» Pt paź 07, 2005 20:06
Właśnie wróciliśmy od weta (a ściślej, pani wet). Z Gilesem - różnie. Oczy lepiej zdecydowanie, katar nie za bardzo. Kocio zaczął nam charczeć i bardzo nieprzyjemnie oddychać. Dostał steryd, jeszcze parę dni bierze antybiotyk, wapno, lakcit, rutinoscorbin, imunovit. Opowiedziałam o przypadkach Tri i innych kotów ze schroniska, mamy obserwować, ale nic na razie na cos takiego nie wskazuje (TFU TFU TFU i puk puk puk).
Chrupki je jak Etrea - raz te, raz tamte, mokre wciąga z entuzjazmem wielkim (kupiłam mu puchy Carny Animondy, bo z etykiet wynikały, że mają mięsa najwięcej), opiekując się też resztkami tego, co zostawi/nie doje Etrea. Dziś prócz łóżeczka własnego spał na oknie, pod stolikiem, pod stołem w kuchni (niezła kryjówka), na koszu z praniem (wiklinowym) (koszu wiklinowym, nie praniu, uściślę) i na moich butach w przedpokoju. A, i w łazience, koło kibelka i w wannie. I w przeciwienstwie do siostrzyczki, zupełnie, ale to zupełnie nie boi się odkurzacza.
Jeśli nie możesz nakarmić stu, nakarm choć jednego.