Klub Kotów Schroniskowych - piszcie kochani, zapraszam..

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto paź 11, 2005 19:12

Ze schroniska -od eve69 - jest moja Tolka
typowy kanapowiec
lubi ciepełko i spanie w łozku
taka ciotka :wink:

przekochana kota moja :love:

nie ma w niej ani troche "dzikosci", nigdy nie było

nie wiem jak trafiła do schroniska :oops:
ale swietnie znalazła sie w domu jako kot wychodzacy tylko na osiatkowany balkon
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Wto paź 11, 2005 20:54

Cudowny wątek :1luvu:

Moje koty to akurat kategoria piwniczno-znajdkowa :D, więc nic ciekawego nie napisze, ale czyta sie wspaniale.

Fraszko gratuluje dokocenia :D .
Bardzo spóźnione gratulacje, ale jakoś przegapiłam :oops: .
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Wto paź 11, 2005 21:17

Moja Tosia (może ktoś pamięta, to była Białka z łódzkiego schroniska) po śmierci właścicielki trafiła do schroniska na kilka tygodni (miesięcy?? nie pamiętam... :oops: ) Potem została przez NikęŁódź wyciągnięta i oddana do Zosi i Ewy (do Sfory znaczy) na odchuchanie i wyleczenie grzybicy. A potem się w sobie zakochałyśmy i trafiła do mnie. Jest niesamowicie miziastym, przytulankowym kotem, wdzięcznym za każdą pieszczotę... :1luvu: Najbardziej na świecie kocha mojego K., ale jak jego nie ma to i mnie się dostają baranki, mrukania i tym podobne dowody miłości :D
ObrazekObrazek Tosia(*) Figusia (*), Lubo i... mała Figurka :)

kasik30

 
Posty: 16498
Od: Pt lut 18, 2005 16:32
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 11, 2005 21:18

tangerine1 pisze:Cudowny wątek :1luvu:

Moje koty to akurat kategoria piwniczno-znajdkowa :D, więc nic ciekawego nie napisze, ale czyta sie wspaniale.

Fraszko gratuluje dokocenia :D .
Bardzo spóźnione gratulacje, ale jakoś przegapiłam :oops: .


tangerine, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś założyła wątek o kotach piwniczno-znajdkowych.. :D Sama mam co wpisać.. I sądzę, że nie ja jedna.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Śro paź 12, 2005 7:04

Samefusy pisze:Zuzia jest piekna cala czarna i aktualnie gruba... utylo jej sie, ma schroniskowy głod miski.. tak to nazywam, niezaleznie od tego ile ma w misce, bedzie siedziec i jesc.. i efekt tego taki ze mi sie dziewczyna rozrasta... ponad 5 kg... ale nie wazylam od lipca...moze juz wazy wiecej...

To samo ma moja Leni. :? Myśleliśmy, że z czasem - gdy kicia przekona się, że w tym domu jedzonka nigdy nie brakuje - to jej przejdzie, ale niestety nie. Wspomnienia z biednego i głodnego dzieciństwa są cały czas tak samo silne. :? Efekt? Już teraz panienkę łatwiej obejść niż przeskoczyć. :wink: :?

Wawe

 
Posty: 9559
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro paź 12, 2005 9:08

Balbinka jest z Azylu w Konstancinie. Urodziła się w piwnicy, potem ją, jej mamę i rodzeństwo wzięła do siebie starsza pani która je oswajała z zamiarem znalezienia im domu przez Azyl właśnie. Podobno była w Azylu tylko kilka dni, a juz jeden dom zdążył ją odrzucić. Miała być kotem "dla dziecka" a pierwsze co zrobiła to wlazła pod szafę i siedziała tam 2 dni... więc rodzina zdecydowała, ze taką niepraktyczną zabawkę trzeba zwrócić. :evil: Szukałam wtedy kotki do towarzystwa dla znudzonego Niutona. Zadzwoniłam do Azylu i powiedzieli mi, ze jest jedna taka czarna. Przyznam, ze nie myślałam o czarnej kocicy ale jakoś zebraliśmy się i pojechaliśmy. P. Irena powiedziała, ze kocica źle się czuje wśród innych kotów i tak się boi, ze musi zamykac ją w łazience, gdzie cały czas siedzi. no i zrobiło mi się jej tak żal, że nie mogłam ją zostawić. Wzięłam na ręce czarną puchata mruczącą kulę (teraz już wiem, ze Balbina często mruczy ze strachu) i myśląc "o jeeezu, czarny kot?" Zawiozłam do domu, oczekując, ze zaraz wlezie pod szafę i posiedzi tam z tydzień. Nic z tych rzeczy. Balbina raźno wytuptała z koszyka, podniosła ogonek i nie zwracając uwagi na buczącego Niutona zaczęła zwiedzac mieszkanie, wysikała się do kuwetki i na wszelkie sposoby objawiała swoje zadowolenie. Po dwóch tygodniach okazało się, ze mimo swojego wieku (4-5 miesięcy) jest w ciąży, a po przyśpieszonej z tego powodu sterylce ciężko zachorowała i tylko cudem udało się ją uratować. Dotąd się zastanawiam czy przyniiosła jakies choróbsko z azylu i to wyszło dopiero, jak po sterylce obniżyła jej sie odpornosć? Teraz to już nieważne. Jest z nami od półtora roku, dalej jest okropnym tchórzem, głaskać sie daje tylko na leżąco i za nic nie wejdzie nan kolana. Wzięta na ręce zwisa z nich z cierpiętniczym wyrazem twarzy, mruczac asekuracyjnie żebyśmy się przypadkiem nie obrazili, a jak tylko poczuje że uścisk się rozluźnia to zwiewa z szybkością światła... Ale za to nikt nie wita nas takim wybuchem radości jak wracamy do domu. Kocury od razu leca grzebać w reklamówkach, a Balbina zadziera ogonek i z głośnym miaukiem prowadzi nas na swój ulubiony dywanik, gdzie się uwala i wystawia brzuszek do miziania. Jest doskonałym i bardzo szybkim łowcą, mimo że mocno jej sie utyło od czasu choroby. Świetnie dogaduje się z innymi zwierzętami, takze z psami. Pamiętam jak pojechała z nami do teściowej, gdzie w domu panuje stara dominująca kocica, piorące po mordach wszystkie inne koty. W pewnej chwili Balbina wybrała sie podeżrać chrupki z jej świetej i nienaruszalnej miski. Kocica swoim zwyczjem ŁUP ją po łebku łapą. A balbina zamiast zwiać jak inne uniosła stoicki wzrok, powiedziaął "miau?"
i powróciła do konsumpcji. Kocicę teściowej zamurowało... :twisted:
Balbina bardzo się stara być grzeczna. nie trzba na nią krzyczeć albo psikać wodą, ani stosować innych środków wchowawczych. jedno spojrzenie wystarczy, żeby przywołać ją do porządku. Boi się wielu rzeczy i nie lubi gosci, a nade wszystko dzieci - nie cierpi ich. Bywa też bardzo wesoła i rezolutna, bawi się myszkami i laserkiem, ale tylko przy nas. Przez rok nauczyła się nadstawiać łepek do głaskania zamiast chować go na widok uniesionej ręki, wystawiać brzuszek i wskakiwać do nas na kanapę. Nie wiem, czy miała jakieś traumatyczne przeżycia - kiedyś tak myślałam, ale teraz wydaje mi się że to po prostu taki typ. Bardzo mnie ujmuje to, ze kocha tylko nas i przy nikim nie jest taka jak przy nas. tylko my wiemy, jaka jest naprawdę - inni znają ją tylko jako cień za firanką...
Jest piękną kicią, choć trochę grubą :twisted:, ma cudowne puszyste lśniące futro. Wyglada na to, ze jest u nas szczęśliwa i bardzo się z tego cieszę.
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 12, 2005 9:31

tomoe pisze:Bardzo mnie ujmuje to, ze kocha tylko nas i przy nikim nie jest taka jak przy nas. tylko my wiemy, jaka jest naprawdę - inni znają ją tylko jako cień za firanką...
Jest piękną kicią, choć trochę grubą :twisted:, ma cudowne puszyste lśniące futro. Wyglada na to, ze jest u nas szczęśliwa i bardzo się z tego cieszę.

To tak jak moja Pisia :D Sliczna opowieść.

No to ja się jeszcze pochwalę moim Tadzikiem z Sycyna.
Przybył do mnie wraz z rodzeństwem (nieodżałowanymi Loarką i Robinkiem, które są za TM) na tymczasowe odchowanie.
Obrazek
Dziki były z nich straszne. Bały się mnie jak samego diabła, wciskały się za pralkę i siedziały tam jeden na drugim strasznie zgniecione a ja je wydobywałam na siłę żeby poddawać pielęgnacji i socjalizacji.
Socjalizacja szła dosyć opornie ale kotki z dnia na dzień były coraz śmielsze, ładnie jadły, bawiły się... przyszła najgorsza zaraza panleukopenia i zabrała Loarkę i Robina :cry: a ja poczułam, że nie będę w stanie oddać do adopcji cudem uratowanego Tadzika.
Tadzik to było imię tymczasowe (bo Tadzik ma coś w pyszczku takiego co upodabnia go do mojego taty Tadeusza). Imię okazało się prorocze. Tadzik jest marudny, zrzędliwy i namolny, a robi się taki jak nie dostaje odpowiedniej ilości czułości i miłości. Tadzik jest kotem przylepą. Łazi za mną, miauczy na mnie, patrzy mi w oczy, śpi na mnie, towarzyszy mi w kuchni (i miauczy) w łazience (też gada). Jak jestem zajęta i nie mogę go miziać to siada obok mnie i chociaż łapkę kładzie mi na nodze i patrzy na mnie z wyrzutem. Przeważnie wpycha się bezceremonialnie na kolana albo kładzie się obok mnie z łapkami do góry i mruczy (po brzuchu mnie miziaaaaaj). Tadzik nie umie miauczeć tak jak w czytankach uczą „miauuuuu”. Wydobywa dźwięk który brzmi jak „au” z czego to au jest krótkie, mocne i takie szczekliwe. Łazi za mną i gada:
- au?
- nie Tadziu nie mam czasu na głaski,
- au
- idź do Pisi,
- au
- no dobra, ale tylko 5 minut.
- Mruuuu, mruuuu
Boski Tadzik doskonale opanował sztukę życia z Pisią Wariatką i Podłym Albertem. Oba dorosłe koty na życzenie cierpliwie wylizują futerko Tadzika a on leży w ich objęciach i mruczy.
Tadzik ma to wszystko czego nie mają Pisia i Albert. Jest miły, bezpazurkowy, pogodny, niezmordowany w zabawie, zawsze chętny na głaskanie, daje buziaczki, gada ze mną, interesuje się mną i mnie kocha...
Obrazek
...a ja jego :D
Albert, Fisia Haczyk, Tadeuszek

Catrina

 
Posty: 2630
Od: Pon kwi 18, 2005 11:53
Lokalizacja: Poznań/Poole

Post » Śro paź 12, 2005 11:13

:cry: ojojoj :) To jak mój Czupek tylko Czupek karze oglądać swoją miskę i oznajmia,że zrobił kupę.Mówi dobranoc i dzieńdobry nawet jeśli jeszcze nie wstaliśmy.Tylko ,że Czupa był kotkiem podwórkowym.

proska

 
Posty: 482
Od: Śro sie 18, 2004 17:11
Lokalizacja: jastrzębie zdrój

Post » Śro paź 12, 2005 11:56

Dziewięć lat temu pojechałam do krakowskiego azylu i zostałam zaadoptowana przez biało-bure, chude, zakatarzone maleństwo, które najbezczelniej w świecie wlazło mi na rękaw swetra :twisted:
Katarek wyleczyliśmy i dziewczynce nadaliśmy imię stosowne do jej urody - Koszmar :D I chociaż grono kocie powiększyło się do 16 sztuk na dzień dzisiejszy, to Koszmarzyca jest panią domu i od czasu do czasu przypomina wszystkim kto tu rządzi.Jest baaardzo przytulna i miziasta, mruczy jak traktor i chyba jest szczęśliwa :D
"Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą"

margolcia

 
Posty: 565
Od: Wto mar 08, 2005 9:57
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 12, 2005 11:58

Witam. :D To ja też się pochwalę.
Mam schroniskową bidulinkę, ale nie mogę wiele napisać , bo jest z nami dopiero dwa tygodnie.
Kocinka na ogół zdrowa, nie licząc pchełek, robali i świerzbowca, których już pożegnaliśmy. Poza tym miała nie wyleczonego krwiaka, prawdopodobnie po pogryzieniu lub uderzeniu, co było powodem niepewnego, chwiejnego chodzenia, ale to też już zwalczyliśmy :) Teraz biega jak szalona z zadartą kitką, tylko jeszcze wskakiwanie na wyższe partie nie zostało opanowane, często się zdarza, że zawisa, uczepiona przednimi łapkami na segmencie :? cudnie to wygląda.
Kotka jest niespotykanie spokojna, u weta nie panikuje, lubi jeździć samochodem na kolankach, chodzić na zakupy z TŻ w wewnętrznej kieszeni polarka. Boi się jeszcze tylko gwałtowniejszych ruchów, wyciągniętej w jej kierunku ręki i schylania nad nią , trzeba kucać :wink:
Już nas w sobie rozkochała :love:
Na poniższym zdjęciu wyleguje się na brzuchu TŻ :mrgreen:
Jest na razie jedynaczką, ale prawdopodobnie już niedługo :twisted: .
Pozdrawiam Małgośka.
Obrazek

ku_ma

 
Posty: 188
Od: Czw paź 14, 2004 12:59
Lokalizacja: Piotrków Trybunalski

Post » Śro paź 12, 2005 12:02

ku_ma pisze:
Jest na razie jedynaczką, ale prawdopodobnie już niedługo :twisted: .


Słyszałam, słyszałam.. :twisted: :D Kiedy Chanel do Ciebie przyjeżdza?
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Śro paź 12, 2005 12:31

Ja bym chciała jak najszybciej :wink: , ale to zależy od samopoczucia Chanel, czy wszystko będzie ok z jej miednicą.
Obrazek

ku_ma

 
Posty: 188
Od: Czw paź 14, 2004 12:59
Lokalizacja: Piotrków Trybunalski

Post » Śro paź 12, 2005 12:36

ku_ma pisze:Ja bym chciała jak najszybciej :wink: , ale to zależy od samopoczucia Chanel, czy wszystko będzie ok z jej miednicą.


Bardzo mocno trzymam kciuki za malutką..
Wiem co to znaczy kot z niedowładem łapek.. :oops:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Śro paź 12, 2005 12:42

Dzięki :D
Obrazek

ku_ma

 
Posty: 188
Od: Czw paź 14, 2004 12:59
Lokalizacja: Piotrków Trybunalski

Post » Śro paź 12, 2005 20:37

Wyciągam wątek do góry.. Może jeszcze ktoś ma ochotę dopisać swoją historię zakocenia kotem schroniskowym.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości