Elżbieta P. pisze:Jesteś na tym forum od pół roku. Powinnaś wiedzieć, że nie ma tu osób, które zabierają zwierzątko z ulicy by nastepnego dnia oddać go do schroniska.
Poczytaj wątki. Zobacz ile osób ma po kilka własnych kotów, a przygarnia nastepne chore, które izoluje np. w łazience przez kilka dni, leczy i szuka dla nich stałych domów.
Moja Fortunka z podpisu trafiła do mnie dwa tygodnie temu też chora. Była izolowana od moich czterech kotów w odrębnym pomieszczeniu.
Idziesz po najmniejszej linii oporu. Piszesz : "weźcie, bo inaczej oddam do schroniska". My tu na foum bardzo nie lubimy tej formy szantażu. Ale jednocześnie chętnie pomagamy tym, którzy wykażą się, że cokolwiek dla kota zrobili. Rozwieś ogłoszenia w okolicy, w gabinetach weterynaryjnych, na stronie adopcyjnej "miau". Zbadaj kotka u weta. Izoluj go w łazience, komórce, zamknietej piwnicy. Zamieść na forum jego fotografię - to bardzo pomaga w adopcji. I uzbroj sie w cierpliwość. Efekty poznasz, jak trochę nad tym popracujesz. Życze powodzenia.
po pierwsze: to nie ja decyduje o tym - mam 13 lat, to wszystko zależy od moich rodziców. ja nie mogę decydować o tym.
po drugie: nie szantażuje nikogo, tylko oznajmiam, że NIE MAM WYJŚCIA BO RODZOCE SIĘ NIE ZGADZAJĄ!
po trzecie: jednak rodzice mojej koleżani (u której nocował kotek) zgodzili się przetrzymać go w swoim mieszkaniu przez kilka dni (czyli do czasu aż znajdzie dom lub dom tymczasowy)
po czwarte: ja was błagałam (a nie szantażowałam) o to abyście pomogli mi znaleźć jakieś rozwiązanie, bo inaczej kotek by trafił do schroniska - tak zadecydowali rodzice, a nie ja. gdybym była dorosła i mogła decydować o czymklowiek, to kotek NA PEWNO byłby już u mnie (nawet na stałe), ale niestety nie mogłam nic zrobić.
"Idziesz po najmniejszej linii oporu"- to co ja miałam zrobić? - ja nie wiem, może Wy mi powiecie...
kotek już czuje się lepiej. nie ma kataru, je normalnie, wszystko jest lepiej- wygląda już na prawie zdrowego kotka.