
Siedziała sobie na półce i cichutko miauczała prosząc aby ją zauważyć, pogłaskana chodziła za mną jak piesek, głośno dopominając się aby ją zabrać. Zdezorientowana, kompletnie nie potrafiła zrozumieć dlaczego znalazła się w schronisku.
Ma ok. 2 lat, trafiła tu w lipcu tego roku.
Wczoraj siedziała cicho w kąciku nie miaucząc, pogłaskałam ją nie podniosła nawet łepka, wzięłam ja na ręce, leciutka jak piórko, spojrzałam w oczy i już wiedziałam dlaczego nie prosi o pomoc, poddała się, już nie walczy, umiera.


Nie mogę jej pomóc, nie mam jej już gdzie umieścić, aby móc leczyć,

Proszę nie pozwól jej umrzeć