Dzieki za wsparcie. Z Lunkiem roznie, chyba ma znowu okres gdy jest mu "wszystko", wczoraj martwilysmy sie "kaszlem nocnym" dzis w nocy i nad ranem troche swiszcal i glosno przelykal slinke. Czasem wariuje, gdy wydaje mi sie wciagle ze kuleje i ma niedowlady, ciezko wyczuc, kiedy cos faktycznie sie dzieje na "juz" a kiedy mozna i nalezy poczekac.
Staramy sie byc dobrej mysli ale nie jest to latwe. Lunek ma mnostwo objawow, zle wyniki badan, znow hyperkalcemie, jest raczej gorzej niz lepiej na przestrzeni czasu. W zasadzie wszytskie mniej powazne przyczyny zostaly wykluczone, od poczatku zreszta bylo ich niewiele, akurat tutaj dominuja te, gdzie jedna hipoteza straszniejsza od drugiej.
I tak "wisi " nad nami fip, zlosliwy proces nowotworowy w kosciach (przerzuty fibrosarcomy itp.) i niezidentyfikowany defekt metaboliczny. Trudno cokolwiek potwierdzic i wykluczyc, tym trudniej, ze Lunus jest w zlym stanie psychicznym i milosc i szacunek dla niego nakazuja czekac, dac choc troche czasu. Do tego z klinicznego punktu widzenia nie bardzo pobierac duuuuza ilosc krwi, bo tyle potrzeba do kilku jeszcze badan, ktore dobrze byloby wykonac, u kota oslabionego i z anemia.
Jestem w stalym kontakcie z lekarzami, czuwamy przy Lunku, rozwazamy wszystkie za i przeciw. Ciezko jest, ciezko cos zdecydowac, ciezko tez miec nadzieje mimo wszystko, kazdego dnia...
Lunus jest dziwnym kotem. On bardzo chce zyc. Jest silny, dzielny, odwazny, chce i potrafi czerpac z zycia, mimo ze nie zalicza sie ani do kotow "bawiacych sie" ani tez nakolankowych. Lunek jest kotem niezwyklym. Jest przy tym jednakze malo wytrzymaly, zle znosi pogorszenie wynikow, zle znosi nawet drobne infekcje i niedyzpozycje, zle znosi bol. Czekamie w imie dawania mu spokoju czesto oznacza zgode na jego jednak cierpienie i zle samopoczucie.
Darujcie ze to wszystko pisze, ale nie wiem, tyle pytan, na ktore same musimy znalezc odpowiedz, tyle leku, zalu...