Gusiek - współczuje i trzymam kciuki!
Witajcie. Wróciłam.
http://upload.miau.pl/1/31104.jpg - to zdjecie zprzed godziny.
Malutka żyje. Wiem, że chcielibyście dowiedzieć się co z nią, więc piszę, choć trudno mi napsiać coś na 100%.
Po gwałtownym załamaniu ze srody na czwartek Maciek ją jakoś wyciągnął za czubek ogona, zaczęła jeść i sie nieco ozywiła, w piatek wieczorem było na tyle dobrze, że wyjął wenflon.
W sobotę malutka znów nie bardzo miała apetyt, ale dziś już nieco je, przy mnie zjadła ok. 1 łyżki surowego kurczaka. Nie są to ilości duże, ale coś tam po trochu wcina, moja Mama co chwila podsuwa jej jakieś kąski.
Jest wyraźnie osłabiona, widać to zwłaszcza przy chodzeniu, trochę wygląda jakby była obolała. Zwłaszcza tylna częśc ciała się jej nieco chwieje. Dużo śpi.
Ale poza tym mruczy, troszkę się bawi, łazi za ludźmi i ogólnie wygląda znacznie lepiej (mimo wychudzenia) niż w środę, o czwartku rano już nie wspominając. Kupy normalne.
Wygląda na to, że jeśli to była/jest panleukopenia to Inar ma szanse wydobrzeć, o ile oczywiście nie nastąpi jakieś załamanie i o ile zacznie lepiej jeść.
Trzymam więc kciuki, żeby nic innego nie wylazło i żeby cały ten brak apetytu był tylko wynikiem obecnej choroby, a nie jakiegoś ukrytego paskudztwa. Pocieszam się myślą, że gdyby to był FIP, to raczej niemożliwa byłaby taka poprawa, FIP jest zwykle "one way"...
Więc kciuki nadal potrzebne, ale zaczynamy myśleć optymistycznie.
Aśka