Mała jest u mnie w domu. Uznaliśmy że izolacja i tak jest fikcyjna, bo ja roznoszę zarazki, a moje koty są zdrowe i szczepione. A u mnie łatwiej będzie małą dogrzewać i nawadniać. Ja spię jak królik, więc mogę spokojnie mieć kota na brzuchu i nie zgniotę, w przeciwieństwie do mojego ojca.
Temp. 38,8, czyli ciut za mało, odwodniona nie jest, ale dostanie zaraz glukozę, bo zwymiotowała to, co dostała strzykawką. Sama (wcześniej, zanim Maciek przyszedł) zjadła odrobinke sera białego.
Maciek zdecydował, że w obliczu Toruńsko-Łódzko-Poznańsko-Jastrzębiozdrojowych doniesień nie bedziemy czekać i podał Caniserin (odpowiednik parwoglobuliny, o którym było tyle dyskusji). Więć mamy nadzieję, że nawet jeśli to p.... to Malutka ma jakieś szanse. Bo jest taka malutka, że jeśli to p... to Maciek jej źle wróży.
Ale może to nic groźnego, oby. W każdym razie wstrząsu nie było oczywiście.