W moim zwierzyńcu względny spokój. Trochę przewraca mi się dotychczasowa hierarchia w stadzie.
Pomponik zostaje już na 100%, w zamian za obietnicę, że następny kot, który się pojawi w naszym domu będzie wywieziony do schroniska.
Micia zaakceptowała Pompona, chociaż nie lubi kotów i Fredzi też. Widocznie lubi rude. Nienawidzi czarnych.Na szczęście nie ma dostępu do Pirata, rezydenta kotłowni.
Rude się nie lubią. Felek stawia się na Pompona. Jest to raczej wojna psychologiczna niż zamierzony atak, ale w takich sytuacjach Pompon wydaje histeryczne miauki i wycofuje się.
Pompon próbuje przeganiać Pusię. Fredzię traktuje jak obiekt do treningu walk i do gonitw. W czasie galopad po piętrze kociska przewracają wszystko co stoi na trasie, przesuwają dywany i chodniczki. Ulubiona zabawa POmpona: chowanie się pod kołdrę lub dywanik. Pompon czuje respekt przed Micią, Balbiną i Malwinką. Boi się też Kacperka, który generalnie go lekceważy.
Fredzia lubi chłopaków. Coraz bardziej kocha Kacperka. Codziennie rano schodzi ze mną na dół i wita go z radosnymi pomrukami, wskakując na pralkę- ulubione legowisko Kacperka. Kacperek myje Fredzię. Ona strzela baranki i mruczy szczęśliwa.

Czasami Fredzia bawi się też z Felkiem, ale Felek to smutas i malkontent. Ożywia się tylko w czasie głaskania. Może przeżywa dopiero teraz utratę poprzedniego domu.
Feluś martwi mnie, bo lubi nocne wyprawy. Przeciwieństwem jego jest Pirat. Praktycznie nie wychodzi z kartonu w kotłowni. Je, śpi i wydala. Próby zachęcenia go do spaceru kończą się niepowodzeniem W trosce o jego zdrowie trzeba go czasami wyrzucać z kotłowni, żeby zażył trochę ruchu.
Chyba ostatnio trochę odchudziłam Pirata, z czego się cieszę.
Kropcia, na szczęście, zdrowa, ale zestresowana obecnością rudzielców i Fredzi. Na "nowych" syczy i prycha.
Balbinka krąży po całym domu, ale nie lubi Fredzi i rudasów. Najswobodniej czuje się w salonie. Jak księżniczka! Bardzo się ze sobą zżyłyśmy w czasie jej choroby. Balbina zrzędzi i złości się w czasie karmienia, ale jak się umyje po posiłku humorek jej warca i jest zawszę chętna na głaski i mizianki.
Najbardziej zadowolony z zimy jest Lisek, mój pies. 10 grudnia minął rok jak wzięliśmy go ze schroniska. Zdrowie mu dopisuje. Mocno przybrał na
wadze, a futro ma tak gęste, że nie mogę go rozczesać. Lisek lubi bieganie po śniegu, no i tarzanie się w nim. Często śmieje się. Stał się wesołym psem i już nie boi się wyciągniętej ręki.
Wieczorem będą fotki, bo w tym komputerze ich nie mam.