Monika nie męcz się, niemożliwe żeby kociaki coś przywlekły i same nie chorowały. Za male są i za słabe na takie wyczyny, pierwsze zaczęły by padać Bardziej prawdopodobne że przyszło to coś na butach któregoś z domowników albo gości.
Padła ale prawdopodobnie od trutki. Maluchy MUSIAŁYBY zachorować. Niemożliwe żeby młode kociaki przyniosły ci jakieś świństwo do domu i same nie miały żadnych objawów. Taką odpornośc to tylko po szczepionce moga nabyć. Choć jeden teraz leżałby z gorączką gdyby to od nich przylazło.
Co mówi lekarz? Czy ma jakieś konkretne przypuszczenia co to może być? Jeżeli jest podejrzenie p..., to może trzeba spróbować podać parwoglobulinę.
Biedne chore kotusie. Trzymam kciuki, musi być dobrze.
nie mam odpowiedzi, ale Tolek ktory jest szczepiony teraz strasznie to przechodzi, Zuza pije i nie ma goraczki, ale to mnie wcale nie pociesza.
Od ndz zyje w stresie, a do głowy rozne mysli przychodza.
Ufam mojemu lekarzowi, gdyby miał przypuszczenia to by podał.
Głupia jestem, siedze, czekam, i nic nie moge zrobic.
A moje biedactwa cierpią, Nigdy nie było u nas choroby, a teraz taka ze zwala z nóg.
Chce sie wreszcie obudzic z tego koszmaru, miec wszystko potłuczone i rozwalane, szału dostaje przez ten porzadek w domu, przygnębia mnie ta cisza i leżenie po kątach.
Nie znam lepszego, i bardziej zaufanego.
Zuza byla najpierw w klinice i tam tylko mnie naciągali, ale była to konieczność, niedziela i noc.
Szybko ja zabrałam pod opieke mojego lekarza.
Jestem pewna ze zrobi wszystko co jest potrzebne aby wyzdrowiec, ufam mu i bede sie przy tym bardzo upierac.
Po wizytach w klinice byłam rozdygotana, bo mnie straszyli niewadomo czym, tu jestem uspokojana, a koty dziekuja mi za taka dobra opieke.
Mam nadzieje,ze sie nie mylisz co do weta. Ale argumentu za bardzo nei rozumiem. Z kotem moze sie dziac cos bardzo zlego i jeden wet to widzi i Ci mowi wprost a drugi Cie uspokaja i wolisz tego drugiego bo Ty sie z tym lepiej czujesz. Z drugiej strony weci tez czesto przesadzaj i najchetniej to niektorzy usypialiby koty nawet przy kocim katarze. Ale uwazaj,i moze warto jednak kogos jeszcze spytac?
ja broń boże nie sugeruje że wet nei zasługuje na twoje pełne zaufanie. Jednak przy powaznych przypadkach dobrze jest skonsultować diagnoze. Być może ktoś inny spojrzy na sprawę z innej strony. Jesteteśmy tylko ludźmi i jednak przyzwyczajamy się do pewnych typów zachowań. Czasem świerze spojrzenie dobrze robi, nikt nei jest nieomylny A co do konsultacji to miałam na myśli jakiegoś weta z polecanych niż klinike z przypadku
My walczymy, ona robi cyrki. Mama z nia siedzi, tzn siedzimy wszyscy, ale ja sie nie zblizam, bo jestem rozstrzesiona, nie spie, nie jem od niedzieli, wiec nie ma ze mnie pozytku i wsparcia.
jastem klebkiem nerwow, ona sie ruszy a ja wpadam w panike.
nie wiem czy jest lepiej czy gorzej, oddałabym wszystko aby było dobrze, jak kiedys. Musi byc dobrze, oby szybko.