadko z nami spała, na ogół zostawała na podusi na kanapie, ale budziła nas o 6.30 na śniadanko, a teraz? - nic z tego :( ) Ale najważniejsze, że krwiożercze gonitwy są rzadkością, więc jest cień szansy na pokojowe rozwiązanie dokocenia :lol:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie paź 16, 2005 18:51

Jezli chodzi o spanie, to nasze lozko jest podzielone ;-). Jestem w ciazy i kladlam sobie zwinieta koldre pod brzuch, tak mi sie lepiej spi. Koty koldre zaanektowaly :-). Tzn. koldra jest zlozona wzdluz na 4 razy i na takim pasku szer. ok. 40 cm a dlugosci normalnej koldry spia koty. Reszta lozka jest dla nas. W dzien koldra sluzy jako nakrycie lozka i wtedy caaaale lozko jest ich. Teraz tez tak spia, kolo siebie. W dzien to spia roznie: jeden na szafce w kuchni, drugi na poduszce w przedpokoju. Jeden pod szafka, drugi na lozku. Generalnie w dzien nie musza spac razem. Ale czasami owszem, dzisiaj jest taki dzien, spedzaja go razem na spaniu. Juz widze jak beda szalaly w nocy ;-). Mysle ze u Ciebie bedzie dobrze, tylko troche dluzej to trwa. Widze, ze ten mniejszy zaczyna uwazac Misze za guru. Co robi rezydent to Kamyk tez. A u Ciebie jest troche inaczej, bo kot jest starszy. Ale w koncu sie dotra.

z_agatka

 
Posty: 49
Od: Pon paź 03, 2005 11:19
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Fatka, Google [Bot], puszatek i 71 gości