Toff i Tiv i MYSZ!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 10, 2005 6:56

No oczywiście, dominuje w tym Otis, bo to on jest ofukany i powoli tuż przy ziemi wycofuje się, najchętniej tyłem albo bokiem, wygląda to kosmicznie. Sonia po prostu spiep.... i na nic się nie ogląda. Ale wczorajszy dzień i dzisiejszy poranek pozawalają mi sądzić, że jest coraz lepiej. Otis to bardzo inteligentny kot, w sobotę mnie sprawdzał, a w niedzielę nie miał już ochoty na kąpiel ze spryskiwacza, więc nawet jak ta idiotka uciekała, to jej nie gonił. Już to sobie przemyślał i mu się nie opłaca. A skoro on nie goni, to czy warto uciekać? Ta mała ruska baba podchodzi coraz bliżej i wypuszcza się coraz dalej, dziś rano Otis zawitał w sypialni i - jakieś nowe odłosy, bez fukania i bez walki zeszli na dół głodni, ale tu się pomylili, bo TŻ tylko im dał nadzieję i wrócił do łóżka :wink: cdn...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro paź 12, 2005 8:03

Są postępy :dance: :dance2:!
Soya już codziennie (tak jak przed dokoceniem) schodzi na dół, żeby się przywitać :D. Nie karmię jej już na górze, żeby jak najczęściej przebywała z Toffu i się z tym pogodziła! Jedzą ładnie z misek oddalonych o ok. 1,5 metra, a ja staram się tę odległość zmniejszać. Oczywiście są wrzaski (jakby z mniejszym przekonaniem :D ) i wczoraj doszło do łapoczynów, ale nie wygląda to już tak źle jak na początku. Soya reaguje kiedy odległość jest o wiele mniejsza niż parę dni temu, a jak Toffu jest daleko, to generalnie nie zwraca na niego uwagi :D. Niestety wszystkie koty chore :evil: - zasmarkane i dzisiaj wybieramy się do weta.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro paź 12, 2005 9:59

No witaj Tika, u nas różnie kwadratowo i podłużnie. Sonia też wraca do starych zwyczajów i nawet leżała wczoraj u Piotra na kolanach :idea:. Wieczorem był u nas w sypialni Otis a ona odważyła się przyjść, Rumcajs zeskoczył z kolan w mgnieniu oka, ale spryskiwacz jest zawsze pod ręką więc musiał ustąpić. W nagrodę za odwagę Sonia została w sypialni z nami a on dostał eksmisję, skoro nie umie się zachować. A dziś rano odchorował wczorajsze pyrantelum - chyba i rano zwymiotował i nie chciał jeść, i to wszystko przy Soni, więc ona korzystając z jego chwili słabości podeszła bliżej niż do tej pory i miała takie oczka jakby go chciała pocieszyć, a on - w chwili słabości oczywiście nawet się nie zjeżył :roll: Potem chciała mu zjeść jego porcję - fałszywa Baba :wink: Zastanawiam się, czy gdybym zastosowała to relanium to kontakty uległyby poprawie? Ja jestem wrogiem chemii, ale jak dziś popatrzyłam, to gdyby on był mniej "zaciekły" to ona już właściwie jest gotowa do poznania, przestaje się bać :!: No cóż, na razie nie ma mowy, jego brzuch musi wrócić do formy, a potem zobaczymy. One jedzą już od jakiegoś czasu w kuchni, tylko, że ja mam ten komfort, że moja kuchnia przedzielona jest bufetem i mimo, że są blisko siebie to się nie widzą. Sonia czeka na jedzenie na bufecie a Otis pod nogami, nakładam do obu miseczek jednocześnie, potem idę i stawiam miskę Soni na bufecie a Otisa na podłodze, potem przestawiam miskę Soni na podłogę w jej miejsce. Skomplikowana procedura :wink: Jak Otis kończy pierwszy to odchodzi ze spokojem, jak Sonia, to próbuje go wystraszyć i opanować jego porcję, wtedy jest zamykana w pobliskiej łazience, albo Otis wychodzi z miską na schody :P

Oj marzę o świętym spokoju!!!!! Ale mogę jeszcze dodać, że Otis po naszym, sposobie karmienia wypiękniał i ma błyszczącą i miękką sierść, z czego jestem bardzo dumna. A przedtem myślałam, że syjamy nie mogą mieć takiej mięciutkiej jak ruski, a to wszystko dzięki karmie, cuda dziwy
8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw paź 13, 2005 7:04

U mnie też raz lepiej, raz gorzej, ale nie wygląda to tak tragicznie jak na początku, a z dnia na dzień naprawdę widać postępy. Soya już chodzi o wiele odważniej po mieszkaniu - oczywiście krzyczy nadal :evil:, ale to jest krzyk ostrzegawczy, żeby się Toffu nie zbliżał, a on w końcu jakby sobie odpuścił i obchodzi ją łukiem.
Wczoraj jak brałam Toffu do weta i już siedział w kontenerku, to Soya podeszła, pokrzyczała i już wyciągała łapę :evil:, ale ją szybko zabrałam i powiedziałam jej, co o tym myślę. :evil:
No zacięta kobieta jest niestety - gdyby nie jej charakterek już dawno byłoby ok. :evil:.
No ale staram się być cierpliwa :roll:

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw paź 13, 2005 9:13

U nas Sonia też odważniejsza, i dziś o 0.30 wlała Otisowi :!: :!: :!:
Zamknęłam drzwi do sypialni i zdecydowałam, że ta noc będzie bez kotów :D. Sonia została na dole w kuchni, a Otis miał otwarte drzwi do pokoju Michała. Nie wim jak to się stało, bo wszyscy już spaliśy, ale Sonia weszła na górę, i chyba obudziła Otisa, w każdym bądź razie odgłosy walki obudziły Michała i nas. Powiedziałam Michałowi, żeby zamknął drzwi i poszedł spokojnie spać, wola nieba. Do szału już mnie doprowadza ciągłe zamykanie drzwi i pilnowanie, żeby jakiś futrzak się nie przemknął. Mają cały dół i górny korytarz - jakoś się prześpią. I co się okazało rano? Że Sonia przspała noc w pokoju Michała :!: A kłaki na wykładzinie swiadczą o tym, ze tym razem otis oberwał :!: A rano, po śniadanku Otis siedział i przyglądał się jak ona kończy, ona skończyła i bez cienia wątpliwości podeszła do jego miski i wyjadła okruszki, a on nic - patrzył się. Potem w pozycji, kucnę sobie, bo w razie czego mogę szybko się oddalić, patrzyli się na siebie w niedalekiej - jak na nich odległości... Zdarzyło sie też już kilka razy, ze u Soni zwyciężyła chęć zabawy i nawet jak ON się patrzył - skakała za piłeczką. Chyba i u mnie relacje ulegają poprawie :D :D :D :D Myzianki dla całej trójki.

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto paź 18, 2005 7:20

Cześć Tika, jak tam twoi podopieczni, nadal zawieszenie broni? no i jak Gajunia, ma już nowy domek? U nas raczej po staremu, chociaż furii jakby trochę mniej, Otis się hamuje, a Sonia ucieka wolniej, poza tym nie wyrzuca jej z koszyczka, więc chyba się już pogodził z tym, że koszyk w kuchni należy do niej. Pozwala jej wyjadać resztki ze swojej miski, ale chyba tylko dlatego, że sam jest już syty. Próba przybliżenia misek skończyła sie bójką :cry: No a jeśli chodzi o spanie, to ona na dole w koszyczku, a on w łożeczku, czy to jest sprawiedliwe?

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro paź 19, 2005 18:41

Tikuś jestem bardzo szczęśliwa i muszę się z Tobą podzielić tą radością
opowiadałam Tobie jak przebiegała integracja moich kotek, że trwało to rok i dzisiaj jest ten dzień :piwa:

a to dowód :arrow: Obrazek

Nala sama położyła się koło Kiary i Kiara w panice nie zwiała, leżą tak już ponad godzinę
:dance: :dance2: :dance: :dance2:

Warto czekać i mieć nadzieję 8)
Obrazek

Ania Z

 
Posty: 2370
Od: Śro lip 07, 2004 10:34
Lokalizacja: Lwia Ziemia ;) w Poznianiu

Post » Śro paź 19, 2005 20:11

Aniu GRATULACJE :balony: :piwa: :dance2: :dance: !!!
Dobrze, że to uwieczniłaś! To bardzo ważny moment!

Tak bym chciała też doczekać kiedyś takiego dnia :roll:.

No ale nie jest źle, bo Soya zaczęła się już samodzielnie poruszać po mieszkaniu - tylko jak Toffu podchodzi za blisko, to zaczynają się krzyki, ale generalnie nie jest źle. A wczoraj jak przyszłam, to przywitały mnie dwa koty schodzące ze schodów :D.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro paź 19, 2005 22:00

Ania Z pisze:Tikuś jestem bardzo szczęśliwa i muszę się z Tobą podzielić tą radością
opowiadałam Tobie jak przebiegała integracja moich kotek, że trwało to rok i dzisiaj jest ten dzień :piwa:



Nala sama położyła się koło Kiary i Kiara w panice nie zwiała, leżą tak już ponad godzinę
:dance: :dance2: :dance: :dance2:

Warto czekać i mieć nadzieję 8)


Witaj Aniu, to niesamowite, po roku? Czyli przede mną jeszcze jakieś 10 miesięcy? Ale jak czytam takie opowieści, to nadzieja się budzi, nie powiem. czy one obie były dorosłe jak się dokacałaś? czy się biły? U nas problem w tym, ze Sonia jest bardzo płochliwa, a Otis dominuje, ale to Sonia była rezydentką, więc nie popuszcza, ale jednocześńie nie zachowuje się tak jak przedtem i bardzo mi jej szkoda :cry:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro paź 19, 2005 22:02

A smoczyca Soya to specjalnie prowokuje Toffu :evil:.
Właśnie biegała jak szalona i tylko patrzyła czy Toffu przyjdzie, a jak przybiegł, to na niego nakrzyczała :evil: :evil: :evil:.
Biedny Toffu on tak bardzo by się chciał z nią pobawić :( - musiał odejść tym krokiem pantery, żeby smoczycy dodatkowo nie wqurzyć :roll:

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw paź 20, 2005 12:36

no widzisz, to jest prowokacja, a ja wzięłam wczoraj Sonię na górę, a otis był na podwórku, potem w kuchni i ona chciała zejść już na dół, bo tam się czuje najbezpieczniej, i zaraz kawalkada z powrotem na górę, nie wpuścił jej do kuchni tylko pogonił z powrotem, to ja spryskiwacz, kicię na ręce i zaniosłam do koszyczka, oj życie, życie. Innym razem wchodzę do kuchni, a ten kawaler - na stole, a Sonia, na krzesełku pod stołem, i on łapą, a ja spryskiwaczem...ileż on teraz kąpieli dziennie zażywa :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw paź 20, 2005 13:11

izaA pisze:no widzisz, to jest prowokacja, a ja wzięłam wczoraj Sonię na górę, a otis był na podwórku, potem w kuchni i ona chciała zejść już na dół, bo tam się czuje najbezpieczniej, i zaraz kawalkada z powrotem na górę, nie wpuścił jej do kuchni tylko pogonił z powrotem, to ja spryskiwacz, kicię na ręce i zaniosłam do koszyczka, oj życie, życie. Innym razem wchodzę do kuchni, a ten kawaler - na stole, a Sonia, na krzesełku pod stołem, i on łapą, a ja spryskiwaczem...ileż on teraz kąpieli dziennie zażywa :D


IzaA a może trochę nadużywasz tego spryskiwacz
koty muszą się trochę pogonić, pomachać łapkami i pokrzyczeć
może jesteś trochę nadopiekuńcza w stosunku do Soni i ona się poddaje, dlatego, że wie, że ty ją obronisz i robi się coraz większą gapa
to są takie moje luźne myśli, nie znam twoich kotów osobiście, więc to takie gdybanie :roll:

Wcześniej pytałaś się, w jakim wieku były moje kicie w momencie dokocenia
rezydentka 5 lat, wredota z urodzenia, rozpieszczona przez nas, mała miała 2 miesiące i zupełnie inny charakter, milusia, delikatna, bez wrogości, właściwie wszystkich i wszystko kochała i chciała wszędzie być
rezydentka ją pacała i wrzeszczała przez 6 m-cy, następnie popadła w depresję na 3 m-ce, następnie stwierdziła, że towarzystwo nie jest złe tylko mała zaczęła się jej bać, a po 12 m-cach i naszym wyjeździe pierwsze lody zostały przełamane i zaczęły się gonitwy i bijatyki, teraz mała nawet pozwala sobie na krzyki, wcześniej była cichutka.
a wczoraj :love: ... no wiesz co :wink: A ja jestem szczęśliwa one zresztą też :wink: . Rezydentka dojrzała dystyngowana 6 letnia królewna hasa jak kociak z miną łobuziaka
8)
Obrazek

Ania Z

 
Posty: 2370
Od: Śro lip 07, 2004 10:34
Lokalizacja: Lwia Ziemia ;) w Poznianiu

Post » Czw paź 20, 2005 13:13

A może z niego taki czyścioszek i lubi prysznic :wink:

TAK TO JEST PROWOKCJA :evil:, bo Soya dzisiaj się przed nosem Toffu piłeczką bawiła 8O! Przecież ona się nie bawi :roll:, a tu nagle 30 cm przed biednym Toffulkiem :evil: - później biedak do mnie przyleciał i się skarżył, że znowu na niego nakrzyczała :evil:.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw paź 20, 2005 13:37

Ania Z pisze:IzaA a może trochę nadużywasz tego spryskiwacz
koty muszą się trochę pogonić, pomachać łapkami i pokrzyczeć
może jesteś trochę nadopiekuńcza w stosunku do Soni i ona się poddaje, dlatego, że wie, że ty ją obronisz i robi się coraz większą gapa
to są takie moje luźne myśli, nie znam twoich kotów osobiście, więc to takie gdybanie :roll:


Widzisz Aniu, Sonia ma coś ponad rok i jest kociczką bardzo płochliwą, przyjechała do nas w wieku 7-dmiu miesięcy i czekałam ponad dwa miesiące aż wejdzie mi na kolana (3 kwietnia, po śmierci Papieża, ja tonęłam we łzach a ona przyszła mnie pocieszyć). Otis jest sporo starszy i dużo większy - ok. 6 kg. i jak na nowoprzybyłego - radzi sobie aż za dobrze. Ona się go bała, ale ja nie protestowałam niech się docierają, więc były syki, fukania, łapoczyny, mimo, że pazury obcięte - spuchnięty ogonem i sioooo, po każdym dopadnięciu...ze strachu lub bólu... Ona próbowała, ale każda próba wyjścia z ukrycia kończyła się pobiciem. Ostatecznie po miesiącu jej horyzonty życiowe ograniczyły się do 4 krzeseł przy stole w kuchni - spod obrusa mnei nei widać. Nosiłam ją do kuwety - 5 m. obok łazienka, bo bała się przejść. Dopiero wtedy włączyłam interwencję ze spryskiwaczem. Pomogło na tyle, że on się trochę hamuje, a ona jest odważneijsza, ale nie na tyle, żeby swobodnie przemieszczać się po domu, po prostu siedzi w swoim koszyczku na blacie w kuchni. Ona ciągle przed nim ucieka, i nawet jak się bawi, to nie jest w stanie się zapomnieć :? Myślę, że nie jestem nadgorliwa, szkoda mi tej głupiej małej, tyle pracowaliśmy, zeby nabrała do nas zaufania, że zdaję sobie sprawę, ze bez naszej ingerencji, Otis ją całkowicie zdominuje i znów ją "stracimy", a przecież nie w tym rzecz, żeby mieć kota i go nie mieć, prawda?

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt paź 28, 2005 7:57

Zauważyłam kolejne posyępy 8). Soya zeszła dzisiaj ze schodów omijając po drodze Toffulka :D! Oczywiście idąc coś tam mruczała pod nosem, ale przeszłą bez atakowania go i w dosyć normalnym tempie! Z dnia na dzień, może niezauważalnie, ale robi się coraz przyjemniejsza atmosfera :D. Chciałabym kiedyś doczekać się czasów gdy będę mogła zrobić biało-czarne zdjęcie!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kankan, Silverblue, Talka, zuzia115 i 12 gości